16.02.2020, 17:43:09
(13.02.2020, 20:48:10)Edward napisał(a): ALE KRESY, MAZOWSZE, ŚWIĘTOKRZYSKIE I ŚLĄSK, TO POLSKA TRADYCJA I U NAS SIĘ BRONI PRZED ŚWIATEMKiedyś interesowałam się tematem "polskiego" menu wigilijnego.
Otóż takie coś nie istnieje.
Chyba w każdym regionie jada się coś innego.
Nawet sztandarowy barszcz z uszkami nie jest powszechny, bo niektórzy jadają zupę grzybową lub rybną (fuj!).
U nas zamiast uszek do barszczu od zawsze są rożki-pierożki, z tym samym nadzieniem, ale pieczone w pysznym kruchym cieście.
Większość rodaków nigdy w życiu nie widziała kutii, a tym, którzy widzieli - np. mnie - wcale nie smakowała.
Nazwy niektórych potraw, podawanych w innych regionach, brzmią tyle egzotycznie, co nieapetycznie,
np. groch z kapustą.
Cytat: MOJE WNUKI NIE MAJĄ TYLKO IM DEDYKOWANYCH POTRAW PRZY KOLACJI WIGILIJNEJ
Na stole musi być coś, co może zjeść dwu-, trzylatek, i co będzie smakowało starszym dzieciom.
Ani groch z kapustą, ani gołąbki z kaszą gryczaną, ani kapusta z grzybami do tego się nie nadaje.
Dzieci jeszcze nie wiedzą, że "wszystkiego wypada pokosztować i pochwalić".
Cytat: HOLENDRÓW NIE ZNAM, ALE NASI RODOWICI ANGLICY LUBIĄ KUCHNIĘ INNĄ, NIŻ MAJĄ U SIEBIE. AŻ MIŁO PATRZEĆ, JAK ZAJADAJĄ SIĘ PIEROGAMI Z GRZYBAMI I KAPUSTĄ.
Anglicy, podobnie jak Duńczycy, to ludzie uprzejmi i dobrze wychowani.
Cytat: KOMPOT Z SUSZONYCH JABŁEK (MAMA ZAWSZE PRZYGOTOWUJE DUŻĄ BUTLĘ PO WODZIE MINERALNEJ, CZYLI 5 LITRÓW), JEST I SMACZNIEJSZY I ZDROWSZY
Kompot z suszu był atrakcją dla dzieci przed wojną, była to jedna z niewielu dostępnych SŁODKICH rzeczy.
Nasze pokolenie już tego nie chciało pić, bo miało ORANŻADĘ, pokolenie naszych dzieci - soki owocowe.
A teraz? Dzieci piją WODĘ!!! Zwykłą WODĘ!
Takie czasy.
Cytat: Po czwarte, świąteczna uczta kulinarna zwyczajnie przestaje być atrakcją, skoro przez cały rok mamy wszelkich pyszności w bród.
MYLISZ SIĘ JOLU.
JADASZ KARPIA PRZEZ CAŁY ROK, BARSZCZ Z USZKAMI LUB KUTIĘ? W TYM JEST SIŁA TRADYCJI I WYJĄTKOWOŚĆ WIGILIJNEJ KOLACJI, ŻE PEWNE POTRAWY PRZYRZĄDZA SIĘ JEDYNIE W TYM DNIU.
Nie o to mi chodziło.
Kiedyś atrakcyjność kolacji wigilijnej polegała na tym, że porządnie wyposzczeni, wygłodzeni ludzie mogli się wreszcie najeść do syta. Głód jest najlepszym kucharzem, więc smakowało im wszystko.
Teraz celebrujemy te dawne potrawy ze względu na tradycję, ale problem w tym, że większość z nich już tak nam nie smakuje jak kiedyś. Co roku mówię, "przygotujmy mniej, tylko to, co lubimy".
Rzecz w tym, że każdy lubi co innego, więc tak czy owak wychodzi 12 potraw...
Cytat: I KU TEMU, JAKO POLACY, ZMIERZAMY - NA SZCZĘŚCIE POWOLI. CIESZY MNIE JEDNAK, ŻE U NAS W WIGILIJNY WIECZÓR JESTEŚMY W KOMPLECIE I ŻE NIE WIDAĆ SYGNAŁÓW, IŻ COŚ W TYM ZAKRESIE MOGŁOBY SIĘ ZMIENIĆ
Teraz pytanie - na czym polega MAGIA ŚWIĄT.
Kiedyś polegała - bądźmy szczerzy - na obżarstwie.
Teraz dzieciaki czekają na choinkę, na prezenty, my - na bycie razem, na patrzenie na radość dzieci, jak rozpakowują prezenty, jak się cieszą, jak dziękują, jak śpiewają kolędy, jak próbują je grać.
Niektórzy znajdują ową magię na wyjeździe, na łonie pięknej przyrody, bez zmęczenia, bez padania na nos.
W całym chrześcijańskim świecie w ten wieczór ludzie spotykają się przy stole, przy choince, niezależnie od kraju, niezależnie od światopoglądu.
Mniej ważne, co się je, ważne, że jesteśmy razem z tymi, których kochamy, lubimy.
Najpiękniejsze wspomnienie mojego dzieciństwa - w Wigilię ludzie mówili ludzkim głosem.