09.01.2020, 22:53:35
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.01.2020, 22:56:36 przez Edward.)
(09.01.2020, 10:15:38)Dunolka napisał(a):(08.01.2020, 15:01:01)Edward napisał(a): Zasugerowałaś w ten sposób młodemu pokoleniu, tym milenialsom, że w czasach stanu wojennego i głębokiej komuny każdy z nas mógł kupić jedynie 40 dkg wołowiny z kością.A gdzie tu dezinformacja? Wołowiny z kością można było kupić jedynie 40 dkg, mam jeszcze te kartki, mam dowód.
I z czego ugotować weselny rosół? Aha, ty imputujesz mi, że ja imputuję młodym, że oprócz tego, to już nic a nic.
Tymczasem były jeszcze papierosy, wódka, szynka, kabanosy, schab i polędwica, że o maśle i kaszy nie wspomnę.
Full wypas. Ale ja nie o "oprócz", tylko o wołowym z kością pisałam. 40 dkg i ani grama więcej.
Oczywiście, że dezinformacja. Wybiórcze podawanie pewnych faktów, a przemilczanie innych jest przecież dezinformacją. Gdybyś wymieniła wszystkie kartkowe rodzaje mięsa, w tym 40 dkg wołowiny z kością, to byłoby OK. Tak jednak nie było i młodych nie znających tamtej rzeczywistości mogło wprowadzać w błąd.
Dramatyzmu Twojego pytania "Czy młode pokolenie będzie w stanie zrozumieć, jak się wyprawia wesele, gdy na kartki przysługuje na osobę na miesiąc 40 dkg wołowego z kością?" nie uzasadnia też fakt, że rodzice, teściowie i państwo młodzi mogli skumulować przydziały. Jeśli ma się 2,4 kg wołowiny z kością, to kilka litrów rosołu można ugotować!
W sprawach kulinarnych nie czuję się osobą kompetentną, więc może moje pytanie będzie bez sensu, ale:
Czym się różni rosół weselny od rosołu pospolitego? Pytanie o tyle wydaje mi się istotne, że drobiu było pod dostatkiem i nie był na kartki.
Cytat:Przydział przydziałem, ale ile świńskich ćwiartek za oparciem tylnego siedzenia przewiozła poczciwa syrenka, tego nie zliczę.Znów kula w płot.
Nie syrenka, tylko fiat 126p. I nie świńskie ćwiartki, tylko bibuła, czyli prasa wywrotowa i poezje Miłosza.
Gdybyś spędziła cały stan wojenny i okres kartkowy wyłącznie przy rosole na 40 dkg wołowiny z kością, to nawet prasa wywrotowa i poezja Miłosza nie uchroniłyby Cię przed anoreksją! Może się mylę, ale anoreksji chyba nigdy nie miałaś