27.10.2019, 16:16:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.10.2019, 16:56:09 przez Edward.)
(27.10.2019, 13:49:07)fsmutas napisał(a):Nie, Leszku,(26.10.2019, 03:59:47)Edward napisał(a): Spotkanie autorskie trwało prawie trzy godziny, z czego 1/3 czasu zajęła pełna emocji dyskusja. To był mój debiut w Warszawie, ale szykują się kolejne spotkania. Oczywiście w terminach okołowizytowych na Banacha.
Widziałem na YT-bie filmik z któregoś z Twoich spotkań autorskich i w nim było uwidocznione w czym zawierają się te "pełne emocji dyskusje".
Byłem pełen podziwu dla Ciebie w tonowaniu tych "bardziej niezdrowych" emocji - z jednej strony, a z drugiej strony niepoddawaniu się narracji chęci obwiniania całej narodowości, choć pewnie gdybyś wrzucił wszystkich do jednego worka, zyskałbyś większy "poklask" - że tak to nazwę.
żadna z dotychczasowych dyskusji nie była tak emocjonująca, jak warszawska.
Zwykle 90-100% uczestników spotkania stanowią panie, które z natury są bardziej łagodne i ugodowe w wyrażaniu opinii. Tym razem wygrali panowie 11:4 i to panowie przygotowani merytorycznie, prezentujący poglądy od skrajnej prawicy, po skrajną lewicę. Jak się domyślasz, było gorąco.
Zapalnikiem każdej takiej dyskusji jest stwierdzenie, że my, Polacy, z lubością mówimy o imperializmie Niemieckim czy Rosyjskim, a zapominamy o naszym. Jeśli o nim powiem, to w niektórych środowiskach winduje to ciśnienie dyskutantów na poziom przekraczający 200 i trudno to opanować.
No cóż, my też nie jesteśmy w stanie obiektywnie zmierzyć się z własną historią. Prawie milion kilometrów kwadratowych powierzchni Rzeczypospolitej w XVII wieku nadal bardziej jest powodem do narodowej dumy niż do refleksji.
======
A teraz coś innego.
Do Warszawy jeżdżę niemal każdego miesiąca, a w tym byłem już dwa razy.
Polska już nie jest w ruinie, więc ponad 90% trasy stanowią autostrady i drogi ekspresowe. Sprawiają one, że 356 km, przy braku korków, pokonuje się w niecałe 3,5 godziny. Trzeba jednak bardzo uważać i być psychicznie odpornym na wyprzedzanie się TIR-ów.
Wczoraj też miałem taką sytuację, kiedy tuż przed nos, na lewy pas, wjechał mi TIR, rosyjski zresztą, który połykał TIR-a z Litwy. Zabawa ciągnęła się przez 2,5 km, jechaliśmy 90 km/h, ja na pierwszej pozycji, a 20-30 samochodów za mną, bo ruch był duży.
90 km/h, czyli 25 m/s, i 2,5 km, to bardzo wdzięczne liczby do rachunków pamięciowych i takie podczas jazdy zrobiłem. Jeśli założyć długości TIR-ów równe 20 metrów i fakt, że wyprzedzanie zaczęło się przy odległości między nimi wynoszącej 10 metrów, a skończyło praktycznie przy zerowej (Rosjanin zjechał na prawy pas, gdy tył jego samochodu może o metr lub dwa był przed Litwinem, za co ten go obtrąbił), to wyszło z nich, że na odcinku 2,5 km Rosjanin przejechał 50 metrów więcej, niż Litwin.
No i gdyby to tempo obaj utrzymali, to:
po 25 km byłoby to więcej o 0,5 km
po 250 km - 5 km
a po 500 km - 10 km
10 km przy prędkości 90 km/h (25 m/s), to 400 sekund, czyli 7 minut.
I tu się nóż w kieszeni sam otwiera, bo czy dotarcie do celu o, np. 19,53 zamiast o 20.00 warte jest irytacji kierowców osobówek i jej potencjalnych konsekwencji? Dla osobówek, oczywiście, bo przecież nie dla TIR-ów.
I jeszcze jeden wpis.
Niedawno dyskutowaliśmy o tym, jak długo po publikacji można jeszcze wpis edytować.
Ja twierdziłem, że przez 30 minut, a Jarek i Jola, że przez godzinę.
Chciałem coś jeszcze poprawić we wpisie o TIR-ach, zalogowałem się, przeczytałem, że publikacja była 33 minuty temu i ... nie mam wirtualnego klawisza "Edytuj".
To, jak to jest z tą godziną?
I nie mam go nadal. Mam Odpowiedz, Cytuj i Zgłoś.