04.10.2019, 08:26:38
W jednym z postów Jola napisała, że moją miłością jest seks i polityka, a ja uzupełniłem tę listę o żagle i dobre jedzenie.
Że seks jest również miłością Joli pokazała nasza dyskusja. Dla mnie nie było to żadnym odkryciem i kolejny raz wyraziłem swoją aprobatę dla jej, w tym względzie, postawy.
Twój ostatni wpis, fsmutasie, dobitnie świadczy jednak, że także w polityce podkochuje się moja (nasza?) oponentka.
Otóż wrzuciła ona kamyczek, czyli post scriptum o malowaniu, a teraz milczy śmiejąc się w duchu, a może nie tylko, jak my się nie dogadujemy. Widać dobitnie, że ma swojego politycznego guru i pełnymi garściami czerpie wzorce z jego postępowania. Nie jestem pewien, ale zdaje się, że nawet przeprowadziła się na ulicę Nowomiejską.
I pęka, fsmutasie, nasza wspólnota plemnikowa, jak ją nazwałeś, a tylko jednolity front daje nam nikłą nadzieję na spacyfikowanie Joli.
Po jej groźbie nokautu, na słowo Michelin podnosi mi się temperatura i tętno, a noce mam nieprzespane! Nie wpisałem się jeszcze na listę uczestników spotkania i mocno waham się, czy mam to zrobić. No, bo przejechać 370 km po to, by wrócić na noszach, to jednak średnia perspektywa.
Że seks jest również miłością Joli pokazała nasza dyskusja. Dla mnie nie było to żadnym odkryciem i kolejny raz wyraziłem swoją aprobatę dla jej, w tym względzie, postawy.
Twój ostatni wpis, fsmutasie, dobitnie świadczy jednak, że także w polityce podkochuje się moja (nasza?) oponentka.
Otóż wrzuciła ona kamyczek, czyli post scriptum o malowaniu, a teraz milczy śmiejąc się w duchu, a może nie tylko, jak my się nie dogadujemy. Widać dobitnie, że ma swojego politycznego guru i pełnymi garściami czerpie wzorce z jego postępowania. Nie jestem pewien, ale zdaje się, że nawet przeprowadziła się na ulicę Nowomiejską.
I pęka, fsmutasie, nasza wspólnota plemnikowa, jak ją nazwałeś, a tylko jednolity front daje nam nikłą nadzieję na spacyfikowanie Joli.
Po jej groźbie nokautu, na słowo Michelin podnosi mi się temperatura i tętno, a noce mam nieprzespane! Nie wpisałem się jeszcze na listę uczestników spotkania i mocno waham się, czy mam to zrobić. No, bo przejechać 370 km po to, by wrócić na noszach, to jednak średnia perspektywa.