28.08.2019, 08:16:01
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.08.2019, 09:20:54 przez Armands.)
Króciutko w temacie tragedii na Giewoncie.
Nie jestem ulubieńcem wchodzenia na G. Jeśli już, to o świcie, kiedy późniejsi dzielni "zdobywcy" tej góry jeszcze odsypiają wczorajsze trunkowanie, albo nawet do głowy im nie przyjdzie, co chcieliby w tym dniu zrobić.
Wchodzenie na szczyt i wysłuchiwanie lamentów - "ile to jeszcze", albo "k... ale przej..., kto to k... wpadł na ten ch... pomysł", czy "tata ja już nie chcę tam iść" jest poza moimi możliwościami ogarnięcia tematu tzw. turystyki górskiej.
Dlatego jestem w 99% zgodny z autorem wpisu na blogu https://lekarski.blog.polityka.pl/2019/0...pracowano/
Ale żeby ocenić samą skalę tego zjawiska, jaką była ta tragiczna w skutkach burza, koniecznie trzeba zobaczyć zdjęcia rozsadzonych skał na podejściu do szczytu.
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,4442...6.html?i=5
Pozdrawiam
A.
Nie jestem ulubieńcem wchodzenia na G. Jeśli już, to o świcie, kiedy późniejsi dzielni "zdobywcy" tej góry jeszcze odsypiają wczorajsze trunkowanie, albo nawet do głowy im nie przyjdzie, co chcieliby w tym dniu zrobić.
Wchodzenie na szczyt i wysłuchiwanie lamentów - "ile to jeszcze", albo "k... ale przej..., kto to k... wpadł na ten ch... pomysł", czy "tata ja już nie chcę tam iść" jest poza moimi możliwościami ogarnięcia tematu tzw. turystyki górskiej.
Dlatego jestem w 99% zgodny z autorem wpisu na blogu https://lekarski.blog.polityka.pl/2019/0...pracowano/
Ale żeby ocenić samą skalę tego zjawiska, jaką była ta tragiczna w skutkach burza, koniecznie trzeba zobaczyć zdjęcia rozsadzonych skał na podejściu do szczytu.
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,4442...6.html?i=5
Pozdrawiam
A.