01.08.2019, 20:51:41
Jolu,
żeby było jasne - ja się nie skarżę, a wręcz przeciwnie. Dziękuję losowi, a przede wszystkim lekarzom z kliniki przy Banacha, za dwa lata i siedem miesięcy dodatkowego życia.
Pisałem już o tym, że w styczniu 2016, w moim mieście dawano mi kilka, może kilkanaście miesięcy życia. Mogę więc przyjąć, że koniec 2016 byłby równocześnie moim końcem. Od tego czasu minęło wspomniane dwa lata i siedem miesięcy, a czas nadal pracuje na moją korzyść.
Pojawienie się oznaczalnego PSA wprowadziło jednak nową jakość i skłoniło do bliższego zapoznania się z problemem wpływu immunosupresji na funkcjonowanie naszego organizmu. Okazało się, że jest on dużo większy niż mi się wydawało i nie ogranicza się wyłącznie do łapania pospolitych infekcji, ale też zapewnia wielokrotnie większe szanse zachorowania na różnego rodzaju nowotwory.
Moje oznaczalne PSA prawdopodobnie oznacza wznowę. Być może dużo więcej powie badanie tego markera, które będzie wykonane 25 października, ponieważ dawki leków immunosupresyjnych zostały utrzymane na tym samym poziomie. Jeśli wznowa, to już tylko od lekarzy będą zależały kolejne etapy leczenia, a ich efekt, to wielka niewiadoma.
Piszesz, Jolu, tak:
Bo wiesz, tam nie ma trosk, ale też nie ma zachodów słońca, górskich szlaków, smaku poziomek ani zimnego piwa,
łopotu żagli, nie ma miłości, przyjaźni, seksu. Więc pchać się tam nie warto.
Bogdan o tym wiedział, dlatego chciał się jeszcze tym zwyczajnym życiem nasycić, nacieszyć, "nachapać".
Spójrz na jego fotki ze śniadania wielkanocnego, na jego zachwyt ładnym nakryciem stołu.
Podczas naszego ostatniego zjazdu "złapałam" go na objadaniu się chałwą. Wyrwałam się z uwagą, że to może mu szkodzić, skoro narzeka na problemy z cukrzycą. Roześmiał się i wyjaśnił, że teraz już sobie niczego nie odmówi. Czyli w i e d z i a ł.
A raniutko poszedł na spacer i nagrał śpiew słowika. Może myślał, że chóry anielskie to i owszem, ale o słowiku nigdzie nie piszą, więc trzeba wziąć ze sobą...
I masz, Jolu, rację!
Nie piszą o słowiku, bo nie wiedzą, natomiast piszą o chórach anielskich, chociaż też nie wiedzą!
Co będzie po, jest jedną wielką niewiadomą. Można wierzyć, że drugie życie lub też wierzyć, że nicość. Chałwa Bogdana była więc usprawiedliwiona.
Swoją też usprawiedliwiam (wczoraj i dzisiaj po 100 g), chociaż cukier na czczo zawsze mam na poziomie 110-120.
Wanda jest zakochana w Budapeszcie, to we wrześniu pojedziemy tam własnym samochodem. Jeśli samochód sprawdzi się jako nasze miejsce do spania, to może za rok odwiedzimy ... północną Hiszpanię? Fabuła IV tomu powieści też jest na ukończeniu.
Co więcej można zrobić, by dobrze wykorzystać dany dodatkowo czas?
Ahoj!
Edward
żeby było jasne - ja się nie skarżę, a wręcz przeciwnie. Dziękuję losowi, a przede wszystkim lekarzom z kliniki przy Banacha, za dwa lata i siedem miesięcy dodatkowego życia.
Pisałem już o tym, że w styczniu 2016, w moim mieście dawano mi kilka, może kilkanaście miesięcy życia. Mogę więc przyjąć, że koniec 2016 byłby równocześnie moim końcem. Od tego czasu minęło wspomniane dwa lata i siedem miesięcy, a czas nadal pracuje na moją korzyść.
Pojawienie się oznaczalnego PSA wprowadziło jednak nową jakość i skłoniło do bliższego zapoznania się z problemem wpływu immunosupresji na funkcjonowanie naszego organizmu. Okazało się, że jest on dużo większy niż mi się wydawało i nie ogranicza się wyłącznie do łapania pospolitych infekcji, ale też zapewnia wielokrotnie większe szanse zachorowania na różnego rodzaju nowotwory.
Moje oznaczalne PSA prawdopodobnie oznacza wznowę. Być może dużo więcej powie badanie tego markera, które będzie wykonane 25 października, ponieważ dawki leków immunosupresyjnych zostały utrzymane na tym samym poziomie. Jeśli wznowa, to już tylko od lekarzy będą zależały kolejne etapy leczenia, a ich efekt, to wielka niewiadoma.
Piszesz, Jolu, tak:
Bo wiesz, tam nie ma trosk, ale też nie ma zachodów słońca, górskich szlaków, smaku poziomek ani zimnego piwa,
łopotu żagli, nie ma miłości, przyjaźni, seksu. Więc pchać się tam nie warto.
Bogdan o tym wiedział, dlatego chciał się jeszcze tym zwyczajnym życiem nasycić, nacieszyć, "nachapać".
Spójrz na jego fotki ze śniadania wielkanocnego, na jego zachwyt ładnym nakryciem stołu.
Podczas naszego ostatniego zjazdu "złapałam" go na objadaniu się chałwą. Wyrwałam się z uwagą, że to może mu szkodzić, skoro narzeka na problemy z cukrzycą. Roześmiał się i wyjaśnił, że teraz już sobie niczego nie odmówi. Czyli w i e d z i a ł.
A raniutko poszedł na spacer i nagrał śpiew słowika. Może myślał, że chóry anielskie to i owszem, ale o słowiku nigdzie nie piszą, więc trzeba wziąć ze sobą...
I masz, Jolu, rację!
Nie piszą o słowiku, bo nie wiedzą, natomiast piszą o chórach anielskich, chociaż też nie wiedzą!
Co będzie po, jest jedną wielką niewiadomą. Można wierzyć, że drugie życie lub też wierzyć, że nicość. Chałwa Bogdana była więc usprawiedliwiona.
Swoją też usprawiedliwiam (wczoraj i dzisiaj po 100 g), chociaż cukier na czczo zawsze mam na poziomie 110-120.
Wanda jest zakochana w Budapeszcie, to we wrześniu pojedziemy tam własnym samochodem. Jeśli samochód sprawdzi się jako nasze miejsce do spania, to może za rok odwiedzimy ... północną Hiszpanię? Fabuła IV tomu powieści też jest na ukończeniu.
Co więcej można zrobić, by dobrze wykorzystać dany dodatkowo czas?
Ahoj!
Edward