27.02.2019, 18:52:28
PSYCHOTERAPIA
odc. 3
- Pięć razy do obiadu i pięć razy po – kontynuowała blondynka nie zważając na blado-ziemisty kolor twarzy prelegenta.
- O czym pani mówi? – ledwie wyszeptał prelegent, któremu dwadzieścia minut przerwy w życiorysie wyzerowało pamięć.
- O seksie. Nie pamięta pan?
- Coś sobie przypominam – prelegent spojrzał spod oka na grubasa z atamańskim wąsem.
- Rozumiem, - kontynuował po chwili przerwy – że chce pani skończyć z tym niecnym procederem.
- Ależ skąd! – oburzyła się blondynka. – Chcę tylko przyzwyczaić się do innych proporcji.
- A konkretnie, to o co pani chodzi? – prelegent zmarszczył czoło.
- No, żeby było 2/3 do obiadu, a 1/3 po.
- To nie jest możliwe – prelegent wydął usta. – Matematycznie oczywiście tak, czyli 6,67 do obiadu, a 3,33 po.
- A co ja zrobię z tymi ułamkami facetów? – blondynce z emocji zadrgała dolna rybia warga.
- Nic pani nie zrobi. Mówiłem że to jest niemożliwe.
- A co jest możliwe?
- Na przykład dwa przed obiadem i jeden po.
- Stanowczo za mało – blondynka z dezaprobatą pokręciła głową.
- Ma pan inne propozycje?
- Cztery i dwa.
- Mało!
- Sześć i trzy.
- No wie pan …
- Osiem i cztery?
- Ostatecznie może być. Tak. Od tej terapii oczekuję przyzwyczajenia się do ‘ósemki’ i ‘czwórki’.
- To chyba da się zrobić – westchnął prelegent
- Yes, yes, yes! – krzyknęła blondynka. Wstała z krzesła i tanecznym krokiem podeszła do jego biurka.
- „Osiem razy po dwa razy, cztery razy raz po raz …” – zaśpiewała basem kręcąc przy tym biodrami.
- Boże! – westchnął prelegent osuwając się na krzesło. – Za co pokarałeś mnie taką grupą?
cdn
odc. 3
- Pięć razy do obiadu i pięć razy po – kontynuowała blondynka nie zważając na blado-ziemisty kolor twarzy prelegenta.
- O czym pani mówi? – ledwie wyszeptał prelegent, któremu dwadzieścia minut przerwy w życiorysie wyzerowało pamięć.
- O seksie. Nie pamięta pan?
- Coś sobie przypominam – prelegent spojrzał spod oka na grubasa z atamańskim wąsem.
- Rozumiem, - kontynuował po chwili przerwy – że chce pani skończyć z tym niecnym procederem.
- Ależ skąd! – oburzyła się blondynka. – Chcę tylko przyzwyczaić się do innych proporcji.
- A konkretnie, to o co pani chodzi? – prelegent zmarszczył czoło.
- No, żeby było 2/3 do obiadu, a 1/3 po.
- To nie jest możliwe – prelegent wydął usta. – Matematycznie oczywiście tak, czyli 6,67 do obiadu, a 3,33 po.
- A co ja zrobię z tymi ułamkami facetów? – blondynce z emocji zadrgała dolna rybia warga.
- Nic pani nie zrobi. Mówiłem że to jest niemożliwe.
- A co jest możliwe?
- Na przykład dwa przed obiadem i jeden po.
- Stanowczo za mało – blondynka z dezaprobatą pokręciła głową.
- Ma pan inne propozycje?
- Cztery i dwa.
- Mało!
- Sześć i trzy.
- No wie pan …
- Osiem i cztery?
- Ostatecznie może być. Tak. Od tej terapii oczekuję przyzwyczajenia się do ‘ósemki’ i ‘czwórki’.
- To chyba da się zrobić – westchnął prelegent
- Yes, yes, yes! – krzyknęła blondynka. Wstała z krzesła i tanecznym krokiem podeszła do jego biurka.
- „Osiem razy po dwa razy, cztery razy raz po raz …” – zaśpiewała basem kręcąc przy tym biodrami.
- Boże! – westchnął prelegent osuwając się na krzesło. – Za co pokarałeś mnie taką grupą?
cdn