19.02.2019, 09:38:10
Przyglądam się niepokojącej tendencji wzrostu PSA u Pawła i zastanawiam się, czy ja też nie zaczynam podążać tą samą drogą. Podczas ostatniej wizyty u urologa, kiedy pokazałem mu wynik PSA poniżej 0,006 i przypomniałem o LRP 6,5 roku temu powiedział on, że o raku mogę zapomnieć. Przyjąłem to za dobrą monetę zwłaszcza, że o raku zapomniałem już 2-3 lata wcześniej.
Tymczasem 0,010 sprzed kilku dni wprowadza lekki niepokój. Nie to, żebym bez przerwy o tym myślał, ale jeśli mi się to zdarza, to pojawia się refleksja, że jednak wznowa po tak długim okresie jest możliwa.
Być może było tak, to piszę jako zupełny laik, że jakieś pojedyncze komórki rakowe gdzieś pozostały, ale układ immunologiczny potrafił utrzymać je w ryzach do momentu, kiedy po przeszczepie wątroby zacząłem brać leki obniżające odporność. Wtedy nie było już kontroli, komórki powoli zaczęły odżywać i po ponad dwóch latach od przeszczepu PSA nagle zaczęło być oznaczalne.
Może to, co napisałem, to kompletne bzdury, ale moja przygoda z RGK zakończyła się wraz z rekonwalescencją po LRP. Po operacji nie miałem żadnego innego wspomagającego leczenia.
To samo laboratorium 31 maja rozwieje moje wątpliwości.
Tymczasem 0,010 sprzed kilku dni wprowadza lekki niepokój. Nie to, żebym bez przerwy o tym myślał, ale jeśli mi się to zdarza, to pojawia się refleksja, że jednak wznowa po tak długim okresie jest możliwa.
Być może było tak, to piszę jako zupełny laik, że jakieś pojedyncze komórki rakowe gdzieś pozostały, ale układ immunologiczny potrafił utrzymać je w ryzach do momentu, kiedy po przeszczepie wątroby zacząłem brać leki obniżające odporność. Wtedy nie było już kontroli, komórki powoli zaczęły odżywać i po ponad dwóch latach od przeszczepu PSA nagle zaczęło być oznaczalne.
Może to, co napisałem, to kompletne bzdury, ale moja przygoda z RGK zakończyła się wraz z rekonwalescencją po LRP. Po operacji nie miałem żadnego innego wspomagającego leczenia.
To samo laboratorium 31 maja rozwieje moje wątpliwości.