06.01.2019, 21:28:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.01.2019, 21:40:32 przez Edward.)
A na wsi spokój. Dokarmiam ptaki, pilnuję pieca c.o., a odciążam go paląc w blaszaku z szybą, który udaje kominek.
Pisałem, że pogoda ponura, a Jola i ja grzejemy się w tropikach. Jak jest z Jolą, to do końca nie wiem, ale ja tropiki zafundowałem sobie mimowolnie dzisiejszej nocy.
Kominek jest w kuchni, a dzięki otwartym drzwiom ogrzewa też łazienkę i pokój, w którym śpię oraz dzięki grawitacyjnemu nawiewowi przez kanał w ścianie pokój, w którym śpi Mama.
W kominku paliłem przez cały dzień, a na noc włożyłem duży kawał sękatej daglezji i ustawiłem minimalny ciąg. Obudziłem się o drugiej w nocy z powodu ciepła. U mnie było 25 stC, a w kuchni 32 stC - zupełnie jak na tropikalnej bezludnej wyspie.
Dzisiaj poeksperymentowałem z chlebem 'z garnka', dodając dużą garść potraktowanej wrzątkiem żurawiny. Eksperyment się udał, a z upieczonego po południu chleba (1,20 kg) została najwyżej połowa. Absolutnie polecam! Chleb rozpływa się w ustach, a i satysfakcja nie jest bez znaczenia
Pisałem, że pogoda ponura, a Jola i ja grzejemy się w tropikach. Jak jest z Jolą, to do końca nie wiem, ale ja tropiki zafundowałem sobie mimowolnie dzisiejszej nocy.
Kominek jest w kuchni, a dzięki otwartym drzwiom ogrzewa też łazienkę i pokój, w którym śpię oraz dzięki grawitacyjnemu nawiewowi przez kanał w ścianie pokój, w którym śpi Mama.
W kominku paliłem przez cały dzień, a na noc włożyłem duży kawał sękatej daglezji i ustawiłem minimalny ciąg. Obudziłem się o drugiej w nocy z powodu ciepła. U mnie było 25 stC, a w kuchni 32 stC - zupełnie jak na tropikalnej bezludnej wyspie.
Dzisiaj poeksperymentowałem z chlebem 'z garnka', dodając dużą garść potraktowanej wrzątkiem żurawiny. Eksperyment się udał, a z upieczonego po południu chleba (1,20 kg) została najwyżej połowa. Absolutnie polecam! Chleb rozpływa się w ustach, a i satysfakcja nie jest bez znaczenia