13.12.2018, 09:33:45
Jolu,
ta malutka rada wydaje się całkiem sensowna i z pewnością będę z niej korzystał .
W ogóle to jest tak, niedawno zresztą o tym pisałaś, że jeśli jakieś postępowanie/terapia/itp są w przekonujący sposób wyjaśnione, to je stosujemy. Tak, świadomość postępowania jest niezwykle ważna.
Mój plan działań rozłożony na dwa dni przeciągnął się do trzech.
Ponieważ wróciłem z Warszawy z początkiem jakiejś infekcji, to wtorkowy pobyt na wsi zaplanowałem na najwyżej dwie godziny. Zrobiłem zakupy na kilka dni, wyczyściłem piec (kocioł) c.o., ekogroszkiem wypełniłem zbiornik i uzupełniłem zapasy ptasiej stołówki. Zajęło mi to wspomniane dwie godziny i mógłbym wracać pod ciepłą kołderkę, ale na wsi była awaria zasilania, piec powoli wygasał i była obawa, że po powrocie zasilania nie zdoła się sam rozpalić. Prądu nie było przez 5,5 godziny, piec rozpalił się bez mojej ingerencji, ale wróciłem do domu po 18-tej.
Ku mojemu zdziwieniu, kilkugodzinne prace na świeżym powietrzu o temp. 3-4 stC nie zaszkodziły mi, infekcja nie rozwinęła się bardziej, a nawet powoli zaczęła się wycofywać (?).
Jeśli chodzi o ptasią stołówkę, to do tej pory wydała 15 kostek margaryny, 5 kg łuskanego słonecznika i ponad 15 kg (ze skorupkami) rozłupanych orzechów włoskich. Orzechy mam sprzed 2-3 lat. Jest ich jeszcze ok. 50 kg i jedynie żmudne rozbijanie ogranicza podaż. Do końca zimy jednak powinienem się z tym uporać.
Komputer oddany i odebrany. Teraz, po sformatowaniu partycji systemowej i ponownym wgraniu W10, odtwarzam utracone w tym procesie aplikacje, a przegląd samochodu przesunięty został na dzisiaj.
Wczoraj założono mi holter EKG. Dzisiaj, po jego zdjęciu okazało się, że zapis urywa się o 21.37. To wtedy, odruchowo wypiąłem jedną z elektrod i mimo natychmiastowego jej wpięcia holter się wyłączył. No to godzinę temu założono mi go ponownie.
ta malutka rada wydaje się całkiem sensowna i z pewnością będę z niej korzystał .
W ogóle to jest tak, niedawno zresztą o tym pisałaś, że jeśli jakieś postępowanie/terapia/itp są w przekonujący sposób wyjaśnione, to je stosujemy. Tak, świadomość postępowania jest niezwykle ważna.
Mój plan działań rozłożony na dwa dni przeciągnął się do trzech.
Ponieważ wróciłem z Warszawy z początkiem jakiejś infekcji, to wtorkowy pobyt na wsi zaplanowałem na najwyżej dwie godziny. Zrobiłem zakupy na kilka dni, wyczyściłem piec (kocioł) c.o., ekogroszkiem wypełniłem zbiornik i uzupełniłem zapasy ptasiej stołówki. Zajęło mi to wspomniane dwie godziny i mógłbym wracać pod ciepłą kołderkę, ale na wsi była awaria zasilania, piec powoli wygasał i była obawa, że po powrocie zasilania nie zdoła się sam rozpalić. Prądu nie było przez 5,5 godziny, piec rozpalił się bez mojej ingerencji, ale wróciłem do domu po 18-tej.
Ku mojemu zdziwieniu, kilkugodzinne prace na świeżym powietrzu o temp. 3-4 stC nie zaszkodziły mi, infekcja nie rozwinęła się bardziej, a nawet powoli zaczęła się wycofywać (?).
Jeśli chodzi o ptasią stołówkę, to do tej pory wydała 15 kostek margaryny, 5 kg łuskanego słonecznika i ponad 15 kg (ze skorupkami) rozłupanych orzechów włoskich. Orzechy mam sprzed 2-3 lat. Jest ich jeszcze ok. 50 kg i jedynie żmudne rozbijanie ogranicza podaż. Do końca zimy jednak powinienem się z tym uporać.
Komputer oddany i odebrany. Teraz, po sformatowaniu partycji systemowej i ponownym wgraniu W10, odtwarzam utracone w tym procesie aplikacje, a przegląd samochodu przesunięty został na dzisiaj.
Wczoraj założono mi holter EKG. Dzisiaj, po jego zdjęciu okazało się, że zapis urywa się o 21.37. To wtedy, odruchowo wypiąłem jedną z elektrod i mimo natychmiastowego jej wpięcia holter się wyłączył. No to godzinę temu założono mi go ponownie.