31.10.2018, 04:52:57
(29.10.2018, 14:44:55)Armands napisał(a): Cholercia, czemu mam tak daleko do tej piwniczki?
Pozdrawiam
Armands
Już podwrocławska wieś i czwarta nad ranem. Mama w pokoju obok, a mnie pogryzły ... komary! Ubiłem oba, ale już po spaniu.
A piwniczka jest pełna dopiero drugi raz w ostatnim dwudziestoleciu.
Jeszcze przed rokiem 2000, wiedząc o nieuchronności przemijania i coraz większych ograniczeniach fizycznych bezpośrednio z nim związanych, postanowiłem tak ukształtować korony drzewek owocowych, aby zrywanie jabłek 'na starość' wymagało jedynie drabiny 2-3 metrowej.
Drzewka ciąłem bez litości, a one, w końcu wysokopienne, broniły się 'wilkami' - prostymi gałązkami, których dosłownie setki pojawiały się każdej wiosny. Wycinałem je, a żmudna i nużąca to była praca. Nie zabezpieczałem maścią ogrodniczą, bo niby jak? W efekcie drzewka rakowaciały i usychały, ja je karczowałem i tak z sadu ubyło ich blisko 20!
Z owocami był jednak spokój, bo wskutek tego przycinania drzewka po prostu chorowały. W końcu i ja zachorowałem.
Wiedząc o czekającej mnie operacji wątroby, o przeszczepie nawet nie myślałem, na każdej prawidłowo ukształtowanej gałęzi zostawiłem po 2-3 'wilki' uznając tym samym swoją porażkę. Drzewka wykorzystały to bezlitośnie! Gdybyście teraz przyszli do mojego sadu, to powiedzielibyście, że ogrodnik kształtował korony drzew będąc pod wpływem!
Jest pień, z którego na wysokości ok. 2 metrów wyrastają poziomo 2-3 grube gałęzie - to jest OK! Niestety z tych gałęzi wyrastają kolejne drzewa - to pozostawione kilka lat temu 'wilki'. Te drzewa, co najgorsze, owocują, a do zrywania jabłek i śliwek nie wystarcza 2-3 metrowa drabina, ale trójstopniowa wysuwana sięgająca pięciu metrów! Wchodziłem na jej ostatnie szczeble, a że mam lęk wysokości, to w dół nie spoglądałem.
Teraz porządkuję sad. Przetrzebiłem 'wilki' pozyskując znaczące ilości drewna do kominka, a z drobniejszych gałązek robiąc wiązki. Razem z wiązkami z poprzednich lat tworzą dużą stertę i są dobrym schronieniem na zimowy sen jeży, a jest ich kilka. Kiedy się z tym uporam, to zabiorę się za "Magdę" - IV tom "Kresowej opowieści".
Pozdrawiam serdecznie
Edward