02.06.2018, 04:46:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.06.2018, 04:51:08 przez Edward.)
Jolu,
antybiotyki już dawno pokochałem i na szczęście jest to miłość odwzajemniona. Pomagają mi, ale pewnie dlatego, że infekcje były/są bakteryjne. Nie wiem jak będzie w przypadku wirusa!
Z Kornikiem muszę zdążyć przed końcem wakacji, ale nie będzie to łatwe. Gnębią mnie infekcje, ale i technologia wykonywanych prac komplikuje sprawę.
Takie np. impregnowanie. Drewno mam suche, jak przysłowiowy papier, bo deski suszyły się, w dobrych warunkach, przez siedem lat. Będą chłonęły impregnat, jak gąbka wodę, ale do lakierowania muszą być suche! Nie mam pojęcia, jak długo będą schły, więc będę musiał zrezygnować z tańszego i sprawdzonego impregnatu na bazie wody, bo nie chcę warstwą lakieru zamknąć wilgoci w środku kadłuba.
Albo uszczelnianie. Przy dziobnicy w niektórych miejscach warstwa silikonu będzie miała 20-30 mm. Silikon zastyga w tempie 1 mm/dobę, więc należałoby odpuścić prace na co najmniej trzy tygodnie. Oczywiście nie będzie to możliwe.
01.08.2018 - przed tą datą chciałbym mieć Kornika przygotowanego do wodowania.
Łapać wiatr w żagle ...
Prawdopodobnie jestem najstarszym użytkownikiem forum i prawdopodobnie po największych ze wszystkich przejściach. Nie wiem, ile jeszcze tego prawdziwego wiatru uda mi się złapać, ale to, co po przeszczepie robię, jest przecież ciągłym łapaniem wiatru. Zresztą każdy z Was też ten wiatr życia łapie. Będzie świetnie, kiedy ten prawdziwy, w kursie bajdewindowym, zagra nam na wantach Kornika!
Ahoj!
https://www.youtube.com/watch?v=-3AoRlyvNgU
Ucichł wiatr, morze śpi w blasku gwiazd.
Wspomnę znów miłość swą w taki czas.
Smukły miała kształt, ostro szła na wiatr:
Moja łódź, pierwsza łódź - miłość ma.
Każdy, kto kocha wiatr, wie jak jest,
Kiedy już z oczu nam ginie brzeg.
Wiatr na wantach gra, morze rusza w tan,
Kiedy kil znaczy ślad pośród pian.
Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.
Piękny czas, rejsów czas kończył się.
Kiedyś sztorm rzucił łódź aż na brzeg.
Patrzeć było żal - stała wryta w piach
Miłość ma - wierna łódź, zeschły wrak.
Rozstać się, żegnać się ciężko jest.
Starczył mi nafty litr, pakuł pęk ...
Kiedy płomień zgasł, popiół rozwiał wiatr ...
W morze znów rusza łódź - miłość ma.
Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.
Gra, gra.
antybiotyki już dawno pokochałem i na szczęście jest to miłość odwzajemniona. Pomagają mi, ale pewnie dlatego, że infekcje były/są bakteryjne. Nie wiem jak będzie w przypadku wirusa!
Z Kornikiem muszę zdążyć przed końcem wakacji, ale nie będzie to łatwe. Gnębią mnie infekcje, ale i technologia wykonywanych prac komplikuje sprawę.
Takie np. impregnowanie. Drewno mam suche, jak przysłowiowy papier, bo deski suszyły się, w dobrych warunkach, przez siedem lat. Będą chłonęły impregnat, jak gąbka wodę, ale do lakierowania muszą być suche! Nie mam pojęcia, jak długo będą schły, więc będę musiał zrezygnować z tańszego i sprawdzonego impregnatu na bazie wody, bo nie chcę warstwą lakieru zamknąć wilgoci w środku kadłuba.
Albo uszczelnianie. Przy dziobnicy w niektórych miejscach warstwa silikonu będzie miała 20-30 mm. Silikon zastyga w tempie 1 mm/dobę, więc należałoby odpuścić prace na co najmniej trzy tygodnie. Oczywiście nie będzie to możliwe.
01.08.2018 - przed tą datą chciałbym mieć Kornika przygotowanego do wodowania.
Łapać wiatr w żagle ...
Prawdopodobnie jestem najstarszym użytkownikiem forum i prawdopodobnie po największych ze wszystkich przejściach. Nie wiem, ile jeszcze tego prawdziwego wiatru uda mi się złapać, ale to, co po przeszczepie robię, jest przecież ciągłym łapaniem wiatru. Zresztą każdy z Was też ten wiatr życia łapie. Będzie świetnie, kiedy ten prawdziwy, w kursie bajdewindowym, zagra nam na wantach Kornika!
Ahoj!
https://www.youtube.com/watch?v=-3AoRlyvNgU
Ucichł wiatr, morze śpi w blasku gwiazd.
Wspomnę znów miłość swą w taki czas.
Smukły miała kształt, ostro szła na wiatr:
Moja łódź, pierwsza łódź - miłość ma.
Każdy, kto kocha wiatr, wie jak jest,
Kiedy już z oczu nam ginie brzeg.
Wiatr na wantach gra, morze rusza w tan,
Kiedy kil znaczy ślad pośród pian.
Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.
Piękny czas, rejsów czas kończył się.
Kiedyś sztorm rzucił łódź aż na brzeg.
Patrzeć było żal - stała wryta w piach
Miłość ma - wierna łódź, zeschły wrak.
Rozstać się, żegnać się ciężko jest.
Starczył mi nafty litr, pakuł pęk ...
Kiedy płomień zgasł, popiół rozwiał wiatr ...
W morze znów rusza łódź - miłość ma.
Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.
Gra, gra.