04.05.2018, 17:23:41
(04.05.2018, 16:50:44)Nanna napisał(a): Moja odpowiedź nie ma na celu udowadniania kto ma rację, przedstawiam po prostu inny punkt widzenia
I tak też ją odebrałem uzasadniając swój punkt widzenia.
W ogóle wszystko, co pełza nie wzbudza mojej sympatii, ale jeśli pełza i nie zagraża życiu, to niech sobie pełza.
Nad jeziorem Powidzkim często widujemy zaskrońce (może pogrzebię w archiwum i zmontuję jeszcze dzisiaj jakiś filmik), które czasem wygrzewały się na drewnianym podeście przed naszą przyczepą. Mam świadomość, że tam, nad jeziorem, to my jesteśmy intruzami i to one muszą się zmierzyć z problemem zagrażającym ich egzystencji. Bronię ich praw i jeśli trzeba, to uświadamiam je ludziom.
W ubiegłym roku byliśmy krótko nad wspomnianym jeziorem. Dzień był upalny, a na płyciźnie, na turystycznym krzesełku siedziała jakaś paniusia i moczyła nogi. Ja obok niej przygotowywałem "Kornika" do wypłynięcia i nagle usłyszałem jej przeraźliwy krzyk zakończony pytaniem 'a co on tutaj robi?' Obok paniusi przepłynął nieduży, może 80 centymetrowy zaskroniec powodując taką jej reakcję. Odpowiedziałem, że to pytanie może zadać sobie zaskroniec mając nas na myśli, bo to jego środowisko i jego dom, a pani i ja jesteśmy intruzami.
Zaskrońców zawsze będę bronił, żmii we własnym obejściu nigdy. One na szczęście nie lubią wody, ale gdyby masowo występowały nad jeziorami, tak jak zaskrońce, to mimo całego sentymentu do żagli wybrałbym inny rodzaj wypoczynku.
Edward