Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
#81
Edku, jesteśmy ogromnie ciekawi, jak ta frezarka wygląda, i jak się ten zabieg odbywa.
Mam nadzieję, że jakieś znieczulenie dostałeś.mruganie, puszczanie oczka

Współlokator to rzeczywiście ciekawy typ: jeden ząb, jedno płuco, jedna zatoka.
Skoro z tym sobie radzi, to pewnie to i owo do pary ma?mruganie, puszczanie oczka
Odpowiedz
#82
Witajcie z domu!
Czy psychicznie ze mną w porządku, tego nie wiem, ale fizycznie, to nie do końca. Po frezowaniu, które miało trwać godzinę, a do momentu odzyskania świadomości (8.35 - ostatni zapamiętany czas, 12.30 - pierwszy rozpoznany czas) trwało prawie cztery, wyglądałem jak Gołota po walce przegranej w ósmej rundzie przez ciężki nokaut. Pełna narkoza (już siódma w życiu!) na szczęście była, dlatego mogę jedynie powtórzyć to, co o przebiegu operacji powiedział lekarz.
Było gorzej, niż się spodziewał po obejrzeniu TK. Długotrwały proces zapalny (ciekawostką jest to, że niezbyt dla mnie uciążliwy) spowodował takie zgrubienie kości, że praktycznie zamknął ujście z zatoki. Frezowanie musiało więc być głębokie, ze zniszczeniem dużej powierzchni błony śluzowej. By się szybciej rana goiła, bo to przecież onkologia i czas się liczy, to tę błonę przeszczepiono. Być może za trzy tygodnie otrzymam od laryngologa zielone światło do transplantacji, jeśli jednak przeszczepiona błona się nie przyjmie, to okres ten wydłuży się o kolejne 2-3 tygodnie. W kwietniu jeszcze dwa razy muszę stawić się na Banacha: do kontroli laryngologicznej oraz do chemii TACE i ewentualnego zamknięcia badań kwalifikacyjnych. I tak to wygląda.
Teraz płuczę nos w soli fizjologicznej, łykam antybiotyk i powoli dochodzę do siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
#83
(05.04.2016, 06:48:57)Edward napisał(a): Witajcie z domu!
Czy psychicznie ze mną w porządku, tego nie wiem, ale fizycznie, to nie do końca. Po frezowaniu, które miało trwać godzinę, a do momentu odzyskania świadomości (8.35 - ostatni zapamiętany czas, 12.30 - pierwszy rozpoznany czas) trwało prawie cztery, wyglądałem jak Gołota po walce przegranej w ósmej rundzie przez ciężki nokaut. Pełna narkoza (już siódma w życiu!) na szczęście była, dlatego mogę jedynie powtórzyć to, co o przebiegu operacji powiedział lekarz.
Było gorzej, niż się spodziewał po obejrzeniu TK. Długotrwały proces zapalny (ciekawostką jest to, że niezbyt dla mnie uciążliwy) spowodował takie zgrubienie kości, że praktycznie zamknął ujście z zatoki. Frezowanie musiało więc być głębokie, ze zniszczeniem dużej powierzchni błony śluzowej. By się szybciej rana goiła, bo to przecież onkologia i czas się liczy, to tę błonę przeszczepiono. Być może za trzy tygodnie otrzymam od laryngologa zielone światło do transplantacji, jeśli jednak przeszczepiona błona się nie przyjmie, to okres ten wydłuży się o kolejne 2-3 tygodnie. W kwietniu jeszcze dwa razy muszę stawić się na Banacha: do kontroli laryngologicznej oraz do chemii TACE i ewentualnego zamknięcia badań kwalifikacyjnych. I tak to wygląda.
Teraz płuczę nos w soli fizjologicznej, łykam antybiotyk i powoli dochodzę do siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Edward

Nie ma to jak w domu... pod opieką troskliwej żony (mam to samo) zadowolenie, uśmiech
Edwardzie dochodź do siebie... po tym nokaucie i bądź dobrej myśli.
Niech Zielone się zapali!

Pozdrowienia dla WAS.

Ela i Jarek
Odpowiedz
#84
Zimą pojechałeś wiosną radosną i pełną nadziei wróciłeś .
Źyczymy spelnienia.
Jędrek z Beatą
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
#85
Witam.
Cytat:Teraz płuczę nos w soli fizjologicznej, łykam antybiotyk i powoli dochodzę do siebie.

Edwardzie, nie powoli, a szybko dochodź do siebie, bo jak napisałeś przed Tobą "kolejna runda" w której musisz mieć odpowiedni zasób sil i tych psychicznych i oczywiście fizycznych i życzę aby jak poprzednie była także wygrana i teraz przez nokaut przeciwnika. Przeciwnika z którym walka, to tak jak walka Dawida z Goliatem. Życzę Ci abyś wyszedł zwycięsko z tej walki jak Dawid, pomimo potężnego oręża jakim otoczony jest Twój wróg. Twoje oręże; nadzieja i wiara w zwyciestwo jest jednak dużo większe i niech zwycięża.
Pozdrawiam Ciebie i Wandę.
  Kris.
Odpowiedz
#86
Ja również się cieszę, że jesteś w domu. Choć zdaję sobie sprawę, że to nie koniec Twoich zmagań ze szpitalnym korytarzem.
Odpoczywaj wśród śpiewu ptaków i kwitnących roślin.
Zbrodnia w pensjonacie ma ciąg dalszy.
Oczywiście pozdrowienia dla Wandy.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#87
Witaj Edward,
nawet najlepsza opieka w szpitalu nie zastąpi domowej
i rodzinnej atmosfery,szybko dochodź do siebie

Marek
Marek/Suwałki/,ur.1962
GL7/4+3/ pT3a N0M0
06.2015 RP - psa 6 tyg. -0,03
49 m-cy 0,177;VII 2019 SRT
;VIII 19 -0,082;X 19 -0.015
Odpowiedz
#88
Każdem

http://beautybyladies.blogspot.com/2016/...ujace.html

Każdemu z nas potrzebny jest taki kopniak motywacyjny....
http://beautybyladies.blogspot.com/2016/...ujace.html

Edwardzie , cieszę się ,że wróciłeś już do domu. Dużo spokoju i optymizmu!!!!!!
Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Wandy
dago
Odpowiedz
#89
Dzięki za wszystkie dobre słowa! Były one z nami i zimą i są teraz, na wiosnę. To duże wsparcie, ta świadomość, że ma się Przyjaciół, którzy rozumieją złożoność sytuacji, a rzeczywiście prosta ona nie jest.
Oprócz znanych Wam faktów doszedł jeszcze jeden problem - przepuklina. Duża to ona nie jest (chyba?), bo ma wielkość średniej cytryny, ale wprowadziła pewien niepokój. Nie umiemy powiedzieć, na ile może być przeszkodą przy transplantacji, ale z pewnością skłonność do niej, bo brzuch cięto trzy razy, a przecież to nie koniec, będzie rzutowała na dalsze moje/nasze życie. Oddalają się, niestety, prace na wsi, które tak lubiłem, remont KORNIKA i w ogóle żeglowanie. Coraz więcej zakazów i nakazów odbiera pełną radość z życia. Nie wyobrażam je sobie jedynie w fotelu przed TV lub komputerem. Żyć się chce, to oczywiste, ale pewne minimum fizycznej aktywności też by się chciało mieć.
Pozdrawiam gorąco, także w imieniu Wandy
Edward
Odpowiedz
#90
Cztery dni przed położeniem się w klinice przy Banacha miałem wieczór autorski w Oławie. To jego zapis:

http://www.otvk.pl/video-159.html#desc
[url=http://www.otvk.pl/video-159.html#desc][/url]
Pozdrawiam
Edward

Odpowiedz
#91
(06.04.2016, 06:11:10)Edward napisał(a): Oprócz znanych Wam faktów doszedł jeszcze jeden problem - przepuklina. Duża to ona nie jest (chyba?), bo ma wielkość średniej cytryny, ale wprowadziła pewien niepokój. Nie umiemy powiedzieć, na ile może być przeszkodą przy transplantacji, ale z pewnością skłonność do niej, bo brzuch cięto trzy razy, a przecież to nie koniec, będzie rzutowała na dalsze moje/nasze życie. Oddalają się, niestety, prace na wsi, które tak lubiłem, remont KORNIKA i w ogóle żeglowanie. Coraz więcej zakazów i nakazów odbiera pełną radość z życia. Nie wyobrażam je sobie jedynie w fotelu przed TV lub komputerem. Żyć się chce, to oczywiste, ale pewne minimum fizycznej aktywności też by się chciało mieć.
Pozdrawiam gorąco, także w imieniu Wandy
Edward
Przepuklina. Skąd ja to znam? 
Moja była wielkości połówki mandarynki i już przeszkadzała. Cytrynka jest trochę większa, to współczuję.
Teraz jestem pocerowany na wszystkie trzy strony i mam nadzieję, że będzie trzymać, bo jesienne góry czekają.

Edwardzie, może cerowanie siatką przepukliny zrobią gratis w komplecie z transplantacją? Chociaż to chyba mało realne :/

Pozdrowienia dla Was
Jarek
Odpowiedz
#92
(07.04.2016, 12:04:25)Armands napisał(a):
(06.04.2016, 06:11:10)Edward napisał(a): Oprócz znanych Wam faktów doszedł jeszcze jeden problem - przepuklina. Duża to ona nie jest (chyba?), bo ma wielkość średniej cytryny, ale wprowadziła pewien niepokój. Nie umiemy powiedzieć, na ile może być przeszkodą przy transplantacji, ale z pewnością skłonność do niej, bo brzuch cięto trzy razy, a przecież to nie koniec, będzie rzutowała na dalsze moje/nasze życie. Oddalają się, niestety, prace na wsi, które tak lubiłem, remont KORNIKA i w ogóle żeglowanie. Coraz więcej zakazów i nakazów odbiera pełną radość z życia. Nie wyobrażam je sobie jedynie w fotelu przed TV lub komputerem. Żyć się chce, to oczywiste, ale pewne minimum fizycznej aktywności też by się chciało mieć.
Pozdrawiam gorąco, także w imieniu Wandy
Edward
Przepuklina. Skąd ja to znam? 
Moja była wielkości połówki mandarynki i już przeszkadzała. Cytrynka jest trochę większa, to współczuję.
Teraz jestem pocerowany na wszystkie trzy strony i mam nadzieję, że będzie trzymać, bo jesienne góry czekają.

Edwardzie, może cerowanie siatką przepukliny zrobią gratis w komplecie z transplantacją? Chociaż to chyba mało realne :/

Pozdrowienia dla Was
Jarek

Prawdę powiedziawszy, to liczę na to, że cerowanie siatką dostanę gratis i przy okazji. Moja przepuklina pojawiła się na bliźnie po ubiegłorocznej operacji wątroby. To ewidentnie słabsze miejsce, ale nie sądziłem, że tak to się może skończyć.

Pozdrawiamy
Wanda i Edward
Odpowiedz
#93
Edek w szpitalu, jakieś komplikacje. Trzymajcie kciuki.
Odpowiedz
#94
(08.04.2016, 22:54:37)Dunolka napisał(a): Edek w szpitalu, jakieś komplikacje. Trzymajcie kciuki.

Trzymamy, czuwamy!

E i J
Odpowiedz
#95
(08.04.2016, 22:54:37)Dunolka napisał(a): Edek w szpitalu, jakieś komplikacje. Trzymajcie kciuki.

Trzymamy .
Edku jestesmy z Tobą.
B i J
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
#96
Edek wciąż w szpitalu, ale jest dużo lepiej, pomogła zmiana antybiotyku.
Nie ma dostępu do internetu, przekazałam mu pozdrowienia od nas wszystkich, serdecznie podziękował.

Gdyby pozdrowienia mogły uzdrawiać, medycyna byłaby niepotrzebna. zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
#97
Jolu
O co chodzi.?
Kurde

Jędrek
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
#98
Wiem tyle, że Edek wrócił do domu po frezowaniu zatoki, z antybiotykiem. A tu gorączka, której być nie powinno.
Pojechał na SOR, zatrzymano go w szpitalu, zrobiono tomograf, bardzo brzydka okazałą się inna zatoka (czemu?), przepłukano ją, dano inny antybiotyk, gorączka wreszcie spadła.
Rozmawiałam z nim przed godziną, leżał pod kroplówką, ale Edek jak to Edek - jest dobrej myśli.
Odpowiedz
#99
Napisaliście już wszystko wcześniej. 
Trzymam nadal kciuki.
Dzięki Jolu, że wspierasz go telefonicznie także od nas.
Bądźmy dobrej myśli.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
Kochani,
już jestem w domu! Wprawdzie tylko na 24 godziny i na własne żądanie wyszedłem, ale musiałem. W środę mam planową wizytę w poradni laryngologicznej na Banacha i nie jest wykluczone, że mnie tam zostawią. Bo operowano mi zatokę czołową lewą, a podłapałem ostre zapalenie zatoki szczękowej prawej. Zrobiono jej płukanie, ale mimo trzykrotnego powtórzenia tego zabiegu ciągle bardzo brzydko to wygląda i wymaga dalszych płukań. Wyszedłem więc a sinu-jetem w nosie, a ponieważ golić się przez to nie mogę, to coraz bardziej jestem podobny do menela. Z kilkudniowym zarostem i plastrem 5 x 9 cm na policzku zdecydowanie muszę unikać miejsc, gdzie sprzedają piwo.
Posiew w toku, więc nie wiadomo, jaka bakteria tam się zagnieździła i na jaki antybiotyk jest wrażliwa. Ten zmieniony 'w ciemno' działa o tyle, że przestałem gorączkować, ale z bakterią na razie (trzy doby) się nie uporał. Nie wiem, co zrobią ze mną na Banacha. Tam lubią frezować, a trzy zatoki w tym względzie jeszcze mam dziewicze!
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za psychiczne wsparcie!
Wanda i Edward
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości