20.03.2018, 11:38:06
Marku, ale rozrzedzenie krwi i "rozcieńczenie" to dwie różne sprawy.
O konieczności rozrzedzenia mówimy, gdy występują zaburzenia krzepliwości krwi i trzeba z tym walczyć.
Taka krew nie jest chyba optycznie "za gęsta", tylko zbyt łatwo krzepnie, i taki skrzep może zaczopować naczynie krwionośne. Tak kiedyś tłumaczył lekarz mamie, gdy miała zakrzepowe zapalenie żył.
Ja natomiast mam na myśli zwykłe- - powiedziałabym "kuchenne" - rozcieńczenie krwi.
Kuchenne, bo jeśli coś przesolę, to dodaję wody, i jest Ok.
Jeśli człowiek cokolwiek dostaje w kroplówce, to ilość płynów (wody) w krwioobiegu wzrasta, przynajmniej czasowo.
Gdy zrobisz wtedy badanie PSA, to - na logikę - w jednostce objętości krwi tego PSA będzie mniej.
Gdyby takie wlewy leczyły, efekt musiałby być w miarę trwały.
A polepszenie samopoczucia? Po kroplówce zawsze się człowiek czuje lepiej, i glukozę tam bywa, i elektrolity.
PS. To jest głos w dyskusji, od tego jest forum.
O konieczności rozrzedzenia mówimy, gdy występują zaburzenia krzepliwości krwi i trzeba z tym walczyć.
Taka krew nie jest chyba optycznie "za gęsta", tylko zbyt łatwo krzepnie, i taki skrzep może zaczopować naczynie krwionośne. Tak kiedyś tłumaczył lekarz mamie, gdy miała zakrzepowe zapalenie żył.
Ja natomiast mam na myśli zwykłe- - powiedziałabym "kuchenne" - rozcieńczenie krwi.
Kuchenne, bo jeśli coś przesolę, to dodaję wody, i jest Ok.
Jeśli człowiek cokolwiek dostaje w kroplówce, to ilość płynów (wody) w krwioobiegu wzrasta, przynajmniej czasowo.
Gdy zrobisz wtedy badanie PSA, to - na logikę - w jednostce objętości krwi tego PSA będzie mniej.
Gdyby takie wlewy leczyły, efekt musiałby być w miarę trwały.
A polepszenie samopoczucia? Po kroplówce zawsze się człowiek czuje lepiej, i glukozę tam bywa, i elektrolity.
PS. To jest głos w dyskusji, od tego jest forum.