Zbrodnia w pensjonacie - powieść w odcinkach
#21
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (9)

   Inspektor był załamany. Finał zmiany nazwiska znowu się oddalił, a w dodatku pani Agata przestała się uśmiechać. Pospiesznie zrobiony rachunek sumienia zwalił zaistniałą sytuację na wzrok i „Nagi instynkt”, ale nie podpowiedział rozwiązania. Z pomocą przyszła pani Agata.

   - Wprawdzie na rozpatrzenie wniosku o zmianę nazwiska na formularzu FTR-278-RKO/298 kierownik ma trzydzieści dni – powiedziała - ale już dzisiaj możemy pewne rzeczy ustalić. Nie wypełnił pan rubryki „Powód zmiany nazwiska” – stukając ołówkiem w blat dizajnerskiego biurka patrzyła zimnym wzrokiem na reprodukcję „Damy z łasiczką” wiszącą na ścianie za plecami inspektora. – Rzy-ci-cia-szczy-ki-wi-czó-wicz – przeczytała powoli akcentując co drugą sylabę. – To wyjaśnia wszystko – powoli kiwała głową. – Właściwie, to nie musi pan tej rubryki wypełniać. Swoją drogą ciekawa jestem, czy takie oryginalne nazwisko jest w pańskiej rodzinie wyjątkiem czy regułą?
- Wyjątkiem – bez wahania odpowiedział inspektor. – Na przykład panieńskie nazwisko mojej mamy, to Wydmuszkabezjajeczna, a szwagier ze strony kuzyna teścia mojej siostry nazywał się Szybkomówiąco-Wyraźniemówiący.
- Tak, to pospolite nazwiska – przyznała pani Agata. – Jednak nie napisał też pan, jakie nazwisko chce po zmianie nosić. Tej rubryki nie można nie wypełnić.
- Bo ja nie wie- wie- wiem? – inspektor ciężko westchnął. – To de- de- decyzja na całe życie.
- Bez wątpienia – przyznała urzędniczka – ale musi ją pan podjąć.
- Nie wie- wie- wiem – inspektor bezradnie rozłożył ręce.

   Bezradnie rozłożone ręce odblokowały coś w głowie inspektora, bo nagle zaczął sypać nazwiskami, jak komisja Macierewicza hipotezami na temat zamachu. Pani Agata była jednak nieugięta. Odrzuciła kolejno Mickiewicza, Dudę, Komorowskiego, Dodę, Słowackiego, Curie-Skłodowską i Kopernika. Zawahała się przy Kaczyńskim, ale też się nie zgodziła mrucząc pod nosem, że tych Kaczyńskich, co są, to w zupełności wystarczy. Sprawa nowego nazwiska obojgu wydała się niemożliwą do rozwiązania, ale wtedy z pomocą przyszły rurki z kremem.

cdn
Odpowiedz
#22
Edwardzie, jak to śpiewał Dziewoński - "powiedziało się, obiecało się, gdzież trup?"
Odpowiedz
#23
(14.02.2016, 23:19:03)Dunolka napisał(a): Edwardzie, jak to śpiewał Dziewoński - "powiedziało się, obiecało się, gdzież trup?"

Będą aż dwa, ale trochę cierpliwości.

Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (10)

   - No to mamy sytuację bez wyjścia – powiedziała pani Agata zagłębiając śnieżnobiałe zęby w rurce z kremem. – Proszę – podsunęła drugą inspektorowi. – Kupił je pan, to też powinien spróbować. Są pyszne – dodała oblizując wargi.

   Chociaż kamienny wyraz nie znikał z twarzy urzędniczki, to ta ostatnia czynność wydała się inspektorowi tak podniecająca, że bez wahania skorzystał z jej sugestii.

   To, co nastąpiło po chwili, na kamiennej twarzy Pani Agaty dodatkowo wymalowało przerażenie. – Co się panu stało! – krzyknęła i w pośpiechu odłożyła rurkę z kremem.

   Inspektor, już prawie Kruzo, dłońmi obejmował usta i cichutko jęczał. Rurka z kremem w drodze na podłogę zdążyła pobrudzić jego spodnie w dość newralgicznym miejscu i prawy but w miejscu obojętnym.
– Zą- zą- ząb – wybełkotał inspektor i na chwilę rozłożył dłonie. Chociaż był umazany kremem jak małe dziecko, nie zmieniło to ani na chwilę wyrazu twarzy pani Agaty.
- Co pan tam ma? – zapytała, kiedy zobaczyła pożółkły kawałek czegoś bliżej niezidentyfikowanego trzymanego przez kciuk i palec wskazujący inspektora.
- Zą- zą- ząb – tym razem wyseplenił inspektor.              
- Niech pan otworzy usta.

Otwarte usta inspektora w pełni potwierdziły jego słowa. Brakowało mu trzech czwartych lewej górnej jedynki.

cdn
Odpowiedz
#24
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (11)

   - No dobrze – powiedziała pani Agata, kiedy pojękujący, ale już z umytą twarzą, inspektor ponownie zajął miejsce po drugiej stronie jej dizajnerskiego biurka.
- Możemy podjąć jeszcze jedną próbę wymyślenia pańskiego nowego nazwiska – uderzała w blat biurka pięciocalowym gwoździem, którym nafaszerowana była rurka inspektora. – Mam nawet propozycję nie do odrzucenia.
- Ja- ja- jaką pro- pro- propozycję? – jęcząco-sepleniąco zapytał inspektor.

   Zanim pani Agata przedstawiła swoją propozycję powiedziała, że nazwiska wymieniane przez inspektora jednoznacznie świadczą o tym, że chce on utożsamiać się z kimś znanym i, tak jak oni, chce być sławnym, rozpoznawanym w świecie lub chociażby w Polsce. Inspektor słuchał w skupieniu i nie protestował, kiedy jednak monolog urzędniczki przedłużał się, dość bezceremonialnie wszedł jej w słowo.
- Ja- ja- jak? – zapytał krótko.
- Kruzo! – usłyszał równie krótką odpowiedź.

cdn
Odpowiedz
#25
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (12)

   - Kru- Kru- Kruzo? – powtórzył inspektor. - Dla- dla- dlaczego Kruzo?

   - To znane nazwisko, nie uważa pan? – oznajmująco-pytająco-zaczepnie odpowiedziała pani Agata.
- Był Robinson Kruzoe, którego nazwisko wymawia się Kruzo – kontynuowała. – Był też – tutaj na chwilę zawiesiła głos, by podkreślić wagę słów, które zamierzała wypowiedzieć – francuski inspektor Jacques Clouseau, którego nazwisko wymawia się Klose, więc podobnie do Kruzo. Nie oni jednak zainspirowali moją wyobraźnię, ale pański ukruszony ząb! Niech pan spojrzy – lewą ręką pisała coś na kartce, a prawą naciągała na kolana spódniczkę słusznie uważając, że rozpraszają one uwagę inspektora.
- Napisałam uKRUszony ZĄb – przesunęła kartkę przed nos inspektora - czyli KRUZĄ, a fonetyczny zapis tej składanki, to KRUZO!
  
   - Jest pani ge- ge- genialna! – inspektor wstał i pochylił się nad biurkiem, by pocałować urzędniczkę.

   W innych okolicznościach, mimo braku uśmiechu pani Agaty, być może miałby szczęście, ale nie w urzędzie, w którym oczy i uszy jej koleżanek i obsługiwanych przez nie petentów zwrócone były od długiego już czasu w ich stronę.

   - Niech się pan opamięta – oschle powiedziała pani Agata odsuwając się od biurka. - Bo wezwę ochronę – dodała. Inspektor opamiętał się i ochrona nie była potrzebna.

   Pani Agata obiecała przyspieszyć sprawę podania o formularz FTR-278-RKO/298 i wyznaczyła termin odbioru dowodu osobistego z nowym nazwiskiem inspektora.
- I niech pan poszuka dobrego stomatologa – poradziła przyjacielsko, podając na pożegnanie rękę.

   To było ostatnie spotkanie inspektora z sympatyczną panią Agatą, która przedawkowała substytut diety i na zawsze przestała się uśmiechać. Po miesiącu już inna urzędniczka wręczała mu dowód osobisty. Od niej dowiedział się, że dwa tygodnie wcześniej urząd przystąpił do programu „Z uśmiechem witamy każdego petenta” i że pani Agata do tego programu nie pasowała.
– Niech się pan jednak nie martwi – dodała, widząc zmartwioną minę inspektora Kruzo. – Agata robi polityczną karierę. Teraz zastanawia się nad przyjęciem stanowiska rzecznika prasowego Platformy Obywatelskiej lub eksperta ds. wypadków lotniczych w komisji Macierewicza. Telefonował do niej sam Schetyna i mówił, że jej twarz idealnie obrazuje nastroje w jego partii.

   - A Macierewicz? – przytomnie zapytał inspektor. – Pani Agata chyba nie zna się na lotnictwie?

   - Myli się pan – odparła rezolutnie jej koleżanka. – W ubiegłym roku leciała samolotem do Egiptu.

   - I to są wystarczające kwalifikacje?- dopytywał Kruzo.

   - Oczywiście, inspektorze Kruzo – urzędniczka wzruszyła ramionami.

   cdn
Odpowiedz
#26
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (13)

   - Jej rada jest dla mnie rozkazem, jej rada jest dla mnie rozkazem – to zdanie inspektor Kruzo powtarzał jak mantrę, a że w myślach, to się nie jąkał, i z nim przekroczył próg publicznej przychodni zdrowia. Ucieszył się, kiedy w rejestracji powiedziano mu, że doktor Iwanow może go przyjąć od razu. – Tak bardzo się narzeka na terminy przyjęć w służbie zdrowia – pomyślał, - a tutaj od razu!

   Inspektor Kruzo nie mógł wiedzieć o długach przychodni, w której się znalazł, ani o rozpaczliwych próbach dyrektora mających na celu uzdrowienie jej finansów. Jedną z jego decyzji było zatrudnienie na czarno doktora Iwanowa - lekarza z jednego z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Do podjęcia tej decyzji dyrektorowi wystarczyło, że doktor Iwanow jest lekarzem, a w jego przychodni brakuje stomatologa. Dyrektor nie pytał o specjalizację, a doktor Iwanow o stanowisko uznając, że jako ginekolog ma wystarczające umiejętności do objęcia każdego.

   Inspektor Kruzo usadowił się w dentystycznym fotelu w pozycji półleżącej i z zaciekawieniem obserwował, jak doktor Iwanow papierowym ręcznikiem dezynfekuje narzędzia. Zastanowiło go przez chwilę, że takich narzędzi w gabinecie dentystycznym jeszcze nie widział. Słyszał jednak o szybkim postępie w medycynie i uznał, że to najnowsze jego osiągnięcie.

   Drugą rzeczą, która zastanawiała inspektora Kruzo był fakt, że doktor Iwanow cały czas milczał. Nie odpowiedział nawet na powitalne ‘dzień dobry’, z którym Kruzo wszedł do gabinetu, tylko w milczeniu skinął głową. – Milczenie cechuje mistrzów – tak tę sytuację zinterpretował inspektor i czekał, co będzie dalej.

   Doktor Iwanow tackę z narzędziami położył na specjalnej półeczce wysuwanej z dentystycznego fotela i stanął naprzeciw pacjenta. Złożył obie dłonie wewnętrznymi stronami do siebie, a następnie rozwarł palce nie odrywając przy tym nadgarstków. Inspektor Kruzo zrozumiał i otworzył usta najszerzej, jak potrafił.

   Gdyby inspektor udał się do prywatnego gabinetu, to ta jedna czwarta jedynki byłaby hołubiona, jak skarb największy. Jak niekończące się źródło dochodów i reanimowana dopóty, dopóki istniałby chociaż fragment jej korzenia. Kruzo był jednak w przychodni publicznej i w gabinecie doktora Iwanowa.

   - Buła adinka, niet adinki – oznajmił lekarz po godzinie pracy.

   Obolały inspektor był pełen podziwu dla kunsztu doktora Iwanowa, który usunął jedną czwartą zęba i cały korzeń dysponując tak egzotycznymi narzędziami.

cdn

PS.
Trzymajcie kciuki, proszę. Za godzinę ruszamy do Warszawy do Kliniki przy ul. Banacha. O 12.00 mamy ważną konsultację onkologiczną.
Odpowiedz
#27
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (14)

   - Bra- bra- brakuje pani Jo- Jo- Joli i pa- pa- pana Kri- Kri- Krisa1 – z miną zwycięzcy ogłosił inspektor Kruzo i długopisem wyjętym z wolnej przestrzeni po lewej górnej jedynce zakreślił na liście te dwa imiona.

   Uczestnicy spotkania, ciągle podzieleni przez inspektora na grupę żeńską i męską, spojrzeli po sobie. Zrobili to najpierw w obrębie własnej grupy, a później zlustrowali grupę przeciwną. – Geniusz, -po prostu geniusz – dały się słyszeć pojedyncze, nie uciszane przez inspektora głosy.

   - Panie inspektorze – zapytał nieśmiało Jędrek – czy sądzi pan, że oni …
   - Tak, na pe- pe- pewno tak – Kruzo nie pozwolił mu dokończyć. – O- o- ofiary tej stra- stra- strasznej zbrodni, to na pe- pe- pewno oni.

   Do uczestników spotkania dopiero teraz dotarła przerażająca prawda, że tak lubianej Joli i równie lubianego Krisa1 rzeczywiście nie ma wśród nich. - Gdzie są? – Kto to mógł zrobić? -Jaki był motyw zbrodni? – Czy inspektor Kruzo wyjaśni tę tajemnicę? – takie i dziesiątki podobnych pytań zadawali sobie wszyscy i inspektor Kruzo doskonale o tym wiedział.

   - Pro- pro- proszę o ci- ci- ciszę! – powiedział Kruzo zdecydowanym głosem, chociaż uciszał jedynie bezgłośne myśli zebranych. – Wy- wy- wyjaśniliśmy naj- naj- najtrudniejsze pytanie tego do- do- dochodzenia.
  
   - Najtrudniejsza jest chyba odpowiedź na pytanie, kto zabił? – przytomnie zauważyła Jola, a Kris1 pokiwał głową na znak, że też tak uważa.

   Inspektor Kruzo zmarszczył czoło. – Nie- nie- nieprawda – powiedział stanowczo. – A w ogó- ogó- ogóle to wy, jako ofiary zbro- zbro- zbrodni, nie macie prawa gło- gło- głosu! Nagle zmarszczył czoło jeszcze bardziej i włożył długopis w wolną przestrzeń. Z głową wyciągniętą do przodu i z długopisem w wolnej przestrzeni, co czyniło go podobnym do żurawia polującego w płytkiej wodzie, zbliżył się do grupy wystraszonych pań. Każdą pytał o imię i na liście stawiał ptaszki. Tę samą czynność powtórzył w grupie panów, stawiając na liście tym razem kropki.

   - Ko- ko- kogo nie ma wś- wś- wśród was? – zapytał ogólnie.
    - Joli – odpowiedziały chórem panie, spoglądając najpierw po sobie, a później kierując wzrok na inspektora Kruzo.
    - Krisa1 – odpowiedzieli zgodnym głosem panowie, spoglądając najpierw po sobie, a później kierując wzrok na inspektora Kruzo.

   Na czole inspektora pojawiły się gęste krople potu. – Taaaak – powiedział, przeciągając samogłoskę, i sięgnął po kuchenny papierowy ręcznik.

   cdn

PS.
Konsultacje na Banacha: PET na cito, chemia tętniczo-dyfuzyjna i kwalifikacja do przeszczepu
Odpowiedz
#28
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (15)

   Inspektor Kruzo nie potrafił zinterpretować sytuacji z panią Jolą i panem Krisem1. – Dwa światy równoległe? – zastanawiał się. – Jeśli tak, to rozmawiałem z nimi więc żyją, a ja mam nadprzyrodzone właściwości. Ale jeśli ich nie mam, to mogą to być początki schizofrenii. Ta ostatnia myśl spowodowała konieczność użycia kuchennego papierowego ręcznika.

   - Mu- mu- muszą państwo wiedzieć – powiedział inspektor Kruzo wyrzucając ręcznik do kubła na śmieci – że mo- mo- moje długoletnie do- do- doświadczenie mówi, że zbro- zbro- zbrodniarzami są o- o- osoby naj- naj- najmniej podejrzane. – Mu- mu- muszę też państwu po- po- powiedzieć, że zbro- zbro- zbrodniarz jest wśród was.

   Chociaż sytuacja była poważna, to wywód inspektora spowodował ogólną wesołość wśród gości pensjonatu. Jej powód był taki, że inspektor Kruzo ze swoim ‘mu- mu- mu-‘ skojarzył się im z wizerunkiem sympatycznej krasuli z kartonowego opakowania mleka „Łaciate” 3,2%.

   - Ten się śmie- śmie- śmieje, kto śmie- śmie- śmieje się ostatni – inspektor Kruzo spuentował nieznany mu powód wesołości pań i panów. Wyjaśnił, że ma już swoje typy, jeśli chodzi o morderców, ale dla pewności i by być w zgodzie z policyjnymi procedurami przeprowadzi dochodzenie. Powiedział też, że dochodzenie będzie publiczne, by przesłuchiwany czuł presję otoczenia i nie mataczył. Na koniec dodał, że reakcja gości pensjonatu na odpowiedzi przesłuchiwanego, to dla niego informacje cenniejsze niż te z wykrywacza kłamstw.
- Pa- pa- pan będzie pier- pier- pierwszy – zwrócił się do pana Józefa, męża pani Joli.

   cdn
Odpowiedz
#29
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (16)

   Ponieważ inspektor Kruzo zaczynał się jąkać coraz bardziej, jest już pora by wyjaśnić przyczynę jego jąkania w ogóle.
To było kilka lat temu, dokładnie w roku, w którym inspektor obchodził pięćdziesiąte urodziny, a zaczęło się od problemów z siusianiem.

   - Więc mówi pan, że ma problem z mikcją? – lekarka pierwszego i, jak się miało okazać, ostatniego kontaktu – zapisywała coś w karcie zdrowia inspektora Kruzo.
- Z czym?- inspektor odpowiedział pytaniem, bo nie zrozumiał.
- Proszę się przy mnie nie wyrażać! – zagrzmiała lekarka. – ‘Szczym’, to wulgarne określenie! Jeśli słowo ‘mikcja’ jest panu obce, to niech pan mówi ‘oddawanie moczu’.

   Po tym niesympatycznym początku dalszy przebieg wizyty inspektor wspomina mile. Lekarka od razu wykonała badanie ‘per rectum’, a po nim wystawiła skierowanie do urologa. Urolog ponownie zbadał inspektora ‘per rectum’ i ‘per czym-tylko-się-dało’, a że poziom PSA mu się nie podobał, to wystawił skierowanie do szpitala. W szpitalu jeszcze raz zbadano inspektora ‘per rectum’ i zdecydowano o operacji, której termin wyznaczono za trzy tygodnie. Powiedziano też, że operację wykona wybitny chirurg - doktor Majcher.

   Inspektor Kruzo nie wiedział, że oprócz tradycyjnych skutków ubocznych operacji, jemu dodatkowo przytrafi się jąkanie.

   cdn

PS.
Zapraszam do Oławy
http://www.gazeta-olawa.pl/kultura/44329...yka-w-tle/
Odpowiedz
#30
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (17)

   W szpitalu inspektor stawił się punktualnie w wyznaczonym wcześniej dniu. Po załatwieniu niezbędnych formalności przydzielono mu jasną, trzyosobową salę, w której był jedynym pacjentem. Przed końcem dyżuru odwiedził go doktor Majcher i powiedział, że jutro o dziewiątej rozpocznie się operacja i że to on, doktor Majcher, będzie głównym operatorem.

   Inspektor podziękował, a w duchu wyraził nadzieję, że oddaje się w dobre ręce. Jego nadzieja była o tyle uzasadniona, że doktor Majcher, którego wzrost inspektor oceniał na 190-200 cm, miał ręce adekwatne do wzrostu, a może nawet nieco większe.

   Ech, życie, życie! Potoczny zwrot mówi, że jesteś pełne niespodzianek, co w przypadku inspektora kolejny już raz miało okazać się najprawdziwszą prawdą.

   O dziewiątej rano na stół planowo trafił inspektor Kruzo i, niespodziewanie, doktor Majcher, którego dopadł atak wyrostka robaczkowego. Ordynator oddziału urologii stanął przed nie lada wyzwaniem, ponieważ wszyscy chirurdzy mieli już przydzielone zadania i doktora Majchera nie miał kto zastąpić. Nic nie dały liczne telefony do innych szpitali z prośbą o wypożyczenie jakiegokolwiek specjalisty, który potrafi trzymać skalpel. Kiedy sytuacja zdawała się nie mieć wyjścia, ordynator przypomniał sobie o synu doktora Majchera.

   Majcher–junior był studentem czwartego roku medycyny. Bardzo lubił dzieci, dlatego chciał zostać pediatrą i taką też wybrał specjalizację. Kiedy zadzwonił telefon siedział na krześle z ręcznikiem na głowie i z nogami w miednicy z zimną wodą. Ostatni pomiar, jaki wykonał alkomatem pięć minut temu, pokazał 4,85 promila, mimo , że od końca imprezy minęło już osiem godzin. W tej sytuacji tradycyjny dzwonek telefonu wydał mu się głośniejszy od dzwonu Zygmunta i przywołał grymas cierpienia na twarzy. – Słucham – powiedział obolałym głosem.

   Rozmowa z ordynatorem nie była krótka. Majcher–junior był odporny na argumenty o empatii, patriotyzmie, służebnej roli i im podobnym, w jego odczuciu, frazesom. Złamała go dopiero wizja utraty honoru rodziny.
- Dobrze – powiedział do słuchawki wybierając chwilę przerwy między kolejnymi czknięciami. – Zrobię tę operację zamiast ojca - w tym momencie czknął dwa razy, ale zdążył zasłonić komórkę. -Tylko przyślijcie pogotowie, bo kluczyki do auta gdzieś mi się zapodziały.

   cdn
Odpowiedz
#31
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (18)

   - Ja- ja- jakie jest pana ulubione da- da- danie? – inspektor Kruzo z kamienną twarzą lustrował twarz pana Józefa.
- Ruskie! – błyskawicznie odpowiedział pan Józef.
- Co to znaczy ru- ru- ruskie? – inspektor zmarszczył czoło. – Chyba mówi się ro- ro- rosyjskie.
- Rosyjskie? Nigdy w życiu – upierał się pan Józef. – Jak najbardziej polskie.
- Krę- krę- kręci pan w zez- zez- zeznaniach i jeszcze bat na swo- swo- swoją głowę też pan krę- krę- kręci! To w ko- ko- końcu ruskie, ro- ro- ro- rosyjskie, czy po- po- polskie?
- O co panu chodzi z ‘rosyjskimi’? – dopytywał pan Józef. – Nie mówi się rosyjskie pierogi, tylko ruskie.
- To nie mógł pan od ra- ra- razu po- po- powiedzieć, że o pie- pie- pierogi chodzi?
- Mogłem, ale natychmiast wyjechał pan z rosyjskimi, to usiłowałem wytłumaczyć, że chociaż ruskie, to jednak polskie. Z polskiej mąki, mleka, wody, soli, ziemniaków, cebuli i czegoś tam jeszcze.

   Po tym wyjaśnieniu inspektor Kruzo zamilkł na dłuższą chwilę.
- Jak często żona robi panu te pie- pie- pierogi?  - zapytał w końcu.
- Zawsze, kiedy tylko mam ochotę.

   - A pro- pro- propos ochoty – inspektor Kruzo zaczął nowy wątek. – Czy pa- pa- panią Jolantę często bo- bo- boli głowa? Wie pan, co mam na my- my- myśli – na krótko przymknął lewe oko.
- Nigdy! – zdecydowanie odpowiedział pan Józef.
- To nie- nie- niedobrze – inspektor zapisał coś na kartce.
- Wręcz przeciwnie! – pan Józef ożywił się. – To bardzo dobrze.
- Nie- nie- niedobrze - inspektor Kruzo pokiwał z politowaniem głową – bo nie ma pa- pa- pan motywu i ja- ja- jako najmniej po- po- podejrzany od razu sta- sta- staje się pan naj- naj- najbardziej po- po- podejrzanym o do- do- dokonanie tej stra- stra- strasznej zbrodni!

   cdn
Odpowiedz
#32
Ej, coś mi się wydaje, że w tej historii będzie jeszcze jeden trup.... Big Grin
Odpowiedz
#33
Heart 
(23.02.2016, 21:29:40)Dunolka napisał(a): Ej, coś mi się wydaje, że w tej historii będzie jeszcze jeden trup.... Big Grin

[Obrazek: heart.png][Obrazek: heart.png][Obrazek: heart.png]

Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (19)

   Majchera–juniora pogotowie przywiozło na sygnale, a powód użycia sygnału był prozaicznie prosty. Dochodziła bowiem jedenasta, a golutki Kruzo leżał na stole operacyjnym już od prawie dwóch godzin. Leżał, trząsł się z zimna, ale z wypiekami, może pomińmy na czym, słuchał rozmowy dwóch młodych pielęgniarek, które przygotowywały pole operacyjne.

   Jedna z nich opowiadała o tak pikantnych szczegółach wczorajszego spotkania z chłopakiem poznanym przedwczoraj w Internecie, że druga stała bez ruchu z otwartą buzią i oczyma tak wielkimi, jak u babci Czerwonego Kapturka, kiedy rozpoznała niedobrego wilka. Inspektor nie podejrzewał ani przez chwilę, że to sexy opowiadanie i roztargnienie pielęgniarek będą początkiem ciągu zdarzeń, na którego końcu pojawi się jąkanie.

   Doktor Majcher–junior w pełnym chirurgicznym rynsztunku stanął przed polem operacyjnym. Stanął i zrobił oczy większe od oczu pielęgniarki, która słuchała opowiadania o seksualnych wyczynach koleżanki.
- Alkomat proszę – rzucił krótko.
- Chyba skalpel – zauważyła przytomnie pielęgniarka, ta od seksualnych ekscesów.
- Czy ja mówię niezbyt wyraźnie? – zirytował się doktor Majcher–junior. – Proszę o alkomat.

   Alkomat pokazał 3,80 promila. – To nie może być wina alkoholu! – skonstatował doktor i jeszcze uważniej przyjrzał się elementom pola operacyjnego. Miał z tym pewne trudności, bo obraz ciągle uciekał mu to w lewo, to w prawo, by na krótką chwilę znieruchomieć we właściwym miejscu. W tej krótkiej chwili wydawało mu się, że widzi język inspektora Kruzo. – Język w tym miejscu? – nie mógł wyjść z podziwu. Uspokoił się dopiero wtedy, kiedy zobaczył dwa dorodne migdały – powód permanentnych ropnych angin operowanego pacjenta. – Natura ma czasem dziwne pomysły – pomyślał i przystąpił do operacji.

   cdn

PS.
Dzisiaj PET. Ściśnijcie, proszę, chociaż przez chwilę, chociaż jednego kciuka.
Odpowiedz
#34
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (20)

   Pan Józef, mąż zaginionej pani Joli, zauważył, że dwie pierwsze pozycje na liście inspektora Kruzo są już zajęte. – Pani Beata i pani Ela – przeczytał na głos. – Nie rozumiem – powiedział jeszcze bardziej na głos, bo rzeczywiście nie rozumiał. – Dlaczego Beata, Ela i ja – dla podkreślenia, że o niego właśnie chodzi, dotknął wskazującym palcem mostka, - jesteśmy na liście najbardziej prawdopodobnych morderców?

   Inspektor Kruzo kiwnął trzy razy głową. Zrobił to powoli, niemal majestatycznie, by nadać odpowiednią rangę swojej wypowiedzi. – Nie słu- słu- słuchał pan uważnie te- te- tego, co mówiłem. Naj- naj- najbardziej podejrzane są osoby naj- naj- najmniej podejrzane. Pan tra- tra- trafił na listę po prze- prze- przesłuchaniu. – A Beata i Ela? – pan Józef spojrzał na współlokatorki z listy inspektora Kruzo.
- O wła- wła- właśnie! – inspektor uniósł prawą dłoń z wyprostowanym do góry kciukiem. – Niech się pa- pa- pan uważnie im przy- przy- przyjrzy!

   Po tej uwadze inspektor Kruzo wyjaśnił, że skoro pani Beata i pani Ela, rozpatrując tak zwany całokształt, w najmniejszym stopniu nie dają powodów, by posądzać je o jakiekolwiek niezgodne z prawem czyny, to ewidentnie kwalifikują się do wpisania na listę najbardziej prawdopodobnych morderców.
- Chyba morderczyń – przytomnie zauważyła pani Danka. – Beata i Ela, to przecież kobiety!
Inspektor Kruzo przyjrzał się obu paniom raz jeszcze, a zrobił to dokładniej od pana Józefa.
- Niech się pan nie kompromituje, inspektorze Kruzo! – pani Ania poczerwieniała z emocji. – Jak pan może wątpić w płeć Beatki i Eli?

   Wzięty w dwa ognie inspektor Kruzo wyjaśnił, że nie wątpi w to, że pani Beata i pani Ela są kobietami, a przyglądał się im uważnie, by utwierdzić się w przekonaniu, że wpisując je na listę „Bardzo prawdopodobni mordercy”, absolutnie nie popełnił błędu. Dopisał też do tytułu listy „i morderczynie”, co niektórym z gości pensjonatu skojarzyło się z „i czasopisma” podsuwając myśl o aferze podobnej do tej, jaką one wywołały.

   cdn

PS.
W czwartek i w piątek znowu Warszawa i konsultacje w klinice przy ul. Banacha, a wcześniej odbiór opisu PET.
Odpowiedz
#35
Edwardzie kciuki cały czas zaciśnięte. Powodzenia!
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#36
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (21)

   Podczas trwania operacji doktor Majcher-junior był  dwa razy odwożony na OIOM, ale szybko stamtąd wracał w poczuciu odpowiedzialności za życie inspektora Kruzo. Doktor, by podołać psychicznie i fizycznie trudnemu wyzwaniu, cały czas popijał napój energetyzujący nowej generacji, dlatego nie zdziwił się, kiedy po zakończeniu operacji alkomat pokazał 5,76 promila.

   Operacja trwała jedenaście godzin i zakończyła się pełnym sukcesem. Wiadomość o wyczynie doktora Majchera-juniora lotem błyskawicy obiegła świat. Tak renomowane stacje telewizyjne, jak CNN, BBC i TV Trwam przerwały programy, by poinformować o niej telewidzów. BBC wymyśliła nawet skrót dla wyczynu młodego studenta – ORP, czyli Oral Radical Prostatectomy.

   Zasłużona sława doktora Majchera-juniora przyniosła też profity szpitalowi. NFZ natychmiast podpisał kontrakty na najbliższych dziesięć lat, zagwarantował ich aneksowanie i umorzył długi. Idąc za ciosem, dyrektor szpitala postanowił zastrzec znak ORP. W marzycielskich wizjach dyrektora ten powiatowy szpital miał być odtąd, na całym świecie, kojarzony z pionierską operacją i ze skrótem ORP właśnie. Niestety wizje dyrektora nie okazały się prorocze. Jego wniosek został odrzucony, a w uzasadnieniu podano, że ORP od niepamiętnych czasów zastrzeżony jest dla Marynarki Wojennej.

   cdn

PS.
Armandsie, dzięki za pamięć i kciuki, a sprawa wygląda tak:
Za 2-3 tygodnie sekretariat Kliniki przy ul. Banacha poinformuje o terminie stawienia się na badania kwalifikacyjne do ... przeszczepu wątroby! Oczywiście cieszymy się, że przeszczep jeszcze teoretycznie jest możliwy, ale mamy świadomość, że to nie jest wycięcie migdałków, ani nawet RP!
Odpowiedz
#37
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (22)

   - Te- te- teraz pan – inspektor Kruzo wskazał długopisem pana Crisa. – G- g- gdzie pan był w no- no- nocy między dru- dru- drugą i czwartą?
– Jak to, gdzie? – zdziwił się pan Cris. – W łóżku byłem, jak wszyscy.
- Zaj- zaj- zajmował pan pokój wraz z za- za- zaginionym panem Krisem1? – upewniał się Kruzo.
- Zajmowałem.
– I niczego po- po- podejrzanego pan nie wi- wi- widział?
– Jak mogłem widzieć, skoro spałem – zirytował się pan Cris. – A w ogóle, to prowadzi pan śledztwo nieudolnie i po amatorsku. W tej sytuacji odmawiam dalszych zeznań.

   Sytuacja pana Crisa stawała się trudna, wręcz tragiczna.
- Skoro odmówił odpowiedzi na pytania inspektora Kruzo – dedukowali goście pensjonatu – to widocznie ma coś do ukrycia. Dodatkowo pogrążył go pan Bogdan twierdząc, że zna Krisa1 i wie, że chrapie on tak głośno, jak brygada rozbijająca młotami pneumatycznymi wyjątkowo twardy beton.
– Jest nieprawdopodobne by spać mając za współlokatora Krisa1 – zakończył swoją wypowiedź pan Bogdan.

   Słowa pana Bogdana potwierdził pan Leszek mówiąc, że rzeczywiście chrapanie Krisa1 nie pozwoliło jemu i Ani zmrużyć oka, chociaż zajmowali pokój po drugiej stronie korytarza. Tej wypowiedzi inspektor Kruzo nie wziął jednak pod uwagę oświadczając, że fakt wspólnego dzielenia łoża przez pana Leszka i przez panią Anię jest wystarczającym powodem do nie spania, by mieszać w to jeszcze pana Crisa.
   
   - Inspektorze Kruzo – pani Danuta poprawiła apaszkę – proszę zwrócić uwagę na fakt, że Cris, Kris1 i Jola są wspólnikami. Prowadzą biznes pod nazwą „Forum – Rak Prostaty”.
- Ale to działalność non profit – oburzył się pan Cris i natychmiast zamilkł przypominając sobie, że odmówił składania zeznań.
- Działalność mafijna też teoretycznie przynosi same straty – poparł małżonkę pan Włodek. – Nie zdziwiłbym się, gdyby powodem zbrodni były porachunki wspólników.
– Na przy- przy- przykład jakie? – zapytał inspektor Kruzo.
– Na przykład takie, w jakim środku prać brudne pieniądze! – bez wahania odpowiedział pan Włodek.

   Po kolejnych, pozornie drobnych faktach, o których przypominali sobie goście pensjonatu było wiadomo, że nie ma żadnej okoliczności przemawiającej na korzyść pana Crisa. W tej sytuacji inspektor Kruzo mógł podjąć jedynie słuszną decyzję i ją podjął - wpisał pana Crisa na listę osób w stu procentach niewinnych.

   cdn

PS.
Kochani!
Muszę przerwać pisanie tej 'powieści'. Dzisiaj z rana otrzymałem telefon z informacją, że w poniedziałek mam stawić się w klinice przy Banacha w Warszawie na badania kwalifikacyjne do przeszczepu. Jeszcze raz proszę, a właściwie prosimy, o trzymanie kciuków, bo żarty chyba się skończyły!
Wanda i Edward
Odpowiedz
#38
Oj, coś mi się widzi, że będzie czwarty trup. Big Grin  Tym razem rodzaju żeńskiego. Big Grin 

PS. 1. Trzymaj się, Edku, a my trzymamy kciuki!
Jeśli nie będziesz miał dostępu do internetu, wysyłaj sms-y. Umieszczę je na forum
 PS. 2. Czy z tą nową wątrobą będziesz mógł się wreszcie napić? mruganie, puszczanie oczka
Odpowiedz
#39
Wando, Edwardzie jesteśmy myślami z Wami. Trzymajcie się i bądźcie dzielni.
Kciuków nie żałujemy

Pozdrawiamy
Ela i Jarek
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#40
Edward - trzymaj się. 
Wszystko będzie tak jak pisała Dunolka.
Z nową wątrobą wypijemy wspólnie lampkę wina.
Trzymam kciuki i jestem z Wami - Cieszę się, że w swojej powieści mnie uniewinniłeś. zadowolenie, uśmiech
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości