Zbrodnia w pensjonacie - powieść w odcinkach
#1
Akt erekcyjny (jakie to piękne słowo!) "Zbrodni w pensjonacie", to wpis Jolki - Dunolki:
 
„Nawet mam pomysł na fabułę:
W eleganckim pensjonacie, po spotkaniu Silnej Grupy, uczestnicy rano zostają zablokowani w pokojach przez policję. Okazuje się, że dokonano morderstwa. Zaraz zaczną się wstępne przesłuchania. "Kto zabił", tego się wszyscy domyślamy, ale kogo?!
Edku, słowo się rzekło, komputer u płota”
 
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (1)


   Po śniadaniu, które było wliczone w cenę noclegu, uczestnicy spotkania pożegnali się niezwykle serdecznie życząc sobie zdrowia i bezpiecznej podróży.- Musicie uważać na wiatr – ostrzegała Ania, która z rana zdążyła wejść do Internetu. – W zachodniopomorskiem zrywał w nocy dachy i jeszcze się nie uspokoił.

   Pakowanie, po niezwykle udanym spotkaniu, nie zajęło zbyt dużo czasu i pierwsi goście zeszli z bagażami do recepcji już pół godziny później. Zdziwili się, gdy zamiast dyżurnego recepcjonisty, którego poznali przy śniadaniu, zobaczyli za kontuarem lekko zgarbionego mężczyznę w nieokreślonym wieku. Ubrany był w szary prochowiec sięgający kolan i nosił ciemne okulary. Niedbale zawiązany różowy szal dwukrotnie oplatał szyję, a oba jego końce zwisały swobodnie na plecach. Bejsbolówka w kratę, z daszkiem osłaniającym kark, dopełniała widoku nieznajomego. No i jeszcze, co miało się wkrótce okazać, ten człowiek jąka się i sepleni. Powód jąkania nie był znany, ale seplenienia tak, a wyjaśniło to pierwsze wypowiedziane zdanie. Ten dziwny nieznajomy nie miał górnej lewej jedynki.

- Ni –ni –nigdzie państwo nie pójdą – wyjąkał z trudem, odbierając klucze.
- W pen- pen- pensjonacie popełniono zb- zb- zbrodnię i ja muszę ją wyjaśnić.
- Na- na- nazywam się Kruzo i je- je- jestem inspektorem miejscowej po- po- policji.

   Wiadomość o zbrodni wstrząsała każdym, komu inspektor przekazywał ją w tych trzech krótkich zdaniach. – Zbrodnia tutaj? – dziwili się – Takie spokojne miejsce, łono natury, konie - nie mogli uwierzyć w słowa inspektora.
- Z drugiej jednak strony – dedukowali – sprawa musi być poważna, skoro śledztwo prowadzi tak znany w całym świecie detektyw. Inspektor Kruzo – powtarzali w myślach – geniusz kryminalistyki.

   W tym miejscu trzeba wyjaśnić pewną dość istotną kwestię. Otóż nazwisko Kruzo nosi detektyw od niedawna, ledwie od dwóch lat, i dość przypadkowo tak właśnie się nazywa. Wszystko zdarzyło się w urzędzie, w którym Kruzo złożył wniosek o zmianę nazwiska, i za sprawą uroczej blondynki, która jego wniosek przyjęła. – Naprawdę tak się pan nazywa? – zapytała marszcząc czoło, kiedy, po sprawdzeniu zgodności PESELA na wniosku i w dowodzie osobistym, odczytała nazwisko petenta. - Naprawdę – detektyw wbił wzrok w podłogę. Urzędniczka z trudem powstrzymywała się od śmiechu, ale w końcu nie dała rady. Pogotowie zabrało ją najpierw na konsultację psychiatryczną, a później na chirurgię, gdzie usunięto wyrostek, który z kolei nie wytrzymał jej śmiechu.

Pytanie:
Jakie nazwisko nosił wcześniej inspektor Kruzo?
Odpowiedz
#2
Moja odpowiedz...
Cytat:Jakie nazwisko nosił wcześniej inspektor Kruzo?

Myślę, że chodzi o prawdziwe nazwisko inspektora tzn. Jacques Clouseau (czyt. klose..  zadowolenie, uśmiech )
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#3
(07.02.2016, 18:14:06)cris napisał(a): Moja odpowiedz...
Cytat:Jakie nazwisko nosił wcześniej inspektor Kruzo?

Myślę, że chodzi o prawdziwe nazwisko inspektora tzn. Jacques Clouseau (czyt. klose..  zadowolenie, uśmiech )

Nie, chociaż wymieniony przez Ciebie inspektor pojawi się w II odcinku.
Interaktywność wspólnej zabawy, rozumiem jako Wasze podpowiedzi, które ukierunkują fabułę 'powieści'. W tym konkretnym pytaniu ja rzeczywiście nie wiem, jakie nazwisko nosił wcześniej inspektor Kruzo. Nazwisko musiało być śmieszne/straszne/niezwykłe skoro urzędniczka zareagowała tak histerycznym śmiechem. No to jak ono mogło brzmieć?
Odpowiedz
#4
(07.02.2016, 18:14:06)cris napisał(a):
Cytat:Jakie nazwisko nosił wcześniej inspektor Kruzo?
No to jak zabawa to zabawa....
Proponuję:
Rzyciciaszczykiwiczówicz
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#5
Ale czy można to wywnioskować z tekstu, czy po prostu trzeba wymyślić najśmieszniejsze z możliwych nazwisk?
Odpowiedz
#6
(07.02.2016, 19:30:24)Dunolka napisał(a): Ale czy można to wywnioskować z tekstu, czy po prostu trzeba wymyślić najśmieszniejsze z możliwych nazwisk?
W moim zamyśle i jedno i drugie. Z tekstu ma coś wynikać (w tym przypadku, że nazwisko było oryginalne), a odpowiedź na końcowe pytanie, to już Wasza kreatywność.
Fajnie, że jedziecie ze mną do krainy absurdu. Sam jestem ciekaw, co się jeszcze w tej podróży wydarzy!
Odpowiedz
#7
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (2)

   Inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, był zdruzgotany. Empatia, którą mimo wykonywanego zawodu posiadał i poczucie winy skłoniły go do podjęcia desperackiej decyzji - postanowił odwiedzić urzędniczkę w szpitalu.

   Jednak nie samo postanowienie było tą desperacką decyzją, ale fakt, że kupił z tej okazji jedenaście czerwonych róż. Inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, uważał bowiem kupowanie kwiatów dla kobiety za zupełnie niepotrzebną stratę czasu, pieniędzy, męskiej godności i jeszcze kilku innych rzeczy. W tym przekonaniu utwierdzała go własna żona, której ostatnie kwiaty kupił trzydzieści dwa lata temu w pierwszą rocznicę ślubu, o której mu zresztą kilka razy przypominała. – Skoro tyle lat jest ze mną – dedukował policyjnym umysłem – to widocznie kwiaty nie są jej do niczego potrzebne.

   Inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, szedł do szpitala ze zwieszoną głową i pokłutymi dłońmi przeklinając róże. Gdyby wiedział, że róże mają kolce, to na pewno wybrałby inne kwiaty, albo w ogóle nie wybrałby niczego. Nie wiedział jednak i z tą niewiedzą przekroczył szpitalne drzwi.

   Chociaż w labiryncie korytarzy łatwo było stracić orientację, to policyjne doświadczenie pozwoliło mu zaledwie po trzech godzinach odnaleźć chirurgię, a po kolejnej godzinie salę urzędniczki.

   - Bardzo panią przepraszam – powiedział, stając przed jej łóżkiem i wyciągając przed siebie róże. – Naprawdę nie chciałem, żeby się pani tutaj znalazła.

   Pani Agata, jej imię miał poznać niebawem w dość nietypowych okolicznościach, wyrwana z lektury „Alicji w krainie czarów” najpierw się zdziwiła, a później zapytała, z kim ma do czynienia, bo róże skutecznie zasłaniały twarz inspektora, wtedy jeszcze nie Kruzo.
  
   To, co stało się, gdy inspektor spełnił jej prośbę, postawiło na nogi całą chirurgię i dwa sąsiadujące z nią oddziały. Histeryczny wręcz śmiech pani Agaty sprawił, że ponownie wezwano psychiatrę, a później przetransportowano ją na chirurgię. Tym razem nie wytrzymały szwy, które założono jej dwa dni temu.

   - Ma pan całkowity zakaz wstępu na teren szpitala – grzmiał ordynator, kiedy poznał powód pooperacyjnych komplikacji pacjentki. – Stanowi pan bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia pani Agaty.

   Za słowami ordynatora poszły czyny dyrekcji, która przy każdych drzwiach wywiesiła plakaty ze zdjęciem inspektora i informacją, aby w przypadku pojawienia się go na terenie szpitala natychmiast powiadomić najbliższą jednostkę policji.

   Inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, był zdruzgotany, ale nie do końca. Pozytywnym skutkiem monologu ordynatora było to, że poznał imię urzędniczki.

cdn.
Odpowiedz
#8
Inspektora nie dotknęły uśmieszki służby przyszpitalnej wszak nazwisko
niespotykane, niecodzienne a jakźe mile taternikom
Jam imć
Acan WYDMUSZKABEZJAJECZNA
przedstawil się ordynatorowi
.....................
zapadła cisza chwilowo
tak pusto i ...

Jędrek
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
#9
Łe tam, jak nielogicznie, to ja się nie bawię! Big Grin 
Mnie wychodzi, że Robinson, ale czy to jest na tyle śmieszne, by boki zrywać i "krzesła łamać"?
Odpowiedz
#10
A może by tak Jąkała, skoro miało to wynikać z pierwszego odcinka ? a może przeciwstawnie do wady wymowy, np. Szybkomówiący lub Wyraźniemówiący ?
Pozdrawiam AParsley
P.S. choc nie wypada naśmiewać się z przypadłości innych ludzi
Odpowiedz
#11
(08.02.2016, 00:33:37)Dunolka napisał(a): Łe tam, jak nielogicznie, to ja się nie bawię! Big Grin 
Mnie wychodzi, że Robinson, ale czy to jest na tyle śmieszne, by boki zrywać i "krzesła łamać"?
Jolka, nie bądź w gorącej wodzie kąpana! Poczekaj, brniemy bardzo krętymi drogami w krainę absurdu i ja sam, naprawdę, nie wiem, co się jeszcze wydarzy. Jednak zmianę nazwiska na Kruzo będziesz miała logicznie uzasadnioną. Tylko chwila cierpliwości, bo dopiero wróciłem ze wsi do miasta, kilka spraw zaległych muszę załatwić i wieczorem coś skrobnę.
Pozdrawiam
Edward
Odpowiedz
#12
Edku, najfajniejszy absurd to taki, który jest logiczny, i na tym polega jego urok.
O, na przykład, wyobraź sobie, że kierujesz Policją we Włocławku.
W styczniu roku 2016 popełniono w mieście 3 morderstwa, 18 rozbojów, 16 napadów z bronią w reku, 23 pobicia,
4 gwałty.
Ile lat ma szef Policji?
Odpowiedz
#13
(08.02.2016, 19:45:14)Dunolka napisał(a): Edku, najfajniejszy absurd to taki, który jest logiczny, i na tym polega jego urok.
O, na przykład, wyobraź sobie, że kierujesz Policją we Włocławku.
W styczniu roku 2016 popełniono w mieście 3 morderstwa, 18 rozbojów, 16 napadów z bronią w reku, 23 pobicia,
4 gwałty.
Ile lat ma szef Policji?

89! Nie może mieć tyle ile ja mam, bo w stosunkowo małym mieście, jakim jest Włocławek, przytoczona przez Ciebie skala przestępstw jest wręcz ogromna!

Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (3)

   O tym, że plakatowa akcja dyrekcji szpitala jest skuteczna inspektor przekonał się już następnego dnia. Ledwie znalazł się w holu głównym szpitala, kiedy zadzwoniła jego komórka. W krótkiej służbowej rozmowie nadinspektor Kozubko wezwał go do natychmiastowego stawienia się na posterunku.

   – Macie aresztować tego bandytę – Kozubko od razu przeszedł do meritum sprawy i wręczył inspektorowi, wtedy jeszcze nie Kruzo, fotografię. – Tylko uważajcie! – ostrzegał. – Ten typ stanowi zagrożenie dla ludzkiego życia i zdrowia.

   Początkowo sprawa wydawała się inspektorowi banalnie prosta. Znał tę twarz doskonale, widywał ją często, chociażby podczas rannego golenia się i z rozpoznaniem nie powinien mieć problemów. Trochę go niepokoiła myśl, że zatrzymywany może stawiać opór, ale na tę okoliczność wziął ze sobą paralizator. Im bliżej był jednak szpitala, tym wątpliwości miał coraz więcej.

   Policyjna procedura przewidywała, że zatrzymywanemu przestępcy trzeba wykręcić ręce do tyłu i skuć je kajdankami - to inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, jakoś sobie wyobrażał. Podobnie doprowadzenie na posterunek, bo skoro instrukcja nic nie mówiła o samodoprowadzeniu, to widocznie było ono możliwe. Zadawanie pytań i słuchanie odpowiedzi nie stanowiło żadnego problemu, ale protokołowanie już tak. No bo w jaki sposób pisać na maszynie, komputerów na posterunku nie było, skoro ma się ręce z tyłu i w dodatku skute kajdankami? – tego inspektor już nie wiedział.

   Niedaleko szpitala był całodobowy sklep, w którym, też całodobowo, sprzedawano alkohol. Stałym, również całodobowym, klientem sklepu był pan Kazio. Inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, zwrócił na niego uwagę już pierwszego dnia, kiedy szedł do szpitala niosąc pęk jedenastu róż. Zwrócił uwagę, bo odniósł mistyczne niemal wrażenie, że tego człowieka skądś zna. Nie wiedział jednak skąd i ta niewiedza mocno go uwierała.

   - Dzień dobry panu – pan Kazio ukłonił się szarmancko, gdy inspektor mijał sklep, aż piwo z kaziowej puszki chlupnęło na chodnik. – Jest pan do mnie bardzo podobny.

   Inspektor przystanął i na chwilę zamknął oczy. Nagle wyciągnął fotografię przestępcy, którego miał aresztować i przystawił ją do głowy pana Kazia. Stał bez ruchu, jedynie jego oczy przeskakiwały co chwila z fotografii na pana Kazia i odwrotnie. – Tak, tak – wołał podniesionym głosem – jesteśmy do siebie podobni, jak dwie krople wody.

   Inspektor wiedział, w jaki sposób można to epokowe odkrycie wykorzystać. W jego głowie natychmiast zrodził się plan, który on sam, dość nieskromnie, uważał za genialny.

cdn
Odpowiedz
#14
Edward napisał(a): w stosunkowo małym mieście, jakim jest Włocławek, przytoczona przez Ciebie skala przestępstw jest wręcz ogromna!

Nie zapominaj, że to było w trakcie przygotowań do Spotkania Silnej Grupy!
Mało tego  - policja jest zdania, że przykładowo liczba gwałtów jest  tzw. ciemną liczbą, bo większość z nich, nie została   - z różnych względów - zgłoszona.
Odpowiedz
#15
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (4)

   W przekonaniu, że plan jest genialny utwierdził inspektora, ciągle jeszcze nie Kruzo, fakt, iż tłumaczył go panu Kaziowi aż trzy razy, a on ledwie chwytał ogólne zarysy pomysłu. W przekonaniu, że plan jest wybitnie genialny stanowczo utwierdził inspektora kolejny fakt. Taki mianowicie, że pomimo sześciokrotnego tłumaczenia żadnych zarysów nie chwycił przewodniczący miejscowej Mensy.

   Z perspektywy niezależnego obserwatora trudno jednoznacznie ocenić genialność planu inspektora. Był on prosty, nawet bardzo, a że jego założeń nie mógł zrozumieć ani pan Kazio, ani przewodniczący wynikało wyłącznie z zawiłego sposobu w jaki był im przedstawiany. Plan, w dużym uproszczeniu, polegał na odgrywaniu przez inspektora i pana Kazia jednej i tej samej postaci.

   Identyczny scenariusz powtarzał się przez trzy kolejne dni. Kiedy inspektor wchodził do szpitala natychmiast dzwoniła komórka i nadinspektor Kozubko nakazywał natychmiastowe stawienie się na komisariacie. Inspektor natychmiast się stawiał i natychmiast odbierał fotografię przestępcy, z którą natychmiast szedł już nie do szpitala, ale do całodobowego sklepu. Tam, w kulturalny sposób, prosił pana Kazia o pozwolenie skucia go kajdankami, pan Kazio pozwalał, a po wykonaniu tej czynności był prowadzony na posterunek. Przesłuchanie trwało pół godziny, a pan Kazio potwierdzał wszystkie zarzuty inspektora. Na koniec był rozkuwany, podpisywał protokół, odbierał od inspektora, ciągle jeszcze nie Kruzo, czteropak najtańszego piwa z pobliskiego marketu i wracał do sklepu.

   Komplikacje pojawiły się czwartego dnia. W trakcie słuchania poleceń nadinspektora Kozubko inspektor, ciągle jeszcze nie Kruzo, kątem oka zauważył wychodzącą ze szpitala panią Agatę. Ona, na swoje szczęście, jego nie zauważyła. Fakt wyjścia pani Agaty podważył sens dalszej współpracy z panem Kaziem, ale polecenie nadinspektora inspektor musiał jeszcze wykonać. Z fotografią przestępcy, ciągle tą samą, udał się do całodobowego sklepu. Pana Kazia jednak nie było. Okazało się, że zwinęła go straż miejska i doprowadziła do sądu, gdzie w trybie przyspieszonym otrzymał nie czteropak, ale cztery miesiące paki, co prawda w zawieszeniu, za uporczywe nękanie pracowników i pacjentów szpitala. Nie pomogły tłumaczenia pana Kazia, że on w tym szpitalu nigdy nie był, a wręcz mu zaszkodziły. Za uporczywe nieprzyznawanie się do winy, a przez to wydłużanie pracy sądu, panu Kaziowi dołożono jeszcze dwa tygodnie – tym razem bez zawieszenia.

   Wydawać by się mogło, że plan inspektora przyniósł jemu i panu Kaziowi same straty, ale tak nie było. Jeśli pominąć sytuację pana Kazia, to inspektor, ciągle jeszcze nie Kruzo, otrzymał premię za stuprocentową skuteczność w zatrzymywaniu przestępców i za poprawianie statystyk pracy swojego komisariatu.

cdn
Odpowiedz
#16
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (5)

   - Li- li-  – jak zwykle zaczął inspektor. – Lipowej herbaty panu zaparzyć? – recepcjonista, w absolutnie dobrej woli, wszedł w słowo inspektora. Inspektor Kruzo poczerwieniał ze złości i bejsbolówkę w kratę obrócił daszkiem do przodu.

   - Ni – ni – nie prze- prze- przedrzeźniaj mnie pan – jąkał się bardziej niż zwykle. – Daj pan li- li- listę gości pen- pen- pensjonatu.

   Recepcjonista przeprosił, wyraził skruchę i usiadł przed komputerem. Po kilku minutach wydrukował listę i z należnym szacunkiem wręczył ją inspektorowi. Lista zawierała piętnaście pozycji.

   - Lista gości pensjonatu – przeczytał na głos inspektor i, co wszystkich bardzo zdziwiło, wcale się nie zająknął.
1.       Danuta
2.       Włodek
3.       Jola
4.       Józek
5.       Ania
6.       Leszek
7.       Beata
8.       Jędrek
9.       Ela
10.   Jarek
11.   Kris1
12.   Cris
13.   Bogdan
14.   Wanda
15.   Edward

   - Co to ma zna- zna- znaczyć? – inspektor groźnie spojrzał na recepcjonistę.
– Przepraszam, ale nie rozumiem – recepcjonista rozłożył ręce. - O co panu chodzi? – zapytał, bo rzeczywiście nie rozumiał.
– O po- po- pozycję je- je- jedenaście i dwa- dwa- dwanaście – inspektor przetarł chusteczką spocone czoło. – Kris1 i Cris - to drugie imię inspektor przeczytał wymawiając „C”.- Co to za im- im- imiona?
- To pseudonimy używane w Internecie – wyjaśnił rezolutnie recepcjonista.

   Po tych słowach inspektor Kruzo odłożył listę i zagłębił się w fotelu oraz w myślach. Nie znał Internetu, a to słowo kojarzył wyłącznie z internatem, w którym przeżył inicjację seksualną.

cdn
Odpowiedz
#17
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (6)

   Inspektor miał wtedy szesnaście lat i uczył się w liceum. Ponieważ pochodził z małego miasteczka, w którym szkoły średniej nie było, to przyznano mu internat w Wielkim Mieście, gdzie w szkołach średnich mógł przebierać. Internat miał dwie części – żeńską i męską. Dyrektorem obu był pan Zdzisław nazywany przez uczniów, nie wiadomo dlaczego, Karpiem.

   Młodość przyszłego inspektora Kruzo przypadła na okres późnego Gomułki, kiedy coraz trudniej było z zaopatrzeniem w podstawowe artykuły żywnościowe. To dla ludzi było największym problemem, a nie sprawy natury obyczajowej, niewinnego molestowania nie wyłączając. A na potęgę molestowali wszyscy i kogo tylko się dało. Molestowali nauczyciele, księża (zwłaszcza!), drużynowi, harcmistrze, wychowawcy, a nawet rodzice.

   Karp też molestował, a upatrzył sobie Kasię. Wyborowi Karpia nikt się nie dziwił, bo Kasię chciał molestować każdy chłopak z męskiej części internatu, ale Karp z racji zajmowanego stanowiska i niebanalnej postury miał nad nimi oczywistą przewagę i musieli obejść się smakiem. Niebanalną posturę, przy której Pudzian jawi się cherlakiem, zawdzięczał Karp sportom siłowym, które namiętnie uprawiał i diecie, której zasady trzymał w głębokiej tajemnicy.

   Tego dnia Karp niedwuznacznie dał Kasi do zrozumienia, że w nocy ją odwiedzi. Dziewczyna wpadła w panikę, bo Karpia szczerze nie znosiła, ale z pomocą przyszła jej koleżanka Marysia, która obiecała przyjąć ją na waleta. Tak też się stało i łózko Kasi zostało puste.

   Tego samego dnia młody inspektor Kruzo brał udział w mocno zakrapianych urodzinach kolegi z Wielkiego Miasta. Impreza skończyła się późnym wieczorem, dzienne tramwaje zjechały już do zajezdni, a nocne jeszcze z niej nie wyjechały i pięciokilometrową drogę do internatu musiał odbyć na piechotę. Tuż przed północą i z pewnymi problemami dostał się na teren internatu, a że nie całkiem był trzeźwy, to przez pomyłkę wszedł do jego żeńskiej części. Ucieszył się, kiedy po omacku znalazł wolne łóżko. Nie wiedział tylko, że było to łóżko Kasi.

   Ta noc w późniejszym życiu inspektora Kruzo w zasadzie niczego nie zmieniła. Wprawdzie ożenił się późno mając prawie czterdzieści lat, ale dzięki temu ma czwórkę nieletnich dzieci i cieszy się, bo od kwietnia jego domowy budżet powiększy się o 1500 zł. Wie też, na kogo odda głos w przyszłych wyborach.

   Z Karpiem było zupełnie inaczej. Z hetero stał się bi, a później homo. Stał się też orędownikiem równouprawnienia płci i aktywnie uczestniczył we wszystkich paradach równości, co wkrótce miało się dla niego fatalnie zakończyć.

   Karp, podobnie jak Kruzo, pochodził z małego miasteczka, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. Na domiar, dla Karpia, złego, w jego miasteczku aktywnie działała Krucjata Różańcowa. Jej aktywistki najpierw zamówiły mszę świętą w intencji powodzenia akcji, którą zamierzały przeprowadzić, a później zapędziły Karpia w ślepy zaułek. Piękne przysłowie mówi, że nawet Herkules dupa, kiedy ludu kupa i, znowu dla Karpia niestety, to była najświętsza prawda.

   Aktywistki Krucjaty Różańcowej podzieliły się na dwie grupy i sprawnie rozdzieliły między siebie zadania. Kiedy jedna grupa odmawiała dziesiątkę różańca, to druga w tym czasie okładała Karpia parasolkami. Później, żeby się nie przemęczać, następowała zmiana ról. Krucjata odmówiła cały różaniec w wyniku czego pogotowie zabrało Karpia na OIOM, gdzie spędził trzy tygodnie. Długa rehabilitacja i rekonwalescencja nie przywróciły Karpiowi zdrowia, a komisja lekarska przyznała mu dożywotnio rentę inwalidzką.

   - Dzi- dzi- dziwnie się układają ludzkie losy – powiedział po długiej chwili zadumy inspektor Kruzo, ciągle zagłębiony w fotelu, ale już nie w myślach. Jego wypowiedź spowodowała poruszenie wśród gości pensjonatu, którzy nie wiedzieli, jaki ma to związek z ich sytuacją.

cdn
Odpowiedz
#18
"Powiedz mi, o czym piszesz powieść, a zgadnę, o czym marzysz". mruganie, puszczanie oczka mruganie, puszczanie oczka mruganie, puszczanie oczka 

Wiem, wiem, w pierwszym rzędzie ja podpadam, przez te instynkty mordercze... Big Grin Big Grin
Odpowiedz
#19
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (7)

   - Pa- pa- panie na le- le- lewo, a pa- pa- panowie na prawo – zarządził inspektor i goście pensjonatu zaczęli przegrupowywanie. Kiedy skonsternowani stali już tak, jak chciał inspektor, on sam z przepastnej kieszeni prochowca wyciągnął długopis i zaczął robić na liście jakieś tajemne oznaczenia. Goście pensjonatu zwrócili uwagę na fakt, że przed dokonaniem wpisu inspektor Kruzo wkładał długopis do ust i wznosił wzrok ku górze najwidoczniej w niebie szukając natchnienia. Zauważyli też, że długopis inspektora mieści się idealnie w wolnej przestrzeni po lewej górnej jedynce.

   Historia wolnej przestrzeni po lewej górnej jedynce jest równie niezwykła, jak całe życie inspektora Kruzo.
Kiedy pani Agata powróciła do pracy, inspektor, wtedy jeszcze nie Kruzo, postanowił sfinalizować starania o zmianę nazwiska. Mógł to zrobić podczas nieobecności pani Agaty, ale wrodzona empatia nie pozwalała mu na to. Bał się mianowicie, że los podobny do losu pani Agaty spotka każdą z urzędniczek, która przyjmie jego wniosek. Czekał więc cierpliwie no i się doczekał.

   Pani Agata przeczuwając, że prędzej czy później będzie musiała rozpatrzyć wniosek, który przyniósł jej tyle nieszczęścia, postanowiła się przez niepohamowanym śmiechem zabezpieczyć. Kiedy z telewizyjnej reklamy dowiedziała się, że substytut diety o polsko brzmiącej nazwie „Noł smajling for ewer. Total komplit forte” uchroni od śmiechu w każdej sytuacji każdego, od razu nabyła dwa opakowania, z którymi nigdy się nie rozstawała.

   Tego dnia inspektor, już prawie Kruzo, kupił wiązankę kwiatów, dwie rurki z kremem i wszedł do urzędu pani Agaty. Ledwie przekroczył drzwi od razu został przez nią zauważony. Zdenerwowana pani Agata wybiegła na zaplecze i zażyła, dla pewności, pięć tabletek, które popiła szklanką mineralnej wody gazowanej. Pani Agata, która ważyła zaledwie pięćdziesiąt dwa kilogramy, nie przeczytała jednak ulotki, w której było napisane, że jedna tabletka wystarcza na sto kilogramów masy ciała i koniecznie musi być popita zwykłą wodą, broń Boże gazowaną.

cdn
Odpowiedz
#20
Zbrodnia w pensjonacie, czyli
Inspektor Kruzo prowadzi śledztwo (8)
(tylko dla Czytelników 18+)

   - Dzie- dzie- dzień dobry - powiedział inspektor, już prawie Kruzo, wręczając kwiaty i dwie rurki z kremem urzędniczce, z którą łączyło go tyle niezwykłych przeżyć. Wręczył i się zawstydził. W tej sytuacji uznał, że najlepsze będzie oglądanie czubków własnych butów i tam skierował swój wzrok. Siedział jednak przed dizajnerskim biurkiem, po którego drugiej stronie była ona i nie swoje czubki zobaczył, tylko jej. To znaczy swoje też zobaczył, ale jej wydały mu się zdecydowanie bardziej atrakcyjne.

   - Jest pan bardzo nieśmiałym mężczyzną – powiedziała pani Agata. – Lubię pana. 

   To wyznanie sprawiło, że inspektor, już prawie Kruzo, podjął desperacką próbę spojrzenia jej prosto w oczy. Powoli podnoszony wzrok zatrzymał się jednak na wysokości jej kolan i za nic nie chciał kontynuować swojej wędrówki. Inspektor go nie ponaglał, tylko oddał się marzeniom.Wyobraził sobie, że jest detektywem Nickiem Curranem, a ona Kaśką Tramell i że za chwilę rozegra się najbardziej znana scena „Nagiego instynktu”. – No wiesz – jego dusza wcieliła się na chwilę w obrończynię moralności – wstydziłbyś się! Inspektor, już prawie Kruzo, zgodnie z sugestią duszy zawstydził się po raz drugi, ale jego wzrok ani myślał słuchać tych moralizatorskich sugestii. Cichutko zanucił drugą zwrotkę rajdowej piosenki o Marynie, drabinie i młynie i przypomniał, że przestrzeń ma jeszcze trzeci wymiar.

   - Muszę pana zmartwić – powiedziała z kamiennym wyrazem twarzy urzędniczka – ale tego wniosku nie mogę rozpatrzyć.
  
   Kamienny wyraz twarzy, efekt przedawkowania suplementu diety, miał pozostać na stałe z panią Agatą, a w niedalekiej przyszłości stać się powodem jej zwolnienia z pracy.

   - Dla- dla- dlaczego? – zapytał inspektor, a wystraszony wzrok opuścił miejsce, w którym było mu tak dobrze.
– Dlatego – cierpliwie wyjaśniała pani Agata, - że w rubryce „Dotychczasowe nazwisko” wpisał pan po dwa znaki w jednej kratce. – A- a- ale ja mam za długie na- na- nazwisko – bronił się inspektor. – A a- albo kratek jest za ma- ma-mało.
- Nic na to nie poradzę – oschle wyjaśniła pani Agata. – Takie są przepisy.
– To co ja mam zro- zro- zrobić? – zapytał zdruzgotany inspektor.
– Napisać podanie o pozwolenie złożenia wniosku o zmianę nazwiska na formularzu FTR-278-RKO/298.
–Ta- ta- tam jest więcej kratek? – dopytywał inspektor, już prawie Kruzo.
– Zdecydowanie – odpowiedziała zdecydowanie pani Agata.

cdn
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości