03.10.2020, 11:39:09
Można powiedzieć, że wszystko co napisałaś powyżej jest „oczywistą oczywistością” i powinno determinować nasze (moje) poczynania jako „człowieka dojrzałego”.
Jednak jesteśmy również tylko „normalnymi ludźmi” wraz z swoimi „ułomnościami”, na które to „ułomności” składa się nasz taki, a nie inny charakter, doświadczenia życiowe, pojmowanie życia i wiele innych składowych.
Te „ułomności” determinują nasze zachowania i powodują, że czynimy lub zachowujemy się w sposób „wygodny” dla nas samych, a które to zachowanie może wydawać się irracjonalne (i często pewnie takim jest) dla kogoś oceniającego nas z zewnątrz.
Można powiedzieć, że sami dla siebie jesteśmy największym zagrożeniem, bo nasze postępowanie lub wybory bywają złe lub nie do końca właściwe.
Jednak nie czynimy tych złych wyborów z premedytacją, wiedząc, że są złymi. Przeważnie czynimy tak, a nie inaczej, bo mamy w sobie przekonanie o słuszności takiego postępowania, mimo, że nie wiemy czy postępujemy właściwie i do końca dobrze.
Biorąc siebie „na tapetę” to mogę z ręką na sercu powiedzieć, że większość moich decyzji „zdrowotnych” jest uwarunkowane moim wewnętrznym komfortem psychicznym. Muszę poczuć się dobrze „z decyzją” którą muszę lub wypada mi podjąć, a to przeważnie wymaga u mnie jakiś określony okres czasu – stąd zawsze jest u mnie owa „zwłoka czasowa”. Może (a raczej na pewno) ta „zwłoka czasowa” działa na niekorzyść mojego stanu zdrowia, ale na pewno bardzo dobrze oddziałuje na moją psychikę jako taką.
Wracając do obecnego mojego "tu i teraz", to tak jak już wspomniałem we wcześniejszym poście, na tą chwilę "czekam" na zrobienie kolejnego badania PSA.
To jakie ono będzie (wielkość, wahnięcia) zdeterminuje moje dalsze poczynania.
Nie wiem, czy poprzez wybór "mojej ścieżki" tracę niepotrzebnie czas, ale taka "ścieżka" jest dla mnie aprobowalna
Jednak jesteśmy również tylko „normalnymi ludźmi” wraz z swoimi „ułomnościami”, na które to „ułomności” składa się nasz taki, a nie inny charakter, doświadczenia życiowe, pojmowanie życia i wiele innych składowych.
Te „ułomności” determinują nasze zachowania i powodują, że czynimy lub zachowujemy się w sposób „wygodny” dla nas samych, a które to zachowanie może wydawać się irracjonalne (i często pewnie takim jest) dla kogoś oceniającego nas z zewnątrz.
Można powiedzieć, że sami dla siebie jesteśmy największym zagrożeniem, bo nasze postępowanie lub wybory bywają złe lub nie do końca właściwe.
Jednak nie czynimy tych złych wyborów z premedytacją, wiedząc, że są złymi. Przeważnie czynimy tak, a nie inaczej, bo mamy w sobie przekonanie o słuszności takiego postępowania, mimo, że nie wiemy czy postępujemy właściwie i do końca dobrze.
Biorąc siebie „na tapetę” to mogę z ręką na sercu powiedzieć, że większość moich decyzji „zdrowotnych” jest uwarunkowane moim wewnętrznym komfortem psychicznym. Muszę poczuć się dobrze „z decyzją” którą muszę lub wypada mi podjąć, a to przeważnie wymaga u mnie jakiś określony okres czasu – stąd zawsze jest u mnie owa „zwłoka czasowa”. Może (a raczej na pewno) ta „zwłoka czasowa” działa na niekorzyść mojego stanu zdrowia, ale na pewno bardzo dobrze oddziałuje na moją psychikę jako taką.
Wracając do obecnego mojego "tu i teraz", to tak jak już wspomniałem we wcześniejszym poście, na tą chwilę "czekam" na zrobienie kolejnego badania PSA.
To jakie ono będzie (wielkość, wahnięcia) zdeterminuje moje dalsze poczynania.
Nie wiem, czy poprzez wybór "mojej ścieżki" tracę niepotrzebnie czas, ale taka "ścieżka" jest dla mnie aprobowalna