24.03.2020, 13:29:07
Witam wszystkich jak najbardziej serdecznie
Za radą Dunolki dodzwoniłem się do Zakładu patomorfologii, który wykonywał badania histopatologiczne.
Spytałem się oczywiście o brak wyników badania wyciętych węzłów chłonnych.
Pani kierownik sprawdziła moje badania i stwierdziła, że nie przekazano jej do badań żadnych próbek, które obejmowały by sobą węzły chłonne i nie jest mi w stanie powiedzieć dlaczego tak się stało, skoro prostatektomia była połączona z z limfadenektomią zasłonową.
Cóż, spróbuję się dopytać w tej kwestii w piątek.
Odnośnie mojego pytania jak rozumieć wskazania, że "nowotwór dochodzi do linii cięcia" stwierdziła, że w dwóch miejscach „nacieki” (czy jak to nazwać – ona to jakoś fachowo nazwała) dochodziły do brzegów preparatów, co może sugerować, ze nie został nowotwór doszczętnie wycięty.
Z drugiej strony – jakby na pocieszenie – powiedziała, że utkanie było bardzo mało, co dla mnie powinno bardzo dobrze rokować – i tego się trzymam
Za radą Dunolki dodzwoniłem się do Zakładu patomorfologii, który wykonywał badania histopatologiczne.
Spytałem się oczywiście o brak wyników badania wyciętych węzłów chłonnych.
Pani kierownik sprawdziła moje badania i stwierdziła, że nie przekazano jej do badań żadnych próbek, które obejmowały by sobą węzły chłonne i nie jest mi w stanie powiedzieć dlaczego tak się stało, skoro prostatektomia była połączona z z limfadenektomią zasłonową.
Cóż, spróbuję się dopytać w tej kwestii w piątek.
Odnośnie mojego pytania jak rozumieć wskazania, że "nowotwór dochodzi do linii cięcia" stwierdziła, że w dwóch miejscach „nacieki” (czy jak to nazwać – ona to jakoś fachowo nazwała) dochodziły do brzegów preparatów, co może sugerować, ze nie został nowotwór doszczętnie wycięty.
Z drugiej strony – jakby na pocieszenie – powiedziała, że utkanie było bardzo mało, co dla mnie powinno bardzo dobrze rokować – i tego się trzymam