Na początku drogi (?)
W necie krąży takie powiedzenie: "Rosja to nie kraj, to stan umysłu"...
Myślę, że spokojnie można to powiedzieć (chociaż to uogólnienie może być krzywdzące) o naszej Służbie Zdrowia.
Ale co tam, i tak się cieszę, że (odpukać) nie mam żadnych pooperacyjnych komplikacji.
Mój "kranik" działa coraz sprawniej (wczoraj na cały dzień starczyła mi jedna pielucha) i na krótką chwilę potrafię go powstrzymywać w przypadku odczuwania parcia.
Trochę było problemu z raną po drenie ale też przyschła ("otworzyła się" po zdjęciu szwów).
Mogę już "bez bólowo" kichać i odkaszlnąć - wcześnie mnie "rozrywało" od środka.
Czyli jest dobrze zadowolenie, uśmiech
Jutro zdjęcie pozostałych szwów i czas na zadanie paru pytań (o węzły).
To tyle wieści "z frontu"
Trzymajcie się zdrowo z 36,6 w tle zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
Tak, uogólnienia bywają krzywdzące.
Służba Zdrowia jaka jest, każdy widzi, ale mamy wspaniałych lekarzy i wspaniałe pielęgniarki.

Leszku, czyli jak na razie wszystko jest na dobrej drodze. Uważaj na siebie.
Odpowiedz
Masz rację Dunolko, że uogólnienie są krzywdzące, ale jak to się mówi "szczypta dziegciu psuje smak beczki miodu"
Można powiedzieć, że dzisiaj miałem tego niestety przykład.
Wspominałem o "młodym" lekarzu, który "z marszu" chciał abym poddał się RT.
Na dzisiejszej wizycie powiedziałem mu, że jednak - póki nie zrobię badania PSA - rezygnuję z leczenia hormonalnego i...
i pan doktor po dosyć obcesowym dociekaniu, kto mi tak doradził po prostu się na mnie obraził.
Kwestię braku badania histopatologicznego węzłów uciął jednym zdaniem" ...bo tak zadecydował prowadzący operację, widocznie uznał, że nie było potrzeby wycinać węzłów.
Rozumuję z tego, że moich węzłów nie ruszono w ogóle.
Na koniec tej trochę nieprzyjemnej wizyty zaordynował mi badanie PSA na 9 kwietnia i kolejną wizytę u niego na 10 kwietnia.
ps. cewniki zewnętrze są dobre na takie "mobilne wizyty" pod jednym względem - gdy się nie załamią (zablokują) na tyle iż mocz nie znajdzie sobie innej drogi ujścia - czego niestety doświadczyłem smutny
Odpowiedz
No, ten lekarz jakoś się nazywa, np. Jan Kowalski, a nie Służba Zdrowia.

Cytat:    pan doktor po dosyć obcesowym dociekaniu, kto mi tak doradził po prostu się na mnie obraził.

Nikt nie lubi, jak mu ktoś jego decyzje podważa, ale ty,  jako pacjent, masz prawo do konsultacji z innym lekarzem.
I masz prawo wybrać, komu zaufasz.
A propos  - twojego urologa już pytałeś, co radzi?

Po drugie, twoja wiedza onkologiczna wystarczy ci na konkluzję, że w twoim przypadku  2 tygodnie zwłoki w rozpoczęciu ewentualnego  leczenia hormonami nie  mają żadnego znaczenia.

Cytat: .bo tak zadecydował prowadzący operację, widocznie uznał, że nie było potrzeby wycinać węzłów.

Do wniosku mógł dojść, ale nie miał prawa wpisać, że wyciął.
Odpowiedz
Na tę chwilę odpuszczam sobie wszystko i czekam na badanie PSA.
Tak na prawdę, to nie chce mi się teraz chandryczyć z tym, czy innym lekarzem, o to dlaczego zapis wypisu rozmija się z prawdą.
Jak coś, to zawsze mogę zażyczyć sobie pełnej dokumentacji zdrowotnej.
Ba, powiem więcej.
Córcia jakiś czas pracowała w firmie "odszkodowawczej" i wręcz mi powiedziała, że z takim czymś przyjmą mnie (wniosek o odszkodowanie) z otwartymi rękoma, z uwagi na nie tylko "zafałszowanie" dokumentacji (nieprawdziwy wpis) ale też spowodowanie potencjalnego zagrożenia dla życia (brak wycięcia węzłów).
Ale tak jak mówię - nie o chandryczenie mi chodzi.
Póki co, to chcę się dowiedzieć na czym stoję.
ps. dzwoniłem parę razy do "mojego urologa", niestety bez odzewu.
Odpowiedz
Na trudny okres trafiłeś, Leszku. Obawiam się, że służba zdrowia, coraz bardziej zajęta epidemią, dla pacjentów z poza COVID-19 pracuje na pół gwizdka. Teraz najlepiej jest nie mieć z nią nic do czynienia. Lekarze rodzinni udzielają konsultacji przez telefon i wypisują e-recepty, ale z konsultacjami ze specjalistami jest coraz większy problem. Trzeba czekać i na wynik PSA i na ustąpienie wirusa, ale odbudowanie wszystkiego będzie bardzo trudne.

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
Leszku, masz rację. Teraz dla ciebie potrzebny jest spokój, powrót do jak najlepszej sprawności fizycznej i psychicznej.
Nie jest to łatwe, bo trudno odseparować się od spraw bieżących, które się wokół dzieją.
Odporność w każdym znaczeniu teraz na wagę złota!
Przed chwilą przeczytałem na znanym nam wszystkim forum, że jego szef niedawno przeszedł ostry zawał. Miał plany dalszego leczenia, miał inne projekty do realizacji, a kto wie, czy nie otarł się o śmierć. Życzę (życzymy) mu jak najlepiej... niech wraca do zdrowia i kolejny raz podejmie wyzwanie w walce z CaPem.

Ciężko to wszystko ogarnąć i dlatego trzeba spoglądać na życie w całkiem inny sposób niż dotychczas.
Ciesz się każdym lepszym dniem od poprzedniego. A kiedy przyjdzie ten dzień sprawdzenia PSA, to czuj, że jesteśmy z tobą, trzymamy kciuki.

Pozdrawiam ciebie serdecznie
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
Dzięki za Wasze wsparcie i ciepłe słowa zadowolenie, uśmiech 
Są potwierdzeniem motta tego forum: "PAMIĘTAJ NIE JESTEŚ SAM!"

Jeszcze raz dzięki, trzymajcie się zdrowo  zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
(27.03.2020, 20:30:27)Armands napisał(a): Przed chwilą przeczytałem na znanym nam wszystkim forum, że jego szef niedawno przeszedł ostry zawał.

Ech...
Stara Gwardia niby się jeszcze trzyma, ale już nie w całości, i nie wszyscy w dobrej kondycji.

W przypadku Władka mamy chyba  kolejny przykład współistnienia nowotworu prostaty z chorobami
układu krążenia, czego skutkiem bywa  udar  albo zawał.

Lekarze zwracają uwagę, że rak prostaty i zakrzepica żył głębokich są ze sobą związane, gdzieś czytałam  teoretyczne wytłumaczenie tego współistnienia; dzieje się to już na poziomie komórkowym.

Kris szukał  przyczyny w wybranym leczeniu  - enzalutamid?
A może to z powodu chemioterapii?


W każdym razie my polecamy systematyczne badanie nie tylko markera PSA, ale też ddimerów.
Może  - wiedząc, że problem jest  - można mu choćby częściowo zaradzić.
Jakieś leki?
Zmiana  trybu życia?

Kris wygrzebał się z pierwszego udaru, zyskał półtora roku dobrego życia.
Może i Władkowi się uda.

Cytat:    Leszku, masz rację. Teraz dla ciebie potrzebny jest spokój, powrót do jak najlepszej sprawności fizycznej i psychicznej.

Nie jest to łatwe, bo trudno odseparować się od spraw bieżących, które się wokół dzieją.  

Wbrew pozorom Leszkowi może być teraz łatwiej, niż innym.
Łatwiej mu znieść zamknięcie w domu, bo jest rekonwalescentem.
Po drugie, mniej się przejmuje koronawirusem, bo dla niego ważniejsze jest jego własne zdrowie, jego własny wynik.
Pamiętam, że praktycznie nie zauważyliśmy kryzysu 2008, gdyż dla nas najważniejszy był powrót Józka do zdrowia po operacji. Wszystko inne działo się gdzieś poza nami, poza naszymi emocjami.
Odpowiedz
(28.03.2020, 18:41:53)Dunolka napisał(a): Wbrew pozorom Leszkowi może być teraz łatwiej, niż innym.
Łatwiej mu znieść zamknięcie w domu, bo jest rekonwalescentem.
Po drugie, mniej się przejmuje koronawirusem, bo dla niego ważniejsze jest jego własne zdrowie, jego własny wynik.
Pamiętam, że praktycznie nie zauważyliśmy kryzysu 2008, gdyż dla nas najważniejszy był powrót Józka do zdrowia po operacji. Wszystko inne działo się gdzieś poza nami, poza naszymi emocjami.
W pewien sposób na pewno jest mi „łatwiej”, bo nie tylko - tak jak mówisz - „jestem rekonwalescentem”, ale póki co jestem też „cienki Bolek” z uwagi na zdrowotno-fizyczne możliwości mojego organizmu.
Niestety zauważam, że zaczyna mnie już nosić i „snucie się po domu” mi nie wystarcza, tym bardziej, że wcześniej wiele domowych spraw było na mojej głowie, a obecnie obarczona jest nimi moja córcia, która na głowie ma teraz cały dom, jego aprowizację, mnie, wnusię, czeredkę naszych zwierzaków, no i pracę zdalną, która ją absorbuje obecnie bardziej niż wcześniejsze „osiem godzin” kiedy po wyjściu z pracy mogła o nie zapomnieć.
I dzieje się teraz tak iż w tym wszystkim mam poczucie bycia obserwatorem - jest to trochę deprymujące dla mnie.
Niby – poprzez rekonwalescencję – jestem odgrodzony od tego co na zewnątrz, ale nie od informacji, które napływają „z frontu”.
Z jednej strony rozprzestrzeniający się COVID-19, ale przede wszystkim jego coraz większy wpływ na naszą sytuację ekonomiczną i podświadoma obawa tego jak to będzie za miesiąc, dwa czy pół roku.
No i do tego moja niewiadoma „na czym stoję”.
Naprawdę sporo we mnie „czarnych myśli” jak to wszystko może się dalej potoczyć.
Ba, nawet pogoda ukradła Wiosnę i zabrała wiosenny optymizm  smutny
Sorry, bo wyszło trochę ponuro.
Chyba trzeba będzie przeszukać szuflady, może gdzieś tam w nich zawieruszyły się jakieś różowe okulary  mruganie, puszczanie oczka
Odpowiedz
No tak, zamknięcie w domu, bezsilność, bezradność, lęk  - już nam wszystkim powoli "rzuca się na głowę".
Jak się nie dać?
Nie mamy wyjścia, musimy sobie narzucić konieczną aktywność, i fizyczną, i psychiczną.

Leszku, od operacji minęły trzy tygodnie, już powoli możesz włączać się w obowiązki domowe,
aby pomóc córce. Po prostu spytaj ją, co jest do zrobienia, z czym mógłbyś dać sobie już radę.
Przy małym dziecku jest tyle obowiązków, że dzień szybko zleci.
A przy okazji taka trzyletnia istota sama w sobie jest różowymi okularami, bo emanuje taką radością istnienia,
taką aktywnością życiową, że i dziadkom się udziela.
U nas w domu wisi plakat: GRANDKIDS KEEP HEARTS YOUNG.

Przede wszystkim musisz mieć "mapę drogową" postępowania w swojej chorobie, czyli trzeba przemyśleć,
co i jak, choćby na najbliższe dni.
Ten młody lekarz ze szpitala ma już teraz ciebie prowadzić?
Zwykle prowadzącym jest lekarz, który operował, albo/i który na operację skierował.
Postaraj się więc jakoś skontaktować ze swoim urologiem.
Oczywiście, w razie niepowodzenia operacji (odpukać) przejmuje cię radioterapeuta.

Twój "młody" medyk zamierzał ci od razu zaordynować hormony i skierować do radioterapeuty.
 W tym tygodniu masz badanie PSA , a następnego dnia wizytę u tego młodego lekarza.
Jeśli PSA będzie bliskie nieoznaczalnemu ( to znaczy bardzo małe chociaż jeszcze nieidealne), lekarz chyba wstrzyma się z radykalnymi działaniami.
Trzy i pół tygodnia po operacji PSA ma jeszcze prawo być nieidealne. Tydzień dwa później trzeba powtórzyć badanie,
by widzieć trend.

Zatem, co powiedzieć temu lekarzowi?
Skierowanie do radioterapeuty można wziąć, wizytę z nim jakoś zorganizować, moim zdaniem przy twoich parametrach radioterapeuta poradzi  poczekać.

Ale pojawił się nowy problem.
W związku z epidemią mają być wstrzymane wszelkie konsultacje lekarskie.
Jeśli ten przepis dotyczyłby też pacjentów z rakiem prostaty, czekających na leczenie uzupełniające lub ratunkowe,
lekarze pewnie będą nalegać na hormonoterapię, jako sposób na przeczekanie do lepszych czasów.

W takiej sytuacji  - jeśli naprawdę trzeba byłoby te hormony brać  - radziłabym spytać lekarza o bikalutamid 150 mg, zamiast zastrzyku. Powoduje mniej przykrych skutków ubocznych, a przede wszystkim można go szybko odstawić.
Odpowiedz
(31.03.2020, 13:38:23)Dunolka napisał(a): No tak, zamknięcie w domu, bezsilność, bezradność, lęk  - już nam wszystkim powoli "rzuca się na głowę".
Jak się nie dać?
Nie mamy wyjścia, musimy sobie narzucić konieczną aktywność, i fizyczną, i psychiczną.
Leszku, od operacji minęły trzy tygodnie, już powoli możesz włączać się w obowiązki domowe,
aby pomóc córce. Po prostu spytaj ją, co jest do zrobienia, z czym mógłbyś dać sobie już radę.
Przy małym dziecku jest tyle obowiązków, że dzień szybko zleci.
A przy okazji taka trzyletnia istota sama w sobie jest różowymi okularami, bo emanuje taką radością istnienia,
taką aktywnością życiową, że i dziadkom się udziela.
U nas w domu wisi plakat: GRANDKIDS KEEP HEARTS YOUNG.
Użycie przeze mnie zwrotu „snucie się po domu” było mocnym przejaskrawieniem.
Na ile to możliwe w moim stanie, to się udzielam i staram się pomagać córci.
Jest jednak też tak, że córcia – po mojej operacji – „trzęsie” się nade mną i moim zdrowiem.
Widać po niej, jak mocno odczuła to, że „nasza rodzinka” mogłaby być „niekompletna” i jaką wartością samą w sobie jest jej kompletność.
W obecnej chwili córcia na mnie dmucha i chucha, a poprzez to niejako ogranicza zapotrzebowanie na pomoc z mojej strony. Wręcz „goni ścierką” jak za bardzo chcę się udzielać lub zbytnio pętam się jej pod nogami.

(31.03.2020, 13:38:23)Dunolka napisał(a): Przede wszystkim musisz mieć "mapę drogową" postępowania w swojej chorobie, czyli trzeba przemyśleć,
co i jak, choćby na najbliższe dni.
Ten młody lekarz ze szpitala ma już teraz ciebie prowadzić?
Zwykle prowadzącym jest lekarz, który operował, albo/i który na operację skierował.
Postaraj się więc jakoś skontaktować ze swoim urologiem.
Oczywiście, w razie niepowodzenia operacji (odpukać) przejmuje cię radioterapeuta.
Jeszcze w szpitalu – gdy chciałem zasięgnąć jakiś informacji od lekarzy – to byłem „goniony” i w każdym przypadku kierowano mnie po informacje do lekarza prowadzącego, czyli tego, który wykonywał operację.
Ale jak koronawirus się uaktywnił, to widać, że powstał zamęt i chyba obsada lekarska została podzielona do określonych zadań.
I chyba z tego ich „podziału” wyszło iż przejął mnie ten „młody” lekarz.
A może znaczenie ma też to, że operował mnie ordynator i teraz nie za bardzo ma możliwości zajmowania się swoimi pacjentami.
Co do „mapy drogowej”, to zastosowałem wariant „nawigacji samochodowej”, czyli wyznaczenia punktów pośrednich celem dotarcia do punktu końcowego w jak najefektywniejszy sposób.
Pierwszym punktem pośrednim jest badanie PSA i to jego wynik zdeterminuje jaki będzie wyznaczony kolejny punkt pośredni.
Na tą chwilę naprawdę nie zaprzątam sobie głowy „co dalej”.

(31.03.2020, 13:38:23)Dunolka napisał(a): Twój "młody" medyk zamierzał ci od razu zaordynować hormony i skierować do radioterapeuty.
 W tym tygodniu masz badanie PSA , a następnego dnia wizytę u tego młodego lekarza.
Jeśli PSA będzie bliskie nieoznaczalnemu ( to znaczy bardzo małe chociaż jeszcze nieidealne), lekarz chyba wstrzyma się z radykalnymi działaniami.
Trzy i pół tygodnia po operacji PSA ma jeszcze prawo być nieidealne. Tydzień dwa później trzeba powtórzyć badanie,
by widzieć trend.
Zatem, co powiedzieć temu lekarzowi?
Skierowanie do radioterapeuty można wziąć, wizytę z nim jakoś zorganizować, moim zdaniem przy twoich parametrach radioterapeuta poradzi  poczekać.
Ujmując ogólnie - tak właśnie zamierzam uczynić

(31.03.2020, 13:38:23)Dunolka napisał(a): Ale pojawił się nowy problem.
W związku z epidemią mają być wstrzymane wszelkie konsultacje lekarskie.
Jeśli ten przepis dotyczyłby też pacjentów z rakiem prostaty, czekających na leczenie uzupełniające lub ratunkowe,
lekarze pewnie będą nalegać na hormonoterapię, jako sposób na przeczekanie do lepszych czasów.
W takiej sytuacji  - jeśli naprawdę trzeba byłoby te hormony brać  - radziłabym spytać lekarza o bikalutamid 150 mg, zamiast zastrzyku. Powoduje mniej przykrych skutków ubocznych, a przede wszystkim można go szybko odstawić.
Dzięki Dunolko  zadowolenie, uśmiech
Nie omieszkam z Twojej sugestii skorzystać i na pewno zapytam się, czy od zastrzyku nie będzie sensowniejszym zastosowanie bikalutamidu 150 mg.
Jesteś naprawdę nieoceniona w swoim doradzaniu i znowu muszę wyrazić swoje bezgłębne zadowolenie, że trafiłem akurat na to forum. Big Grin
Odpowiedz
Leszku, błagam, nie przechwalaj Dunolki, bo jeszcze zażąda, by się do niej modlić, a to jest sprzeczne z Regulaminem!

Jeszcze taka uwaga odnośnie jutrzejszego badania PSA:
Wynik zapewne poznasz dopiero podczas wizyty u lekarza następnego dnia.
Ale spróbuj poprosić panie o podanie ci wyniku telefonicznie, może się uda.

Pamiętaj, że to dopiero trzy i pól tygodnia po operacji, więc wynik w setnych będzie super.

Jest taka reguła, że po udanej prostatektomii PSA spada o  połowę po każdych 3 dniach.
Taki czas połowicznego rozpadu.
Możesz więc sobie obliczyć, ile to teraz powinno być.
Pamiętasz, jaki był poziom PSA przed operacją?
Na jesieni, o ile pamiętam, było 7.50.
Więc skoro 9 marca było 7.50,
to 12 marca -  3.75,
15 marca  - 1.87,
18 marca  - 0.93,
21  - 0.46,
24 - 0.23,
27  - 0.11,
30  - 0.058,
2 kwietnia  - 0.029.

To by było idealnie.

Nie należy zapominać, że u niektórych ten czas połowicznego rozpadu wynosi 3,5 dnia,
no i że często podczas samej operacji PSA jednak wzrasta, więc czas spadku wtedy musi być dłuższy.
Odpowiedz
(01.04.2020, 21:22:17)Dunolka napisał(a): Leszku, błagam, nie przechwalaj Dunolki, bo jeszcze zażąda, by się do niej modlić, a to jest sprzeczne z Regulaminem!
Sorry Dunolko, ale nie licz na to – tzn. na zaprzestanie chwalenia Ciebie  zadowolenie, uśmiech
Co do Ciebie jako „obiektu” któremu należnym byłoby składać modły, to pozostaje kwestią, co uważać będziemy za ową modlitwę.
Jeżeli uznać za nią wdzięczność i jej wyrażanie, to od tych „modlitw” niestety się nie opędzisz i żaden punkt regulaminu tego nie zmieni    aniołek
Pozwolę sobie skorzystać z języka ekonomistów i powiem, że jesteś „wartością dodaną” tego forum (w potocznym rozumieniu tego zwrotu), której całkowita wartość jest nieoceniona  Big Grin

(01.04.2020, 21:22:17)Dunolka napisał(a): Jeszcze taka uwaga odnośnie jutrzejszego badania PSA:

Małe sprostowanie – badanie PSA będę miał dopiero w czwartek 9 kwietnia

(01.04.2020, 21:22:17)Dunolka napisał(a): Wynik zapewne poznasz dopiero podczas wizyty u lekarza następnego dnia.
Ale spróbuj poprosić panie o podanie ci wyniku telefonicznie, może się uda.
Mam nadzieję, że się uda, bo to laboratorium ma fajną „opcję” – każdej osobie (o ile sobie tego zażyczy) tworzą konto, na którym zainteresowany ma podgląd do wszystkich swoich wyników (badań) z ostatnich 3 m-cy i to niezależnie, kto zlecał te badania, np. w obecnej chwili mam podgląd do moich badań krwi, które szpital zlecił bezpośrednio przed i po operacji.

(01.04.2020, 21:22:17)Dunolka napisał(a): Pamiętaj, że to dopiero trzy i pól tygodnia po operacji, więc wynik w setnych będzie super.
Jest taka reguła, że po udanej prostatektomii PSA spada o  połowę po każdych 3 dniach.
Taki czas połowicznego rozpadu.
Możesz więc sobie obliczyć, ile to teraz powinno być.
Pamiętasz, jaki był poziom PSA przed operacją?
Na jesieni, o ile pamiętam, było 7.50.
Więc skoro 9 marca było 7.50,
to 12 marca -  3.75,
15 marca  - 1.87,
18 marca  - 0.93,
21  - 0.46,
24 - 0.23,
27  - 0.11,
30  - 0.058,
2 kwietnia  - 0.029.
To by było idealnie.
Nie należy zapominać, że u niektórych ten czas połowicznego rozpadu wynosi 3,5 dnia,
no i że często podczas samej operacji PSA jednak wzrasta, więc czas spadku wtedy  musi być dłuższy.
Nie ukrywam, że już zrobiłem sobie taką symulację.
Niestety niewiadomą jest moje PSA bezpośrednio przed operacją.
Ostatnie badanie robiłem na koniec grudnia i zwiększyło się ono z 7,55 na koniec października do 9,47 na koniec grudnia – czyli PSA było w fazie kolejnego wzrostu (po chwilowej obniżce z 11,04 w sierpniu do 7,55 na koniec października).
Wypadałoby by więc założyć, że w chwili operacji ponownie mogłem dojść do wartości PSA w granicach 11.
Przy takiej wartości „redukcja” mojego PSA na dzień 9 kwietnia może być w granicach 0,01 (przy 3 dniach połowicznego rozpadu).
W przypadku 3,5 dnia, to wartość PSA może oscylować około wartości 0,021.
Dlatego (mimo, że na swojej „mapie drogowej” mówiłem iż nic nie zakładam) wydaje mi się, że bez kolejnego badania PSA się nie obędzie.
Mój „młody” lekarz znowu będzie miał powód do „obrażenia się” jak mu powiem, że chcę kolejnego badania PSA po dwóch tygodniach.
Odpowiedz
(02.04.2020, 11:58:43)fsmutas napisał(a): Pozwolę sobie skorzystać z języka ekonomistów i powiem, że jesteś „wartością dodaną” tego forum


"Wartość dodana", czyli added value  -  to od razu prowadzi do Value Added Tax.
No nie, kojarzyć  mnie z podatkiem VAT ???!!!
Absolutnie nieromantyczne, nie zgadzam się. smutny


Cytat:   
Małe sprostowanie – badanie PSA będę miał dopiero w czwartek 9 kwietnia 
 

No zobacz, co to z człowieka robi długie odosobnienie!
Widocznie straciłam rachubę czasu.

Cytat:    wydaje mi się, że bez kolejnego badania PSA się nie obędzie.

Mój „młody” lekarz znowu będzie miał powód do „obrażenia się” jak mu powiem, że chcę kolejnego badania PSA po dwóch tygodniach. 

Jeśli PSA będzie co najwyżej w setnych, to lekarz sam doradzi kolejne badanie, by sprawdzić trend.
Odpowiedz
(03.04.2020, 11:27:59)Dunolka napisał(a): "Wartość dodana", czyli added value  -  to od razu prowadzi do Value Added Tax.
No nie, kojarzyć  mnie z podatkiem VAT ???!!!
Absolutnie nieromantyczne, nie zgadzam się. smutny

A niech tam… wejdę na ten śliski dla mnie temat (ekonomia jako taka) i jakoś spróbuję wzbudzić w Tobie Dunolko pozytywny odbiór dla tego zwrotu.
I tak - jeżeli za ową added value przyjmiemy kapitał intelektualny, który w mojej ocenie  posiadasz w ilości mocno przewyższającej „średnią statystyczną” czy też inną „medianę”, a wręcz zahaczającą o maksyma wartości (że tak to określę, skoro – chcąc nie chcąc - zabrnąłem w to ekonomiczne słownictwo), to wspomniany przez Ciebie  Value Added Tax będzie nie czym innym, a dzieleniem się z nami swoim intelektem poprzez udzielane porady, sugestie, oceny, no i oferowaną nam wiedzę.
Patrząc w ten sposób, to jestem za tym, aby ów Value Added Tax był jak największy  Cool
Odpowiedz
Ale widzisz, ważne są skojarzenia.
Ja na na hasło VAT reaguję nerwowo, bo co miesiąc muszę wysyłać deklarację VAT 7.
Jest to absolutnie niepotrzebne i bez sensu, bo przecież wysyłam bardziej dokładny JPK.

A co do wartości, jaką dajemy naszemu forum, to na spotkaniu miałeś okazję się przekonać,
że każdy dokłada swoją cegiełkę, która często jest cegłą wielkiej wagi.
Ta moja cząstka jest może bardziej słyszalna, widoczna, ze względu na moją wrodzoną gadatliwość.
Ale potrzebne mi jest do tego wsparcie i pomoc grupy, które otrzymuję i które doceniam.
Ty też znajdziesz swoje miejsce i swoją rolę w tym teamworku, chyba że znów uciekniesz w emigrację wewnętrzną....
Odpowiedz
(05.04.2020, 00:05:31)Dunolka napisał(a): A co do wartości, jaką dajemy naszemu forum, to na spotkaniu miałeś okazję się przekonać,
że każdy dokłada swoją cegiełkę, która często jest cegłą wielkiej wagi.
Ta moja cząstka jest może bardziej słyszalna, widoczna, ze względu na moją wrodzoną gadatliwość.
Ale potrzebne mi jest do tego wsparcie i pomoc grupy, które otrzymuję i które doceniam.
Ty też znajdziesz swoje miejsce i swoją rolę w tym teamworku, chyba że znów uciekniesz w emigrację wewnętrzną....
Jak najbardziej rozumiem Twój "przekaz" Dunolko, jak też wagę (ważność) każdej cegiełki, z której to forum jest zbudowane.
Ale to nie zmienia w niczym mojej oceny roli Twojej osoby - choćby wynikała ona li tylko z Twojego gadulstwa  mruganie, puszczanie oczka

ps.
Myślałem, że jestem niczym "młody bóg" i wszystko goi się na mnie "jak na psie".
A tu masz, dwa dni temu dopadł mnie stan podgorączkowy, w moczu pojawiły się jakieś skrzepy i ślady krwi.
Może coś "nadwyrężyłem" poprzez zwiększenie domowej aktywności i zrobił się jakiś miejscowy stan zapalny (w okolicach pooperacyjnych szwów brzuch był tak gorący, że można byłoby jajka smażyć).
Na szczęście wszystko się ustatkowało i znowu mogę udawać chojraka  mruganie, puszczanie oczka  
Tak poza tym, to dzwoniłem upewnić się czy moje jutrzejsze badanie PSA jest ciągle aktualne - uzyskałem potwierdzenie.
Czyli jutro badanie PSA, a w piątek wizyta kontrolna, bo to równocześnie koniec mojego zwolnienia lekarskiego.
Ciekawe co pokaże jutrzejsze badanie PSA  Huh
Odpowiedz
(08.04.2020, 20:54:16)fsmutas napisał(a): Ciekawe co pokaże jutrzejsze badanie PSA 

W takich momentach forum wstrzymuje oddech.
Ale kciuki wciąż trzyma.
Odpowiedz
Oczywiście życzymy nieoznaczonego poziomu PSA i nie zapomnij przedłużyć L4.
Tu nie można chojrakować, tylko swoje trzeba w domu przebyć. Dojście do formy przy pracy fizycznej, to minimum 2-3 miesiące.
Tym bardziej w obecnej sytuacji pandemii ten czas powinien być dłuższy.

Powodzenia Leszku!

Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości