No tak. Jestem w domu, choć nie wszyscy wiedzą co przeżyłem w ostatnim tygodniu.
Zrobiłem sobie prezent na 50 - te urodziny i o mało nie zapłaciłem tego ..... życiem.
25.08 (piątek) powinienem przyjąć 4 kurs CHT II linii.
Niestety ( a może dobrze) nie podano mi jej w związku z pogorszonymi parametrami krwi.
Głównie chodziło o płytki krwi. Wynik 51 x 10^3 ul przy normie minimalnej 125 x 10^3 był dramatyczny. Pozostałe parametry również poniżej normy. Decyzja - wstrzymujemy na tydzień wlewy i poprawiamy wyniki krwi.
Przez weekend - ogólne osłabienie, bóle głowy itp i przeróżne pomysły co się może dziać.
W poniedziałek 28.08. domowe odwiedziny lekarza rodzinnego, który wypisał kilka skierowań .... na wtorek 29.08.
W nocy kilka krotne wymioty.
Rano .... dramat nie wiem co się dzieje wokoło mnie. Nie poznaję ludzi,nie mówię logicznie itp.
Wizyta na SOR w szpitalu powiatowym. Transfuzja krwi i zlecenie TK głowy, bo płytki już spadły do 31 x 10 ^3
O wynikach wiem i opisuję jedynie z dokumentów lub z relacji najbliższych, bo "urwał " mi się film na pełne trzy dni.
TK wykazał obraz przewlekłego krwiaka podtwardówkowego z elementami świeżego krwawienia po stronie lewej z przemieszczeniem układu komorowego.
Wtorek 29.08. pozostaję nieprzytomny w Szpitalu, przy łóżku zrozpaczona rodzina.
Walczymy o życie. Lub inaczej ja - nieprzytomny, bez świadomości co się dzieje wokół mnie i rodzina biegająca z kąta w kąt, szukająca pomocy.
Środa 30.08 - jest decyzja - karetka do Szpitala Specjalistycznego, a tam trepanacja czaszki po wcześniejszym przetoczeniu płytek krwi, których na razie ..... nie ma. Gorące godziny nocne w oczekiwaniu i bezradności. Syn dostaje białej gorączki. To pierwszy jego kontakt młodego pokolenia z rzeczywistością i służbą zdrowia.
Są płytki krwi - możemy (oni) przystąpić do operacji.
Piątek 01.09. dodatkowy TK oceniający skuteczność przeprowadzonych nocnych działań.
Ja powoli odzyskuję świadomość i zbieram informacje o trzech dniach mojej absencji w świecie żywych.
Telefony do Was, którzy jakimś Wam znanym sposobem podejrzewacie niepokojące informacje.
Sobota 02.09 - zbieram siły i obserwuję skutki spustoszenia krwiaka.
Niedziele 03.09. - coraz dłuższe spacery. 200 - 300 m to spory sukces.
Poniedziałek 04.09 - wypis do domu, choć kilku chciało mnie jeszcze zostawić jeden dzień.
Jestem w domu. Chyba nie do końca świadomy spod jakiego topora uciekłem.
Pozostaje miliony pytań.... bez odpowiedzi. Czy musiało do tego dojść?
Kto popełnił błędy? Co dalej?
Zrobiłem sobie prezent na 50 - te urodziny i o mało nie zapłaciłem tego ..... życiem.
25.08 (piątek) powinienem przyjąć 4 kurs CHT II linii.
Niestety ( a może dobrze) nie podano mi jej w związku z pogorszonymi parametrami krwi.
Głównie chodziło o płytki krwi. Wynik 51 x 10^3 ul przy normie minimalnej 125 x 10^3 był dramatyczny. Pozostałe parametry również poniżej normy. Decyzja - wstrzymujemy na tydzień wlewy i poprawiamy wyniki krwi.
Przez weekend - ogólne osłabienie, bóle głowy itp i przeróżne pomysły co się może dziać.
W poniedziałek 28.08. domowe odwiedziny lekarza rodzinnego, który wypisał kilka skierowań .... na wtorek 29.08.
W nocy kilka krotne wymioty.
Rano .... dramat nie wiem co się dzieje wokoło mnie. Nie poznaję ludzi,nie mówię logicznie itp.
Wizyta na SOR w szpitalu powiatowym. Transfuzja krwi i zlecenie TK głowy, bo płytki już spadły do 31 x 10 ^3
O wynikach wiem i opisuję jedynie z dokumentów lub z relacji najbliższych, bo "urwał " mi się film na pełne trzy dni.
TK wykazał obraz przewlekłego krwiaka podtwardówkowego z elementami świeżego krwawienia po stronie lewej z przemieszczeniem układu komorowego.
Wtorek 29.08. pozostaję nieprzytomny w Szpitalu, przy łóżku zrozpaczona rodzina.
Walczymy o życie. Lub inaczej ja - nieprzytomny, bez świadomości co się dzieje wokół mnie i rodzina biegająca z kąta w kąt, szukająca pomocy.
Środa 30.08 - jest decyzja - karetka do Szpitala Specjalistycznego, a tam trepanacja czaszki po wcześniejszym przetoczeniu płytek krwi, których na razie ..... nie ma. Gorące godziny nocne w oczekiwaniu i bezradności. Syn dostaje białej gorączki. To pierwszy jego kontakt młodego pokolenia z rzeczywistością i służbą zdrowia.
Są płytki krwi - możemy (oni) przystąpić do operacji.
Piątek 01.09. dodatkowy TK oceniający skuteczność przeprowadzonych nocnych działań.
Ja powoli odzyskuję świadomość i zbieram informacje o trzech dniach mojej absencji w świecie żywych.
Telefony do Was, którzy jakimś Wam znanym sposobem podejrzewacie niepokojące informacje.
Sobota 02.09 - zbieram siły i obserwuję skutki spustoszenia krwiaka.
Niedziele 03.09. - coraz dłuższe spacery. 200 - 300 m to spory sukces.
Poniedziałek 04.09 - wypis do domu, choć kilku chciało mnie jeszcze zostawić jeden dzień.
Jestem w domu. Chyba nie do końca świadomy spod jakiego topora uciekłem.
Pozostaje miliony pytań.... bez odpowiedzi. Czy musiało do tego dojść?
Kto popełnił błędy? Co dalej?
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT;
RT II-IV.2013;
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)
kontynuacja leczenia - dyskusja
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT;
RT II-IV.2013;
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)
kontynuacja leczenia - dyskusja