09.11.2016, 11:25:07
(08.11.2016, 00:05:54)cris napisał(a): I jeszcze jedno. Leczę się już prawie 5 lat, a żaden z lekarzy nie zapytał jakie mam dzieci, w jakim wieku itp.
Dopiero podczas rozmowy o CHT padły pytania o rodzinę, żonę, dzieci etc. Czemu teraz się zainteresował?
Wyobraźnia poleciała w kierunku pani z którą, rozmawiał po nocach Edward.
Miałem tego nie pisać, ale leży przede mną broszura "Mój rodzic ma nowotwór. Poradnik dla nastolatków", którą mi wydano w Klinice, aby junior (15 lat) się zapoznał. Podałem mu do czytania. Nie miałem siły mu tłumaczyć w jakim jestem aktualnie miejscu. Powiedział, że przeczyta i odszedł bez słowa. Muszę nad tym popracować.
Odezwał się w tobie OJCIEC, odebrałeś to jako troskę o twoją rodzinę.
A mogło to być tak, że lekarz, zauważywszy, że na chemię przyjechałeś sam,
chciał się dowiedzieć, czy czasem nie jesteś sam.
Bo lepiej, skuteczniej leczy się pacjenta, który ma obok siebie wspierającą rodzinę,
który kocha i jest kochany,
który ma dla kogo żyć i walczyć o zdrowie.
A o relacjach chory-dzieci podyskutujemy.
Ja akurat znam sytuację z obu punktów widzenia.