06.08.2017, 16:01:08
Ewelinko,
wywołałaś mnie do tablicy z Jurczasem i jego męskością w tle, więc jestem.
Po pierwsze,
Jurczas nie został źle na naszym forum przyjęty i nikt, w domyśle ja, z niego nie drwił. Dotknęła go poważna choroba, ma RGK 3+3, ale też szanse na całkowite wyleczenie. Wypisz i wymaluj Jurczas, to mój przypadek sprzed sześciu bez mała lat. Ja poddałem się operacji, nic się nie rozsiało i wszystko wskazuje na to, że o raku prostaty mogę zapomnieć.
Dopadł mnie drugi rak, tym razem wątroby i gdyby nie pomoc lekarzy, to na tym świecie już by mnie nie było. Przeszczepili wątrobę 11 miesięcy temu i też nic się nie rozsiało. Rozsiew na pewno nastąpi, jeśli dowolnego raka nie chce się lub nie może z przyczyn medycznych operować.
Po drugie,
masz rację - każdy ze swoim życiem i zdrowiem może zrobić to, co tylko chce. Przykro jednak patrzeć, jeśli wybrana droga prowadzi donikąd. Jurczas poprosił o pomoc i ją otrzymał. Problem w tym, że chociaż nasze wpisy były niemal identyczne w treści, to żaden z nich nie był po myśli Jurczasa. Nikt z nas będąc na miejscu Jurczasa, nie wybrałby takiej drogi jak On. Wszyscy jesteśmy przekonani, że On z tej drogi powinien zejść i postami różnymi w tonie wypowiedzi próbowaliśmy naszego Kolegę do tego przekonać. Życie Jurczasa warte jest każdej formy naszej wypowiedzi.
Po trzecie,
piszesz Ewelinko, że odejście od przyjętych schematów wymaga odwagi. Na pewno, ale zależy jakie były motywy tego odejścia. Dam Ci przykład z mojego własnego podwórka. Kiedy rósł guz na mojej wątrobie i rósł marker nowotworowy z nim związany, a lekarze bagatelizowali sprawę lub kazali czekać na nowoczesną terapię paliatywną, to grupa moich znajomych, żeby nie było - ludzi wykształconych, poleciła mi jakąś łódzką lekarkę i jej cudowną dietę, która podobno nie jednego raka wyleczyła. Znalazłem panią w Internecie i jej publikacje na ten temat. Kiedy w motto do jednego z artykułów przytoczyła ona wypowiedź koleżanki z kilkudziesięcioletnim lekarskim stażem, która przepraszała wszystkich swoich pacjentów, że lecząc , tak naprawdę truła ich wiedzą zdobytą na akademii medycznej, to od razu ta pani od cudownej diety, rehabilitantka zresztą, przestała mnie interesować. Nie można, w imię zresztą nie wiem czego, negować setek, ba, tysięcy lat rozwoju medycyny i spanikowanym ludziom chorym na raka wciskać, przepraszam, ale ciemnotę! Nie można, bo oni gotowi są w te brednie uwierzyć i zrezygnować z opieki lekarskiej. Obawiam się, że Jurczas, to ten właśnie przypadek i dlatego moje posty były tak zdecydowane w treści.
Po czwarte,
piszesz o moim negowaniu męskości Jurczasa!
Ewelinko - ja niczego nie negowałem, a jeśli już w tych obszarach się poruszamy, to starałem się pobudzić ambicję i męstwo Kolegi w chorobie. Męskość? - już zapomniałem, co to słowo oznacza.
Ewelinko,
Jurczas nad JP nie przyjedzie i bardzo tego żałuję, jednak skoro myślisz podobnie jak On, to przyjedź niejako w zastępstwie.
Pożeglujemy, upieczemy kiełbaski itd.....
Serdecznie pozdrawiam
Edward
wywołałaś mnie do tablicy z Jurczasem i jego męskością w tle, więc jestem.
Po pierwsze,
Jurczas nie został źle na naszym forum przyjęty i nikt, w domyśle ja, z niego nie drwił. Dotknęła go poważna choroba, ma RGK 3+3, ale też szanse na całkowite wyleczenie. Wypisz i wymaluj Jurczas, to mój przypadek sprzed sześciu bez mała lat. Ja poddałem się operacji, nic się nie rozsiało i wszystko wskazuje na to, że o raku prostaty mogę zapomnieć.
Dopadł mnie drugi rak, tym razem wątroby i gdyby nie pomoc lekarzy, to na tym świecie już by mnie nie było. Przeszczepili wątrobę 11 miesięcy temu i też nic się nie rozsiało. Rozsiew na pewno nastąpi, jeśli dowolnego raka nie chce się lub nie może z przyczyn medycznych operować.
Po drugie,
masz rację - każdy ze swoim życiem i zdrowiem może zrobić to, co tylko chce. Przykro jednak patrzeć, jeśli wybrana droga prowadzi donikąd. Jurczas poprosił o pomoc i ją otrzymał. Problem w tym, że chociaż nasze wpisy były niemal identyczne w treści, to żaden z nich nie był po myśli Jurczasa. Nikt z nas będąc na miejscu Jurczasa, nie wybrałby takiej drogi jak On. Wszyscy jesteśmy przekonani, że On z tej drogi powinien zejść i postami różnymi w tonie wypowiedzi próbowaliśmy naszego Kolegę do tego przekonać. Życie Jurczasa warte jest każdej formy naszej wypowiedzi.
Po trzecie,
piszesz Ewelinko, że odejście od przyjętych schematów wymaga odwagi. Na pewno, ale zależy jakie były motywy tego odejścia. Dam Ci przykład z mojego własnego podwórka. Kiedy rósł guz na mojej wątrobie i rósł marker nowotworowy z nim związany, a lekarze bagatelizowali sprawę lub kazali czekać na nowoczesną terapię paliatywną, to grupa moich znajomych, żeby nie było - ludzi wykształconych, poleciła mi jakąś łódzką lekarkę i jej cudowną dietę, która podobno nie jednego raka wyleczyła. Znalazłem panią w Internecie i jej publikacje na ten temat. Kiedy w motto do jednego z artykułów przytoczyła ona wypowiedź koleżanki z kilkudziesięcioletnim lekarskim stażem, która przepraszała wszystkich swoich pacjentów, że lecząc , tak naprawdę truła ich wiedzą zdobytą na akademii medycznej, to od razu ta pani od cudownej diety, rehabilitantka zresztą, przestała mnie interesować. Nie można, w imię zresztą nie wiem czego, negować setek, ba, tysięcy lat rozwoju medycyny i spanikowanym ludziom chorym na raka wciskać, przepraszam, ale ciemnotę! Nie można, bo oni gotowi są w te brednie uwierzyć i zrezygnować z opieki lekarskiej. Obawiam się, że Jurczas, to ten właśnie przypadek i dlatego moje posty były tak zdecydowane w treści.
Po czwarte,
piszesz o moim negowaniu męskości Jurczasa!
Ewelinko - ja niczego nie negowałem, a jeśli już w tych obszarach się poruszamy, to starałem się pobudzić ambicję i męstwo Kolegi w chorobie. Męskość? - już zapomniałem, co to słowo oznacza.
Ewelinko,
Jurczas nad JP nie przyjedzie i bardzo tego żałuję, jednak skoro myślisz podobnie jak On, to przyjedź niejako w zastępstwie.
Pożeglujemy, upieczemy kiełbaski itd.....
Serdecznie pozdrawiam
Edward