Do Koleżanek i Kolegów z forum.
Może dziwicie się, że ciągle odpowiadam na posty Jurczasa, kiedy Wy powoli się wykruszacie. Robię to, bo Jurczas przyciśnięty zdecydowanym tekstem pęka i się otwiera, jak chociażby w jego ostatnim wpisie.
Obrazowo wątek "Pomocy!" można przedstawić tak:
Jurczas stanął na parapecie okna w pokoju na dziesiątym piętrze z wiadomym zamiarem. My przekonujemy go, aby tego nie robił, ale on naszą pomoc odrzuca i jeszcze nas obraża. To zniechęca i skłania do wychodzenia z pokoju.
Oczywiście można wyjść i zostawić Jurczasa, ale wtedy będziemy mieli go na sumieniu. Dlatego ja zostanę i dopóki Jurczas będzie się odzywał, ja będę powtarzał jak mantrę: 'Operuj się chłopie, póki jeszcze jest to możliwe'. Będę robił to nawet wtedy, gdy on będzie mnie osobiście obrażał. Panika odebrała Jurczasowi zdolność logicznego myślenia. On uważa, być może za podszeptem 'życzliwych' mu osób, że jeśli skoczy i pomacha rękami, to miękko dziesięć pięter niżej wyląduje!
Teraz do Jurczasa.
Nie wylądujesz chłopie, tylko marnie zakończysz swój żywot! Operacja, czy inne metody leczenia proponowane przez lekarzy, mogą dać Ci jeszcze wiele lat spokojnego życia. Skorzystaj z tej pomocy, póki jest jeszcze ona możliwa.
Edward
By poważną sprawę zakończyć mniej poważnie przypomnę stary dowcip.
Polak, Amerykanin i Rosjanin lecą samolotem. Nagle spokojny dotąd lot zamienił się w przerażającą składankę turbulencji, przechyłów i nurkowań. Pilot, który wszedł do kabiny mówi, że to wskutek przeciążenia i że katastrofa jest pewna. Polak i Amerykanin dyskretnie uzgodnili, że trzeba się pozbyć Rosjanina. - Słuchaj - mówi Polak - jeśli wyskoczysz i będziesz machał rękami powtarzając 'jestem bocianem, jestem bocianem', to nic ci się nie stanie, a my się uratujemy. Rosjanin przekonany nie był, ale Amerykanin kopniakiem pomógł mu podjąć decyzję. Rzeczywiście samolot wyrównał lot i problem został rozwiązany.
Polak mówi do Amerykanina, że w sumie to szkoda Rosjanina, bo fajny z niego był chłop. Nagle rozlega się pukanie do okna. Patrzą obaj, a obok samolotu machając rękami leci Rosjanin i pyta; "Kak nazywajetsja eta ptica"?
Może dziwicie się, że ciągle odpowiadam na posty Jurczasa, kiedy Wy powoli się wykruszacie. Robię to, bo Jurczas przyciśnięty zdecydowanym tekstem pęka i się otwiera, jak chociażby w jego ostatnim wpisie.
Obrazowo wątek "Pomocy!" można przedstawić tak:
Jurczas stanął na parapecie okna w pokoju na dziesiątym piętrze z wiadomym zamiarem. My przekonujemy go, aby tego nie robił, ale on naszą pomoc odrzuca i jeszcze nas obraża. To zniechęca i skłania do wychodzenia z pokoju.
Oczywiście można wyjść i zostawić Jurczasa, ale wtedy będziemy mieli go na sumieniu. Dlatego ja zostanę i dopóki Jurczas będzie się odzywał, ja będę powtarzał jak mantrę: 'Operuj się chłopie, póki jeszcze jest to możliwe'. Będę robił to nawet wtedy, gdy on będzie mnie osobiście obrażał. Panika odebrała Jurczasowi zdolność logicznego myślenia. On uważa, być może za podszeptem 'życzliwych' mu osób, że jeśli skoczy i pomacha rękami, to miękko dziesięć pięter niżej wyląduje!
Teraz do Jurczasa.
Nie wylądujesz chłopie, tylko marnie zakończysz swój żywot! Operacja, czy inne metody leczenia proponowane przez lekarzy, mogą dać Ci jeszcze wiele lat spokojnego życia. Skorzystaj z tej pomocy, póki jest jeszcze ona możliwa.
Edward
By poważną sprawę zakończyć mniej poważnie przypomnę stary dowcip.
Polak, Amerykanin i Rosjanin lecą samolotem. Nagle spokojny dotąd lot zamienił się w przerażającą składankę turbulencji, przechyłów i nurkowań. Pilot, który wszedł do kabiny mówi, że to wskutek przeciążenia i że katastrofa jest pewna. Polak i Amerykanin dyskretnie uzgodnili, że trzeba się pozbyć Rosjanina. - Słuchaj - mówi Polak - jeśli wyskoczysz i będziesz machał rękami powtarzając 'jestem bocianem, jestem bocianem', to nic ci się nie stanie, a my się uratujemy. Rosjanin przekonany nie był, ale Amerykanin kopniakiem pomógł mu podjąć decyzję. Rzeczywiście samolot wyrównał lot i problem został rozwiązany.
Polak mówi do Amerykanina, że w sumie to szkoda Rosjanina, bo fajny z niego był chłop. Nagle rozlega się pukanie do okna. Patrzą obaj, a obok samolotu machając rękami leci Rosjanin i pyta; "Kak nazywajetsja eta ptica"?