Marta - początek drogi taty?
#21
Marto, scyntygrafia jest badaniem małospecyficznym i jak uprzedzaliśmy, wynik raczej będzie wskazywał na "zużycie układu kostnego".
Najważniejsze, że lekarz opisujący badanie nic "rakowo podejrzanego" nie znalazł.
A tak przy okazji, to u mnie świeciły wszystkie stawy i do dziś nie wiem dlaczego.

Bóle brzucha mogą mieć różne podłoże i trudno wyrokować, co jest ich przyczyną.
Może zróbcie podstawowe badania z krwi, które potwierdzą, lub wykluczą stan zapalny. Mam na uwadze, badanie OB i CRP.
Można je zrobić w każdym laboratorium.

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#22
Dziś odebralismy wynik rezonans i niestety niewiele z niego rozumiemy może będziecie potrafili ten wynik objaśnić.
Gruczołu wielkość ok55x37x47mm
1. Po stronie prawej w okolicy wierzchołka w strefie obwodowej widoczne jest ognisko ok 10mm - o niskim sygnale w obrazach T2zależnych, powodujący ograniczenie decyzji ( literówka - dyfuzji, nie decyzji  - Dunolka) i niski sygnał na mapach  ADC ( PIRADS 4)

 Badanie dyfuzyjne MR opiera się na różnicach w ruchomości molekuł wody w tkankach, które mogą być zaburzone przez procesy chorobowe.  - Dunolka


2.Po stronie lewej w okolicy wierzchołka  ( jak wyżej)...
ognisko 15mm o niskim sygnale ( też jak wyżej)  I tu ( PIRADS 4/5)
3. Po stronie lewej w części centralnej w strefie przejsciowej ognisko ok 8mm ( PIRADS 4)
4.Po stronie lewej w okolicy podstawy ognisko ok7mm ( PIRADS 5)
5. Po stronie prawej w okolicy podstawy ognisko ok 12mm ( PIRADS 5), widoczne są cechy naciekania pęcherzyków nasiennych z widocznymi dwiema torbielami retencyjnymi ok 12 i 5 mm.

Zwraca uwagę powiększony do 6mm węzeł chłonny  w obrębie mezorektum .
Okołosterczowo nie widać patologicznych węzłów chłonnych. 

Kilka ognisk PIRADS 4 i jedno PIRADS 5.

Jak to rozumieć?  Pomóżcie. 
pozdrawiam
Odpowiedz
#23
Marta,

PI-RADS to klasyfikacja prawdopodobieństwa rozpoznania nowotworu w przypadku badania radiologicznego, w skali 1-5. Im więcej, tym gorzej. https://radiopaedia.org/articles/prostat...em-pi-rads
Wynik badania MRI potwierdza występowanie ( z dużym prawdopodobieństwem ) nowotworu prostaty, 4 ogniska. Ponadto nacieki na pęcherzyki nasienne i podejrzenie zmian nowotworowych w węźle chłonnym. Przy tak wysokim PSA badanie potwierdza nowotwór, biopsja pewnie będzie badaniem "pro-forma", gdyż na 100% potwierdzi występowanie nowotworu.
Chciałbym mieć dla Ciebie lepsze wieści.
Trzeba dokończyć badania i zaplanować leczenie, wg. najbardziej prawdopodobna będzie radioterapia skojarzona z hormonoterapią. Chirurg może nie chcieć operować w przypadku wyższej wartości PSA i podejrzenia przekroczenia torebki prostaty.

Pozdrawiam AParsley
Odpowiedz
#24
AParsley ma rację.
Ja dołożę jeszcze lekturę http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?2972

Też uważam, że jest to zła wiadomość. 
Jednak nie wpadajcie w panikę. Będzie OK. 


A przy okazji Marto na forum jesteśmy kolegami  przyjaciółmi itp. zatem nie musisz pisać p. Cris.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#25
Cóż tak przypuszczałam, że to nie jest nic dobrego..takie wyniki ale miałam nadzieję ( cały czas zresztą mam, wierzę mocno, że nie będzie źle choć ta nadzieja jest coraz mniejsza: (
Urolog już po pierwszej wizycie gdy zobaczył PSA powiedział, że skłaniałby się mu radioterapii a nie operacji ( wiek i inne schorzenia). Mam nadzieję że radioterapia będzie możliwa i skuteczna.
W jaki sposób lekarz może zająć się zmianami nowotworowymi w węźle chłonnym? Jakie mogą być metody? Wytlumaczcie mi jeśli możecie czy te 4 ogniska to przerzuty? I jakie opcje leczenia tu wchodzą w grę .
Wciąż o tym czytam,a chyba czym więcej czytam tym mniej rozumiem.
W piątek tata będzie miał biopsję a antybiotyk ma wziąć tylko dwa razy. ( czwartek wieczorem i piątek rano) czy to nie za mało?
Mam wrażenie, że tutaj od Was dostaję więcej konkretnych informacji niż od lekarza ( ale to może dlatego ponieważ chciałabym wiedzieć wszystko od razu ).

p.s zwracałam się p.Cris bo jestem odrobinę młodsza i sądziłam, że tak wypada ale skoro nie to tego p. nie będę używałazadowolenie, uśmiech
pozdrawiam.
Odpowiedz
#26
Że będzie nowotwór  - było wiadomo, czyli bez niespodzianki.
Że jest przekroczenie torebki (zajęcie pęcherzyków nasiennych) - to wiadomość z gatunku niemiłych.
Podejrzany węzeł   chłonny - raczej odczynowy, nieduży jest.
Poza okolicą prostaty nie ma niczego podejrzanego  - to dobra wiadomość.

Co mogą tacie zaproponować?
Z niczego nie powinni go wykluczyć, to znaczy operacja też wchodzi w grę.
Radioterapia z hormonoterapią to standard w takich przypadkach.
Jak zaproponują  do tego wczesną chemię  - nie buntować się, to nowy standard.

W wolnej chwili opiszę przypadek męża koleżanki z bardzo podobnymi parametrami, miał  przerzuty na węzły  chłonne.
Jest już chyba 15 lat po operacji-radioterapii-hormonoterapii, czuje  się dobrze, PSA nieoznaczalne.
Odpowiedz
#27
(24.05.2017, 20:53:17)Marta napisał(a): W piątek tata będzie miał biopsję a antybiotyk ma wziąć tylko dwa razy. ( czwartek wieczorem i piątek rano) czy to nie za mało?
 
Ja dodam, choć być może się zmieniło, że przed biopsją z reguły pacjent powinien zaaplikować dzień wcześniej (u Was czwartek wieczorem) wlew doodbytniczy czyli "lewatywa" Rectanal’em, powtórzona na drugi dzień rano (u Was piątek).
Mnie osobiście sprawiło to sporo kłopotu. Być może dlatego, że wykonywałem ją samodzielnie. W instrukcji jest opisane jaką pozycję należy przyjąć i jak umieścić "obce ciało" we własnym odbycie.   smutny  Zły
Nie wiem, jak tato sobie poradzi, ale bądźcie gotowi mu pomóc. Uczucie dla mężczyzny bardzo nieprzyjemne.
Później konieczna wizyta w toalecie (i to bardzo szybko  zadowolenie, uśmiech ).   
Jeśli piszesz o antybiotyku - nie znam i zapomnij część powyżej.   
Sama biopsja - chyba opisywał Armands - do przeżycia choć do przyjemnych nie należy. 

p.Cris  zapominamy - i o to chodzi. Czuj się na forum jak w gronie przyjaciół.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#28
Marto, widzę, że  pisałyśmy jednocześnie.

Te cztery ogniska to wszystko w prostacie i w pęcherzykach.
Na razie żadnych przerzutów nie widać.

Okoliczne węzły chłonne są usuwane podczas operacji, albo napromieniane podczas radioterapii.
Gdy ryzyko jest niskie - usuwa się tylko węzły zasłonowe, gdy wysokie  - wykonuje się tzw. poszerzoną limfadenoktomię, czyli usuwa nawet dwadzieścia kilka węzłów.
Tak samo jest z radioterapią. Pacjentowi  niskiego ryzyka naświetla się tylko prostatę, ale twój tato już jest pacjentem wysokiego ryzyka, ze względu na wysokie PSA i zajęcie pęcherzyków nasiennych.
Będzie więc miał pewnie naświetlane i węzły.

Biopsja pokaże, jaka jest złośliwość nowotworu.
Jest to czynnik  niezależny od poziomu PSA, to znaczy przy wysokim PSA złośliwość może być niska, i na odwrót.
Oby ten Gleason nie był za duży!

Po biopsji przez kilka dni może być krew w moczu i w nasieniu, niech się  tata nie przerazi.
Odpowiedz
#29
Dobry wieczór.
Biopsja już za tatą, jak stwierdził..to nic przyjemnego ale dało się wytrzymaćzadowolenie, uśmiech Lekarz poinformował o tym jakie objawy mogą później się pojawić ( krew w moczu itd) na szczęście jak narazie nic takiego nie było.
Teraz czekamy cierpliwie na wynik ( choć to jak dla każdego oczekujacego na wynik nerwowe czekanie). Wynik ma być po 14 dniach.
Dunolko ucieszyło mnie to co napisałaś, że te ogniska to wszystko w postacie i nie widać przerzutów. Sama tych wyników nie rozumiałam a Ty mi to w zrozumiały dla mnie sposób wyjaśniłaś. zadowolenie, uśmiech
Również czekam gdy znajdujesz chwilę i opiszesz ten przypadek chorego z podobnymi parametrami jak mój tata.
Cris na szczęście u mojego taty obyło się bez lewatywy bo pewnie miałby z tym problem. Ale co widać na Twoim przykładzie jak mus to mus i trzeba działać nawet z takimi nieprzyjemnym rzeczamizadowolenie, uśmiech

Czy moglibyście jeszcze podpowiedzieć jak to jest z tą radioterapią. Czy my sami będziemy musieli szukać kogoś kto to będzie naświetlał czy urolog kieruje do konkretnego radioterapeuty? My chodzimy do AM w Gdańsku, tu chyba są dobrzy specjaliści od naswietleń.Czy może samemu lepiej szukać gdzieś indziej?
pozdrawiam
Odpowiedz
#30
Cytat:Czy moglibyście jeszcze podpowiedzieć jak to jest z tą radioterapią. Czy my sami będziemy musieli szukać kogoś kto to będzie naświetlał czy urolog kieruje do konkretnego radioterapeuty? My chodzimy do AM w Gdańsku, tu chyba są dobrzy specjaliści od naswietleń.Czy może samemu lepiej szukać gdzieś indziej?
Witaj Marto. Tak trochę dla polepszenia humoru w Dzień Dziecka zażartuje sobie:
odnosząc sie do skrótu AM w Gdańsku, to chyba nie chodziło Tobie o Akademię Muzyczną w Gdańsku mruganie, puszczanie oczka ?
Bardziej by mi pasowało , że raczej chodzi o GUMED - Gdański Uniwersytet Medyczny przy ul. Dębinki 7.
https://onkologia.gumed.edu.pl/39197.html
Jeżeli trafiłem, to możecie być w dobrych rękach jeżeli chodzi o RT.
Kliniką kieruje super fachowiec pani. prof.R.Z. ( poniżej link) i warto  do niej umówić się na konsultacje.
https://onkologia.gumed.edu.pl/39022.html
Pani prof. jest także lekarzem badaczem w szeregu Badań Klinicznych  prowadzonych w GUMED i dotyczących RGK;

Pozdrawiam
   Kris.
Odpowiedz
#31
(31.05.2017, 23:23:11)Marta napisał(a): Również czekam gdy znajdujesz chwilę i opiszesz  ten przypadek chorego z podobnymi parametrami jak mój tata.

Z tą koleżanką  widzieć się będę w przyszły weekend (spotkanie klasowe), i postaram się dowiedzieć szczegółów.
W skrócie było z jej  mężem tak, że jego  PSA wynosiło trzydzieści parę,  nikt u nas nie chciał go operować, znalazł odważnego lekarza w Bydgoszczy (oczywiście, że tam), po operacji okazało się, że są przerzuty na węzły chłonne, PSA ponad szesnaście, kompletna załamka, depresja, ale szybko hormonoterapia i radioterapia ratująca.
Po trzech latach hormony  odstawiono, i do dziś jest OK.
Historię koleżanka opowiedziała mi przed dziesięciu laty, na poprzednim spotkaniu klasowym, czyli od operacji minęło
kilkanaście lat.
Ten nowotwór jest nieobliczalny, po prostu.
Odpowiedz
#32
Dobry wieczór.
Dziś dzwonili do taty i na poniedziałek jest umówiony na odbiór wyniku biopsji i wizytę u lekarza..może nareszcie coś więcej będziemy wiedzieli i będzie można rozpocząć leczenie. A swoją drogą to zastanawiam się czy do wszystkich dzwonią czy tylko wtedy gdy wyniki są kiepskie?. Kazali się dowiadywać a teraz sami zadzwonili.

Kris dokładnie o GUMED mi chodziło więc dobrze mnie rozszyfrowałeś choć ja wciąż posługuję się skrótem AM ale na jedno wychodzi: )
Cieszy mnie, że tata będzie w dobrych rękach i to jest dla mnie najważniejsze. Poczytałam trochę o pani .prof.R.Z i wygląda na to, że to świetny specjalista.
pozdr.
Odpowiedz
#33
Marto, zapewne dużo już wiesz o RGK. 
Tato przechodzi kolejne etapy diagnostyki, aby podjąć odpowiednie leczenie.
Slogany pojawiające się wszędzie:
Najpierw próba leczenia radykalnego:
1. Prostatektomia (chirurgiczna, laparoskopowa, da Vinci itp.)
2. Radioterapia
Później w razie niepowodzenia leczenie paliatywne. Nie opiszę szczegółów i metod bo Wam to na razie nie grozi.
Zatem trzymamy się leczenia radykalnego. 
Celem tego leczenia jest CAŁKOWITE pozbycie się nowotworu z możliwie jak najmniejszymi skutkami ubocznymi. 
Zawsze powinno to być i JEST głównym celem leczenia.
Pytasz o radioterapię...
Kto o tym decyduje i kto ma za tym "chodzić" - Wy czy lekarz zaproponuje.

Powoli ...., jak dobrze znam Waszą historię to jeszcze nie podjęto/podjęliście decyzji odnośnie leczenia radykalnego.
Nie zamartwiaj się zatem dziś tematem radioterapii. Zrobisz sobie burzę mózgu i odejdziesz od właściwego sensu.
Dziś mamy/macie problem w podjęciu odpowiedniej decyzji odnośnie dalszego leczenia.
Dlatego tyle badań.
Poczekajmy cierpliwie (łatwo mówić) na wyniki biopsji. 
Poznamy wówczas inne dodatkowe parametry jak Gleason (???), utkanie nowotworu w bioptapach itd.
Lekarz zapewne zaproponuje schemat leczenia. 
I wówczas ..... pomożemy w podjęciu decyzji.

Po co dziś pisać o radioterapii,której być może nigdy nie uświadczycie.
Chyba, że coś źle zrozumiałem.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#34
(01.06.2017, 23:08:42)Marta napisał(a): Dziś dzwonili do taty i na poniedziałek jest umówiony na odbiór wyniku biopsji i wizytę u lekarza..może nareszcie coś więcej będziemy wiedzieli i będzie można rozpocząć leczenie. A swoją drogą to zastanawiam się czy do wszystkich dzwonią czy tylko wtedy gdy wyniki są kiepskie?. Kazali się dowiadywać a teraz sami  zadzwonili.

Pisałem odpowiedź prawie równocześnie z Tobą. 
Później zobaczyłem Twój wpis. 
Wpadasz w paranoję. Szukasz "dziury w całym". Praktykowane jest, aby wyniki biopsji przedstawiła odpowiedzialna osoba, która zrobi to we właściwy sposób. I tu nie ma znaczenia, czy wynik są kiepskie czy dobre. 
Wy już wiecie, że wynik biopsji potwierdzi obecność RGK. Nie ma co "ściemniać". 
Ważne, aby dobrze wytłumaczyć wynik i nie wprowadzać niepotrzebnego zamętu u osób nieznających problemu.    
I zastanowić się racjonalnie nad przyszłością (patrz post wyżej).

Pamiętajcie, aby w poniedziałek dopytać o jak najwięcej. 
Możecie robić notatki. Najlepiej jak pójdziecie razem z tatą. 
Pytajcie - dociekajcie - Wasze prawo. 
Decyzji odnośnie dalszego leczenia i tak nie podejmiecie podczas wizyty. Tu nie ma co mówić o pośpiechu.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
#35
Cris - każdy chory i każda bliska choremu osoba ma konstytucyjne prawo do  "paranoi", czyli do lęku,
pesymizmu, załamania. Dyskusyjne jest, w jakim stopniu ma prawo terroryzować tym rodzinę,
ale forum to jest forum, tu nie ma potrzeby się wstydzić swoich koszmarów.
Po to jesteśmy, by się można było wygadać, no i możemy ewentualnie wyjaśnić, że "nie taki diabeł straszny, jak go malują"

Marta boi się, że biopsja wypadła " źle", bo skoro sami dzwonią...
Po prostu już mają ten wynik, szybko poszło,nie było potrzeby wnikliwego przyglądania się pobranym komórkom, bo rak był widoczny w badaniu obrazowym, wiadomo było, gdzie go szukać.
Mniej więcej można się domyślić, że tacie na dzień dobry zaproponują hormony, a po kilku tygodniach - radioterapię.
Ale zobaczymy, nie uprzedzajmy faktów.
Odpowiedz
#36
(02.06.2017, 22:39:58)Dunolka napisał(a): Cris - każdy chory i każda bliska choremu osoba ma konstytucyjne prawo do  "paranoi", czyli do lęku,
pesymizmu, załamania.

Właściwie, to powinniśmy w pełni korzystać z tego prawa, bo kiedy konstytucja zostanie zmieniona, to nie wiadomo, czy to prawo się ostanie! mruganie, puszczanie oczka

A już poważnie.
Marto,
Twój stan ducha jest zrozumiały, bo nasz świat Ktoś tak niesprawiedliwie urządził, że najpierw przyzwyczaja ludzi do siebie, a później straszy, że najbliższych, najukochańszych, jedynych i niezastąpionych brutalnie odbierze, by w końcu to zrobić. Skoro jednak tak właśnie jest i nikt tego zmienić nie może, to zaakceptujmy ten stan rzeczy. Oczywiście walczyć o zdrowie i życie trzeba tak bardzo, jak tylko jest to możliwe, trzeba być optymistą wierzącym w sukces terapii, ale warto też pamiętać, że wszystko kiedyś się skończy i że po iluś zwycięskich bitwach walkę w ziemskim wymiarze ostatecznie przegramy.
Powiesz pewnie, Marto, że tym wpisem zdołowałem, a nie pocieszyłem, ale jeśli w spokoju (który absolutnie polecam) nad nim się zastanowisz, to przyznasz mi rację. Jeśli tak będzie, to powinno przynieść Ci to ulgę. Może małą, wręcz malutką, ale jednak.
Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
#37
Reasumując wypowiedź Edwarda ciśnie się na usta przypomnienie : memento mori......!
Dobry to pocieszyciel z naszego Edwarda, dobry!.....
Specjalista od malutkich ulg......!
Pozdrowienia dla Marty, jej Taty i Edwarda - pocieszyciela, też!!!!  zadowolenie, uśmiech

ps.
Edku, merytorycznie nie mam najmniejszych uwag do Twojego wywodu....!!!!  mruganie, puszczanie oczka
Ur.1960
PSA wyjściowe 09.2010 - 11,097 ng/ml
Prostatektomia Radykalna /klasyczna/, Obustronna Limfadenektomia Miednicza  
Wynik po RP   - GL. (2 + 4) pT2cN1
Korekta 2013  - GL. (4 + 3) pT3aN1, resekcja R1
PSA - 06.2011 /8 tyg. po RP/ - 0,02
Od 08.2013 - Bicalutamide 50 mg 
Od 04.2020 - Bicalutamide 100 mg
Od 04.2021 - Bicalutamide 150 mg
09.2021 - VMAT+CBCT
Od 12.2021 - Bicalutamide 100mg
PSA - 06.2022 - < 0,006
Od 03.2022 - Bicalutamide 50mg
Od 08.2022 - Bicalutamide - stop!
PSA - 04.2024 - 0,111
Odpowiedz
#38
(04.06.2017, 09:36:14)latarnik21 napisał(a): ps.
Edku, merytorycznie nie mam najmniejszych uwag do Twojego wywodu....!!!!  mruganie, puszczanie oczka

No, ja trochę mam. mruganie, puszczanie oczka
Ale ja się z reguły czepiam, "taki mam już paskudny charakter".

Edward napisał(a): bo nasz świat Ktoś tak niesprawiedliwie urządził, że najpierw przyzwyczaja ludzi do siebie, a później straszy, że najbliższych, najukochańszych, jedynych i niezastąpionych brutalnie odbierze, by w końcu to zrobić. 

A jakby miało wyglądać  owo "'sprawiedliwe"  urządzenie świata, no jak, konkretnie?
Czy żeby nie było śmierci, czy "przyzwyczajenia"?

Na logikę, z naukowego punktu widzenia, nie istnieje nic takiego, jak zło, cierpienie.
Istnieje tylko nasza zdolność do odczuwania tego, do świadomości zła i dobra, do oceny moralnej.
Ktoś tak urządził, albo może sami się tak urządziliśmy.
Niektórzy mogą tęsknić do mitycznego raju, bez zła i cierpienia, czyli bez "wiadomości złego i dobrego", bez zdolności do uczuć.
Normalni ludzie za tym naturalnym rajem nie tęsknią, normalni ludzie nie chcą nie odczuwać na przykład smutku z powodu cierpienia, albo śmierci osoby bliskiej.
Osobiście od razu bym zjadła ten zakazany owoc, beż niczyjej namowy, nie odpowiada mi bowiem stan szczęśliwej ameby.
Człowieczeństwo ma swoją cenę, jest nią  "paranoja" i  cierpienie, związane ze świadomością przemijania, a także z cierpieniem i utratą bliskich.
"Oswojenie niesie za sobą ryzyko łez".

W konkretnej sytuacji Marty, jej lęk i cierpienie jest ceną, jaką płaci za miłość ojca.
Niejeden by chciał zapłacić tę cenę.
Gdyby ojciec był jej obojętny, gdyby ona była mu obojętna, nie byłoby załamki,  ani listów na forum.
Odpowiedz
#39
(04.06.2017, 11:02:50)Dunolka napisał(a): A jakby miało wyglądać  owo "'sprawiedliwe"  urządzenie świata, no jak, konkretnie?
Czy żeby nie było śmierci, czy "przyzwyczajenia"?

Gdybym miał kompetencje Stworzyciela, to zrobiłbym taki świat, w którym ludzie nie cierpieliby fizycznie i duchowo. Nie umiem powiedzieć, w jaki sposób bym to zrobił, ale gdybym nie potrafił, to w ogóle nie zabierałbym się do tego dzieła.

Normalni ludzie za tym naturalnym rajem nie tęsknią, normalni ludzie nie chcą nie odczuwać na przykład smutku z powodu cierpienia, albo śmierci osoby bliskiej.

Ufff! - jestem normalny! Tylko dlaczego powodem mojej normalności ma być cierpienie/śmierć bliskich mi osób? Po co jest cierpienie w ogóle?

W konkretnej sytuacji Marty, jej lęk i cierpienie jest ceną, jaką płaci za miłość ojca. Niejeden by chciał zapłacić tę cenę.

Ja taką cenę zapłaciłem - Ojciec miał 37 lat, ja 16. I chociażbyś, Jolu, przypiekała mnie gorącym żelazem, to nie powiem, że chciałbym cofnąć czas i zapłacić ją ponownie.
Poza tym, dlaczego miłość ma mieć jakąś cenę? Płatna miłość jednoznacznie i źle się kojarzy nawet wtedy, kiedy tą ceną jest cierpienie. A może szczególnie właśnie wtedy.


Edward
Odpowiedz
#40
Edward napisał(a):Gdybym miał kompetencje Stworzyciela, to zrobiłbym taki świat, w którym ludzie nie cierpieliby fizycznie i duchowo. Nie umiem powiedzieć, w jaki sposób bym to zrobił, ale gdybym nie potrafił, to w ogóle nie zabierałbym się do tego dzieła.


A nie sądzisz, że my, jako ludzie, też mamy pewne kompetencje, by na świecie było coraz mniej powodów  do cierpienia?


Cytat: Ja taką cenę zapłaciłem - Ojciec miał 37 lat, ja 16. I chociażbyś, Jolu, przypiekała mnie gorącym żelazem, to nie powiem, że chciałbym cofnąć czas i zapłacić ją ponownie.  

Ja miałam na myśli co innego  - czy chciałbyś nie cierpieć, nie odczuwać rozpaczy po śmierci ojca?
Wolałbyś, by było ci to obojętne?
Psychopatom jest to obojętne.
Albo ludziom normalnym, ale skrzywdzonym przez daną osobę.
 

Cytat:Po co jest cierpienie w ogóle? 

Cierpienie  wynika z  wrażliwości, jeśli się ją posiada.
Jest jedną stroną medalu  - drugą jest radość i szczęście.
Przysłowiowa ameba nie odczuwa cierpienia, ale nie odczuwa i szczęścia.

A po co to wszystko?
To jest temat na inną książkę.
Napiszesz ją, to Nobla dostaniesz.

Cytat:Poza tym, dlaczego miłość ma mieć jakąś cenę? 

Bo w życiu nic nie ma za darmo.
A już miłość jest najbardziej interesownym uczuciem: "kocham cię" oznacza automatycznie żądanie "kochaj mnie".
Nawet miłość do dziecka, albo do ojca.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości