12.05.2020, 22:00:53
Paweł, jak się zapewne domyślasz, surfuję teraz w necie, szukając informacji o znaczeniu badań
genetycznych.
Wiadomo, że naukowcy, klinicyści, chcieliby wiedzieć o pacjencie jak najwięcej, ale zawsze pozostaje pytanie, jaką korzyść z tej wiedzy ma konkretny pacjent. Szczególnie na naszym polskim podwórku.
Pacjenci na amerykańskim forum piszą, że często zadają lekarzowi prowadzącemu pytanie o badanie genetyczne.
Lekarze praktycy bywają sceptyczni, argumentując, że w leczeniu i tak niczego nie można zmienić.
Może u posiadaczy niektórych mutacji lepiej zadziała chemia z platyną albo olaparib, ale wtedy ci bez owych mutacji nie mieliby szans na te leki.
Badanie genetyczne prawdopodobieństwa zachorowania na poszczególne nowotwory informuje tylko o prawdopodobieństwie, nie o pewności.
W rzeczywistości nowotwory są uwarunkowane wieloczynnikowo, i jak na razie nie jesteśmy w stanie tego zbadać.
Tylko niewielki procent nowotworów jest dziedziczony, "genetyczny".
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Pacjent, który otrzymuje informację, że nie ma żadnego "złego" genu, może mieć fałszywe poczucie bezpieczeństwa, nie badać się, nie dbać o siebie, przegapić czas, gdy leczenie byłoby skuteczne.
Z drugiej strony pacjent posiadacz tego "złego" genu mógłby nie otrzymać odpowiedniego leczenia, skoro
"i tak nie warto".
Tyle się mówi o ochronie danych, o prawie do prywatności. Mnie się wydaje, że najintymniejszą moją sprawą , największą tajemnicą, jest mój genotyp. Strzegłabym mocno tej tajemnicy.
genetycznych.
Wiadomo, że naukowcy, klinicyści, chcieliby wiedzieć o pacjencie jak najwięcej, ale zawsze pozostaje pytanie, jaką korzyść z tej wiedzy ma konkretny pacjent. Szczególnie na naszym polskim podwórku.
Pacjenci na amerykańskim forum piszą, że często zadają lekarzowi prowadzącemu pytanie o badanie genetyczne.
Lekarze praktycy bywają sceptyczni, argumentując, że w leczeniu i tak niczego nie można zmienić.
Może u posiadaczy niektórych mutacji lepiej zadziała chemia z platyną albo olaparib, ale wtedy ci bez owych mutacji nie mieliby szans na te leki.
Badanie genetyczne prawdopodobieństwa zachorowania na poszczególne nowotwory informuje tylko o prawdopodobieństwie, nie o pewności.
W rzeczywistości nowotwory są uwarunkowane wieloczynnikowo, i jak na razie nie jesteśmy w stanie tego zbadać.
Tylko niewielki procent nowotworów jest dziedziczony, "genetyczny".
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Pacjent, który otrzymuje informację, że nie ma żadnego "złego" genu, może mieć fałszywe poczucie bezpieczeństwa, nie badać się, nie dbać o siebie, przegapić czas, gdy leczenie byłoby skuteczne.
Z drugiej strony pacjent posiadacz tego "złego" genu mógłby nie otrzymać odpowiedniego leczenia, skoro
"i tak nie warto".
Tyle się mówi o ochronie danych, o prawie do prywatności. Mnie się wydaje, że najintymniejszą moją sprawą , największą tajemnicą, jest mój genotyp. Strzegłabym mocno tej tajemnicy.