31.07.2017, 18:31:58
Mama już po XXII podaniach leku. Ostatnie podanie dostała w swoje imieniny (Anny) ... ale forów nie miała i swoje musiała odczekać.
Zapytałem się lekarza, czy 8 godzin mieszają lekarstwo, czy może lek musi przereagować. Okazało się, że nic z tych rzeczy. Leki przygotowuje ktoś z "doskoku" i reszta jest tego efektem. Gdy zapytałem się wprost, czy to w takim razie wina organizacji, przyznał mi rację.
Przyznanie racji nic nie zmienia, mama lek dostaje, cieszymy się z efektu, przed XXIV wlewem zrobią badania obrazowe (USG, albo TK) i zobaczymy, czy wszystko OK.
Nie wszyscy na oddziale mają takie efekty jak u mamy. Obserwacja ciężkich przypadków jakie tu można zobaczyć, jest dołująca.
Większa część pacjentów jest na typowych chemiach, reszta na immunoterapii.
Kiedy na oddział trafia porcja woreczków z płynami, wszyscy łapu capu za stojaki i ustawia się kolejka. Pielęgniarka i tak wzywa pojedynczo, ale pod drzwiami zawsze kolejka.
Obłożni kroplówki dostają do sal. Jednodniowi po kroplówce czekają na papier wypiski i do domu. Podczas ostatniej wizyty w szpitalu na Grunwaldzkiej byliśmy ok. 7:30, a oddział opuściliśmy ok. 17:30... później 3 godziny jazdy.
I to tyle... najważniejsze, że mama walczy dalej.
Pozdrawiam
Armands
Zapytałem się lekarza, czy 8 godzin mieszają lekarstwo, czy może lek musi przereagować. Okazało się, że nic z tych rzeczy. Leki przygotowuje ktoś z "doskoku" i reszta jest tego efektem. Gdy zapytałem się wprost, czy to w takim razie wina organizacji, przyznał mi rację.
Przyznanie racji nic nie zmienia, mama lek dostaje, cieszymy się z efektu, przed XXIV wlewem zrobią badania obrazowe (USG, albo TK) i zobaczymy, czy wszystko OK.
Nie wszyscy na oddziale mają takie efekty jak u mamy. Obserwacja ciężkich przypadków jakie tu można zobaczyć, jest dołująca.
Większa część pacjentów jest na typowych chemiach, reszta na immunoterapii.
Kiedy na oddział trafia porcja woreczków z płynami, wszyscy łapu capu za stojaki i ustawia się kolejka. Pielęgniarka i tak wzywa pojedynczo, ale pod drzwiami zawsze kolejka.
Obłożni kroplówki dostają do sal. Jednodniowi po kroplówce czekają na papier wypiski i do domu. Podczas ostatniej wizyty w szpitalu na Grunwaldzkiej byliśmy ok. 7:30, a oddział opuściliśmy ok. 17:30... później 3 godziny jazdy.
I to tyle... najważniejsze, że mama walczy dalej.
Pozdrawiam
Armands