(06.11.2016, 19:44:12)Armands napisał(a): Mama oczywiście tylko obserwuje. Ona się nie poskarży. Siedzi sobie i cichutko odmawia zdrowaśki. Różaniec jest jej lekiem na niedomaganie systemu, czy też na zwykłe ludzkie cwaniactwo.
Może dzięki temu nadal żyje?
Mnie nieodmiennie intryguje, wzrusza ale i zadziwia, jak wielkie znaczenie ma dla niektórych, nawet dotkniętych przez los ludzi - wiara.
Niedawno odwiedziliśmy naszą bliską krewną, chorą na SLA, chyba najgorszą z możliwych chorób.
Otoczenie załamane, a ona spokojna, nie skarży się, tylko "cichutko odmawia zdrowaśki".
Jak to jest, że ta sama wiara jest dla jednych źródłem rozterek, dylematów moralnych, dysonansów poznawczych,
a inni znajdują w niej nadzieję, spokój, siłę, nawet radość?
A teraz o czerniaku.
Tak, zgadza się, nowotwór prostaty to nie jest jedyna choroba, która się naszym rodzinom może przytrafić, trzeba więc pilnować się i na innych polach, że tak powiem.
Wieczorem, po kąpieli oglądam się w lustrze, bynajmniej nie pod kątem czerniaka, ale nagle go widzę, jest - tak gdzieś okolicy podsercowej wielki czarny pieprzyk, którego wczoraj nie było!
Na pewno czerniak, nie ma żadnych wątpliwości!
No, tylko jeszcze tego mi brakowało!
Rozpacz!!!
Nie, nie chcę żadnych lekarzy, żadnych centrów onkologii!!
Rzucam się z pazurami na "czerniaka", zrywam go - i okazuje się, że to plastikowa naklejka,
którymi bawią się moje wnusie...