03.12.2019, 19:38:34
Jesteśmy po konsultacji kardiologa i lekarz nie owijał w bawełnę, że ryzyko zgonu podczas operacji w jej wypadku jest duże... ale zostawienie bez zabiegu, to również zabójcze działanie. Mama ma migotanie przedsionków, arytmię i bardzo znaczne osłabienie pracy mięśnia sercowego. Największym zagrożeniem może stanowić zawał śród operacyjny i odma płucna. Powiedział, że gdyby to był polip, mięśniak, to zgody by nie dał!
Lekarz napisał swoja opinię ( z zawartą oceną ryzyka) do dalszej konsultacji przedoperacyjnej i ustalił odstawienie leku przeciwzakrzepowego przed i po operacji.
Uprzedził, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że anestezjolog odmówi swojej zgody na operację. Albo będzie żądał wsparcia i drugiej opinii lekarzy z oddziału.
Wcześniej ginekolog powiedział krótko - nie miała zawałów, cukrzycy, to możemy operować.
Gdybyśmy byli pewni, że choroba nowotworowa nie będzie postępowała w szybkim tempie, to może wystarczyłaby obserwacja?
Tylko czy ktoś tu może coś zagwarantować?
Lekarz napisał swoja opinię ( z zawartą oceną ryzyka) do dalszej konsultacji przedoperacyjnej i ustalił odstawienie leku przeciwzakrzepowego przed i po operacji.
Uprzedził, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że anestezjolog odmówi swojej zgody na operację. Albo będzie żądał wsparcia i drugiej opinii lekarzy z oddziału.
Wcześniej ginekolog powiedział krótko - nie miała zawałów, cukrzycy, to możemy operować.
Gdybyśmy byli pewni, że choroba nowotworowa nie będzie postępowała w szybkim tempie, to może wystarczyłaby obserwacja?
Tylko czy ktoś tu może coś zagwarantować?