15.12.2018, 20:29:53
Andrzej daje radę.
Od wczorajszego popołudnia jest już w domu. W przyszłym tygodniu zacznie chemioterapię.
Po Nowym Roku przejdzie badania, które ocenią, czy radioterapia i chemia coś pomogła,
i czy podejrzane miejsca w kościach i płucach to realne przerzuty, czy jakieś zmiany pozapalne albo coś innego.
Ciągle jest nadzieja na terapię radykalną, czyli operację.
Oby się udało!
Oby się udało!
Oby się udało!
Tymczasem wyniknął inny problem, zupełnie niespodziewany, nielogiczny.
Andrzej od kilku tygodni, od momentu przyjęcia do szpitala, żywiony jest wyłącznie sposobem wprost do jelit.
Logiczne jest, że przy wypisie ze szpitala pacjent powinien być przekazany odpowiedniej jednostce, organizującej takie żywienie w domu.
Zapisano pacjenta - termin za dwa tygodnie (sic!).
Przecież przez ten czas człowiek może dosłownie umrzeć z głodu!
Coś się zacięło w systemie, który jeszcze dwa, trzy lata temu dość dobrze działał.
Wiem, bo wtedy takie żywienie zorganizowano szwagierce chorej na SLA dosłownie w ciągu kilku godzin.
Rodzina i przyjaciele na pewno coś wymyślą.
Od wczorajszego popołudnia jest już w domu. W przyszłym tygodniu zacznie chemioterapię.
Po Nowym Roku przejdzie badania, które ocenią, czy radioterapia i chemia coś pomogła,
i czy podejrzane miejsca w kościach i płucach to realne przerzuty, czy jakieś zmiany pozapalne albo coś innego.
Ciągle jest nadzieja na terapię radykalną, czyli operację.
Oby się udało!
Oby się udało!
Oby się udało!
Tymczasem wyniknął inny problem, zupełnie niespodziewany, nielogiczny.
Andrzej od kilku tygodni, od momentu przyjęcia do szpitala, żywiony jest wyłącznie sposobem wprost do jelit.
Logiczne jest, że przy wypisie ze szpitala pacjent powinien być przekazany odpowiedniej jednostce, organizującej takie żywienie w domu.
Zapisano pacjenta - termin za dwa tygodnie (sic!).
Przecież przez ten czas człowiek może dosłownie umrzeć z głodu!
Coś się zacięło w systemie, który jeszcze dwa, trzy lata temu dość dobrze działał.
Wiem, bo wtedy takie żywienie zorganizowano szwagierce chorej na SLA dosłownie w ciągu kilku godzin.
Rodzina i przyjaciele na pewno coś wymyślą.