04.05.2016, 23:05:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.05.2016, 23:22:03 przez canaletto.
Powód edycji: Literówka
)
Witam serdecznie forumowiczów.
10 lat temu zachorowałem na raka prostaty. Choroba mnie " dopadła" w kwiecie wieku , miałem wówczas 47 lat. Równo 10 lat temu , 5 maja 2006 roku wyszedłem ze szpitala po operacji wycięcia prostaty. Moi celem było pozbyć się za wszelką cenę raka. Niestety operacja była pierwszą, ważną bitwą z tym okrutnym przeciwnikiem. To był początek bezkompromisowej wojny.Można o tym przeczytać w mojej historii.
Dziś po dziesięcioletniej kampanii wojennej ( oblężenie Troi też trwało 10 lat), udałem się do DCO po wynik PSA. Jak zwykle wyprawa ta nie była zwyczajnym spacerkiem i jak zwylke kosztowało mnie to wiele nerwów i emocji. Ale jest wynik , wynik najniższy w mojej historii choroby - <0,003.
No to wojna z tym cholernym skorupiakiem będzie się toczyć dalej, narazie mam przewagę i trzymam raczysko w szachu.
pozdrawiam
Andrzej
10 lat temu zachorowałem na raka prostaty. Choroba mnie " dopadła" w kwiecie wieku , miałem wówczas 47 lat. Równo 10 lat temu , 5 maja 2006 roku wyszedłem ze szpitala po operacji wycięcia prostaty. Moi celem było pozbyć się za wszelką cenę raka. Niestety operacja była pierwszą, ważną bitwą z tym okrutnym przeciwnikiem. To był początek bezkompromisowej wojny.Można o tym przeczytać w mojej historii.
Dziś po dziesięcioletniej kampanii wojennej ( oblężenie Troi też trwało 10 lat), udałem się do DCO po wynik PSA. Jak zwykle wyprawa ta nie była zwyczajnym spacerkiem i jak zwylke kosztowało mnie to wiele nerwów i emocji. Ale jest wynik , wynik najniższy w mojej historii choroby - <0,003.
No to wojna z tym cholernym skorupiakiem będzie się toczyć dalej, narazie mam przewagę i trzymam raczysko w szachu.
pozdrawiam
Andrzej