Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej
Do USG pacjent robił trzy podejścia!
Ale w końcu się udało.
Przebadany na wszystkie strony  - nic podejrzanego nie znaleziono. zadowolenie, uśmiech
Czyli jutro do domu.
Odpowiedz
Dunolka
Bardzo się cieszę i będę się modlić za Twojego męża.
???
Odpowiedz
(30.10.2018, 21:59:19)Dunolka napisał(a): Do USG pacjent robił trzy podejścia! Ale w końcu się udało.
Przebadany na wszystkie strony  - nic podejrzanego nie znaleziono. zadowolenie, uśmiech
Czyli jutro do domu.

i tak trzymać!!! Gratuluję i cieszę się z Wami!
Odpowiedz
Jolu te wiadomości cieszą. Ściskamy cieplutko.
Odpowiedz
Józek już w domu, wygląda i czuje się dobrze, (wielka) rana praktycznie zagojona ("jak na psie"),.
Wrócili późno, a recepta na medykamenty długa.

Okazuje się, że Józek  jeszcze przez miesiąc ma brać zastrzyki przeciwzakrzepowe!
Szczęśliwie jedna z zaprzyjaźnionych sąsiadek jest emerytowaną pielęgniarką, bo mielibyśmy kłopot.
Pani w aptece zasugerowała, by pacjent  te zastrzyki aplikował sobie sam.
Pacjent nie ma nic na przeciw, to tylko mnie na samą myśl o tym robi się słabo.

Teraz tylko pełne napięcia oczekiwanie na wynik histopatologii.
Odpowiedz
(31.10.2018, 23:18:16)Dunolka napisał(a): Okazuje się, że Józek  jeszcze przez miesiąc ma brać zastrzyki przeciwzakrzepowe!
Szczęśliwie jedna z zaprzyjaźnionych sąsiadek jest emerytowaną pielęgniarką, bo mielibyśmy kłopot.
Pani w aptece zasugerowała, by pacjent  te zastrzyki aplikował sobie sam.
Pacjent nie ma nic na przeciw, to tylko mnie na samą myśl o tym robi się słabo.

No to, Jolu, wymyśliłaś!
Chłop po chirurgicznych przejściach, a Ty mu emerytowaną pielęgniarkę! Załatw pielęgniarkę na stażu, to rekonwalescencja potrwa ... No i zwątpiłem, bo albo kilka dni, albo znacznie, znacznie dłużej zadowolenie, uśmiech

Poza tym widzisz problem tam, gdzie go nie ma. Pani w aptece miała rację - zastrzyki przeciwzakrzepowe robi się samemu. Ja, z powodów kardiologicznych, kłuję się od ponad czterech lat. Łatwo policzyć, że zrobiłem ich już ponad 1,5 tysiąca i będę je robił dotąd, dopóki sam będę mógł. Bo brać mam je do końca życia.

Największym problemem w tej zabawie jest konieczność bycia na bieżąco z kalendarzem. Chodzi o to, aby nie kłóć się ciągle w tę samą stronę brzucha. U mnie w dni Parzyste jest strona Prawa (2 x P), a w 'pozostałe' lewa.

Za oczekiwany przez Was wynik hist-pat trzymam kciuki!

Edward
Odpowiedz
(01.11.2018, 04:35:21)Edward napisał(a):
(31.10.2018, 23:18:16)Dunolka napisał(a): Okazuje się, że Józek  jeszcze przez miesiąc ma brać zastrzyki przeciwzakrzepowe!
Szczęśliwie jedna z zaprzyjaźnionych sąsiadek jest emerytowaną pielęgniarką, bo mielibyśmy kłopot.
Pani w aptece zasugerowała, by pacjent  te zastrzyki aplikował sobie sam.
Pacjent nie ma nic na przeciw, to tylko mnie na samą myśl o tym robi się słabo.

No to, Jolu, wymyśliłaś!
Chłop po chirurgicznych przejściach, a Ty mu emerytowaną pielęgniarkę! 

Edward coś Ty! Tak właśnie wygląda ta miłość do grobowej deski.....
A po co nam jeszcze problemy kardiologiczno-krążeniowe.....  mruganie, puszczanie oczka
Teraz najważniejszy jest spokój /ducha też/, wtedy rekonwalescencja przebiega znacznie szybciej.... 
Zresztą Jola doskonale wie co dla Józka jest najlepsze!  Big Grin
Ur.1960
PSA wyjściowe 09.2010 - 11,097 ng/ml
Prostatektomia Radykalna /klasyczna/, Obustronna Limfadenektomia Miednicza  
Wynik po RP   - GL. (2 + 4) pT2cN1
Korekta 2013  - GL. (4 + 3) pT3aN1, resekcja R1
PSA - 06.2011 /8 tyg. po RP/ - 0,02
Od 08.2013 - Bicalutamide 50 mg 
Od 04.2020 - Bicalutamide 100 mg
Od 04.2021 - Bicalutamide 150 mg
09.2021 - VMAT+CBCT
Od 12.2021 - Bicalutamide 100mg
PSA - 06.2022 - < 0,006
Od 03.2022 - Bicalutamide 50mg
Od 08.2022 - Bicalutamide - stop!
PSA - 04.2024 - 0,111
Odpowiedz
(01.11.2018, 07:45:41)latarnik napisał(a):
(01.11.2018, 04:35:21)Edward napisał(a):
(31.10.2018, 23:18:16)Dunolka napisał(a): Okazuje się, że Józek  jeszcze przez miesiąc ma brać zastrzyki przeciwzakrzepowe!
Szczęśliwie jedna z zaprzyjaźnionych sąsiadek jest emerytowaną pielęgniarką, bo mielibyśmy kłopot.
Pani w aptece zasugerowała, by pacjent  te zastrzyki aplikował sobie sam.
Pacjent nie ma nic na przeciw, to tylko mnie na samą myśl o tym robi się słabo.

No to, Jolu, wymyśliłaś!
Chłop po chirurgicznych przejściach, a Ty mu emerytowaną pielęgniarkę! 

Edward coś Ty! Tak właśnie wygląda ta miłość do grobowej deski.....
A po co nam jeszcze problemy kardiologiczno-krążeniowe.....  mruganie, puszczanie oczka
Teraz najważniejszy jest spokój /ducha też/, wtedy rekonwalescencja przebiega znacznie szybciej.... 
Zresztą Jola doskonale wie co dla Józka jest najlepsze!  Big Grin

Pawle,
możesz mi, szpitalnemu recydywiście, zaufać.
Jeśli wychodzisz z zaleceniem stosowania leków przeciwzakrzepowych, to lekarz prowadzący przewiduje, że mogą się tobą zająć pielęgniarki na stażu i że serducho może wejść na super wysokie obroty. Leki przeciwzakrzepowe powodują, że nie ma się wtedy problemów kardiologiczno-krążeniowych.
Clexane/Neoparin/Xarelto biorę od kilku lat, często kontaktuję się ze służbą zdrowia (w tym z pielęgniarkami na stażu), a mimo to, dzięki tym lekom, jestem okazem zdrowia zadowolenie, uśmiech .

Jola, jestem o tym przekonany, ma tę wiedzę, a pielęgniarka emerytka, to jej wyrachowane działanie nazywane potocznie 'postawą psa ogrodnika' mruganie, puszczanie oczka
Odpowiedz
Edku, napisałabym, że tobie jak zwykle tylko jedno w głowie, ale nie byłoby w tym nic odkrywczego. Big Grin 
Słowo, jeśli mieszkałaby w pobliżu pielęgniarka - stażystka, to by mogła na moim mężu praktykować do woli...
Być może jutro w przychodni taką spotka.
Niech mu tam!

Zatrzymam się na problemie podawania środków przeciwzakrzepowych po operacji.
To chyba nowy standard.
Wszyscy współ-pacjenci męża w CO mieli podawane te zastrzyki, niezależnie od rodzaju operacji.
Wiem o co najmniej jednym pacjencie po prostatektomii (też stamtąd), który również brał to po powrocie do domu.
Czyli nowy standard?
Czy to casus pana Kulczyka zadziałał?
Jak jest w innych ośrodkach?
Odpowiedz
(01.11.2018, 14:48:15)Dunolka napisał(a): Edku, napisałabym, że tobie jak zwykle tylko jedno w głowie, ale nie byłoby w tym nic odkrywczego. Big Grin 

NIE ZAPRZECZAM! ŻYCIE JEST ZBYT PIĘKNE, BY  Z 'TYCH SPRAW'  REZYGNOWAĆ I ZBYT KRÓTKIE, BY ODKŁADAĆ JE NA PÓŹNIEJ, BO W KOLUMBARIUM BĘDZIE JUŻ RACZEJ POZAMIATANE mruganie, puszczanie oczka

Słowo, jeśli mieszkałaby w pobliżu pielęgniarka - stażystka, to by mogła na moim mężu praktykować do woli...
Być może jutro w przychodni taką spotka. Niech mu tam!

I TO MI SIĘ PODOBA! TA EMPATIA I TROSKA O DOBRO DRUGIEGO CZŁOWIEKA! TAK TRZYMAJ! mruganie, puszczanie oczka

Zatrzymam się na problemie podawania środków przeciwzakrzepowych po operacji. To chyba nowy standard.
Wszyscy współpacjenci męża w CO mieli podawane te zastrzyki, niezależnie od rodzaju operacji. Wiem o co najmniej jednym pacjencie po prostatektomii (też stamtąd), który również brał to po powrocie do domu. Czyli nowy standard?
Czy to casus pana Kulczyka zadziałał? Jak jest w innych ośrodkach?

PIERWSZĄ POWAŻNĄ OPERACJĘ, LRP, MIAŁEM 7 LAT TEMU. JUŻ WTEDY BRAŁEM LEKI PRZECIWZAKRZEPOWE, LEKARZE O TYM WIEDZIELI I MOŻE DLATEGO NIE BYŁO TEMATU. FAKTEM JEST JEDNAK, ŻE ZNAM PRZYPADEK ŚMIERCI KOBIETY 45+ PO OPERACJI ŻYLAKÓW (ZAKRZEP). TO BYŁO KILKANAŚCIE LAT TEMU I NIE POTRAFIĘ POWIEDZIEĆ, JAK MIAŁA SIĘ WTEDY SPRAWA BRANIA LEKÓW, O KTÓRYCH MÓWIMY.
Odpowiedz
(01.11.2018, 16:09:47)Edward napisał(a):  ŻYCIE JEST ZBYT PIĘKNE, BY  Z 'TYCH SPRAW'  REZYGNOWAĆ I ZBYT KRÓTKIE, BY ODKŁADAĆ JE NA PÓŹNIEJ, BO W KOLUMBARIUM BĘDZIE JUŻ RACZEJ POZAMIATANE mruganie, puszczanie oczka

Jasne!
Dlatego nie zamierzam ani rezygnować ani odkładać! mruganie, puszczanie oczka


Cytat: PIERWSZĄ POWAŻNĄ OPERACJĘ, LRP, MIAŁEM 7 LAT TEMU. JUŻ WTEDY BRAŁEM LEKI PRZECIWZAKRZEPOWE, 

Miałeś pewnie wskazania. A teraz  - wygląda na to  - zleca się je (pewnie) wszystkim.
Mniejsza o wskazania, chodzi mi o to, że odbierając bliską osobę ze szpitala, trzeba być przygotowanym na pewne rzeczy.
nie wystarczy nakupić środków opatrunkowych i ugotować rosołu.
Pacjent wychodzi z receptą na antybiotyk, trzeba ją od razu zrealizować, szczególnie gdy następnego dnia jest święto i wszystko pozamykane.
A skoro potrzebne są codzienne zastrzyki, to trzeba zorganizować kogoś, kto je da.
(Szczególnie, gdy Dobra Zmiana zlikwidowała tzw. pomoc doraźną w osiedlowej przychodni).
Odpowiedz
Jak to miło, że w kwestii rezygnowania i odkładania całkowicie się zgadzamy  zadowolenie, uśmiech 
Czas z naszymi ciałami robi to, co chce, ale od ducha, to mu wara!

Doraźnej pomocy w osiedlowej (dzielnicowej) przychodni szkoda, jednak zastrzyki przeciwzakrzepowe na prawdę robi się samemu. Nie zniechęcaj do tego Józka, raczej go mobilizuj. To zastrzyki podskórne - najłatwiejsze do zrobienia.

Trzeba wziąć strzykawkę 'pod światło', pstryknąć kilka razy, aby pęcherzyk powietrza znalazł się u góry, wypchnąć go tłoczkiem, lewą dłonią (u osób praworęcznych) chwycić fałd(k)ę brzucha, wbić igłę do oporu i powoli wstrzyknąć zawartość strzykawki.
Nie piszę o dezynfekcji, bo igła jest tak cienka, że jest ona zbędna. Czasem można jednak trafić na naczynie krwionośne i po wyjęciu igły pojawia się krew. Wtedy wacik i spirytus.

Powodzenia
Edward
Odpowiedz
Ja po prostatektomii w marcu 2014 roku również miałem zlecone zastrzyki przeciwzakrzepowe. Wtedy dobra zmiana nie rządziła, ale był brak leków przeciwzakrzepowych w aptekach.
Brakował też w hurtowniach, bo opłacało się wywozić je za granicę. Proceder prywatnego importu leków z Polski trwał w najlepsze.
Obdzwoniliśmy kilkanaście aptek w mieście i okolicy i w jednej udało się od ręki kupić kilka sztuk ampułkostrzykawek. Na resztę musieliśmy czekać ponad tydzień. Na szczęście nie było przerwy w podawaniu leku.
Zastrzyki robiła mi Ela i to była prosta sprawa.
Jedna uwaga, najważniejsze, aby igła była sucha, bo mokra stawia opór. Skóra też powinna być sucha.
Igła jest cieniutka i krótka, dlatego po odciągnięciu skóry brzucha energiczne wbicie jest prawie niewyczuwalne.

Jakby co, to ten filmik może być pomocny.
https://www.youtube.com/watch?v=_gDkXCbZjpE
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
Jola z Józkiem podejmują działania, aby być całkowicie wyleczonym z RGK,
czego mu z całego serca życzymy.

B i B
moja historia
Ur.
09.1958r.
05.2011 PSA 50,4ng/ml HT. 11.2011 RP.  01.2012 RT. 06.2012 wideotorakoskopia-przerzuty do płuc.
07.2012-10.2015 HT/ zmiana hormonów/, 3 razy przerwana HT.  Hormonoodporność/odporność na kastrację/   
10.2015 Badania kliniczne PRESIDE, Enzalutamid
01.2016 PSA 0,36  
Odpowiedz
(02.11.2018, 07:55:15)Armands napisał(a): Ja po prostatektomii w marcu 2014 roku również miałem zlecone zastrzyki przeciwzakrzepowe. Wtedy dobra zmiana nie rządziła, ale był brak leków przeciwzakrzepowych w aptekach.
Brakował też w hurtowniach, bo opłacało się wywozić je za granicę. Proceder prywatnego importu leków z Polski trwał w najlepsze.
I ten proceder trwa nadal.
Alternatywą dla zastrzyków przeciwzakrzepowych są malutkie tabletki Xarelto. Drogie, bo 28 sztuk w najtańszej aptece kosztuje 135 zł, ale trudno dostępne. Jeśli mam wypisane dwa opakowania na jednej recepcie, to w aptece dostaję tylko jedno, a po drugie mam się zgłosić po trzech tygodniach. Powód dokładnie taki, jak wymieniłeś: wywóz za granicę i braki w hurtowniach.
Wygląda na to, że prawa rynku są silniejsze od każdej zmiany.
Odpowiedz
Jarku, "jak go nie kijem, to go pałką".
Nota bene jeden  z leków z józkowej recepty też nie był dostępny, pani długo dzwoniła po hurtowniach, znalazła go w jednej; obiecała, że w razie czego wydobędzie go z innej apteki, mamy się zgłosić w poniedziałek.

Pielęgniarka  w przychodni - taka stażystka 50+ - nauczyła Józka robić sobie zastrzyki, jakoś sobie pewnie radzi, nie pytam, bo ja z tych, co słabną od wyobraźni.
(Z drugiej strony, znając siebie, wiem, że gdybym naprawdę, ale to naprawdę musiała, to j ja bym dała radę).

Czy liczymy na cud? Owszem, gdzieś tam tli się promyk nadziei, że właśnie Józek znajdzie się w tym niewielkim procencie pacjentów, których ratująca limfadenektomia radykalnie wyleczyła.
Ale -  jak pisałam, opierając się na statystykach zachodnich - za sukces uznamy, gdy zabieg obniży PSA, choćby nietrwale, bo to będzie oznaczało, że  kupiliśmy  czas.
Odpowiedz
Józek był dziś na zdjęciu szwów u lokalnego chirurga, rana w zasadzie wygojona, wszystko OK.

Lokalny chirurg, po lekturze wypisu ze szpitala i obejrzeniu pacjenta, kilkakrotnie podkreślił, że "chyli czoła" przed odwagą
i profesjonalizmem zespołu z CO Bydgoszcz, który się tej operacji podjął i ją wykonał.
Chodziło mu o to ryzyko, o którym mówili lekarze z Poznania, Warszawy i Gliwic, z którymi konsultowaliśmy sprawę dalszego leczenia.
Usytuowanie tych węzłów było takie, że istniało wysokie prawdopodobieństwo uszkodzenia ważnych organów.
Wolę nie pisać, czym to groziło.

My "schylimy czoła"  jeszcze niżej po wyniku histopatologii, gdy okaże się, że naprawdę wycięto paskuda.
Odpowiedz
(07.11.2018, 15:42:55)Dunolka napisał(a): Józek był dziś na zdjęciu szwów u lokalnego chirurga, rana w zasadzie wygojona, wszystko OK.

Super!!!

(07.11.2018, 15:42:55)Dunolka napisał(a): My "schylimy czoła"  jeszcze niżej po wyniku histopatologii, gdy okaże się, że naprawdę wycięto paskuda.

MY też zadowolenie, uśmiech

A kiedy spodziewany jest ten wynik?

Ukłony i pozdrowienia dla Was
E i J
Odpowiedz
Kiedy wynik histo? Mamy dzwonić. Gdy już  będzie wynik, przyjechać na kontrolę do poradni przyszpitalnej.
Czyli musimy i tak poczekać, aż pacjent będzie w stanie pojechać do Bydgoszczy.
Na razie zbyt szybko się męczy, bierze jeszcze antybiotyk.
Odpowiedz
Człowiek wszystko może, jeśli musi: dziś to ja dałam zastrzyk z heparyny Józkowi.
Przeżyłam.
Pacjent też.

We wtorek wyjazd do Bydgoszczy, do kontroli i po wynik histopatologii.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości