(21.06.2020, 15:48:01)Dunolka napisał(a): Chciałabym w tym miejscu pożegnać siostrę Józka.
...
Żyła z tą chorobą wyjątkowo długo, około 10 lat, ale przez ostatnie 6 lat leżała całkowicie sparaliżowana, pod respiratorem, porozumiewając się jedynie za pomocą ruchu gałek ocznych, wskazując litery alfabetu przez specjalne laserowe okulary.
A była to niegdyś dziewczyna wesoła, energiczna, pracowita, ludziom życzliwa.
Ktoś zapyta - jaki jest sens tak wielkiego cierpienia?
Religia stara się znaleźć odpowiedź. Nauka i medycyna też, skoro wynajduje coraz to nowe metody i sposoby na przedłużanie życia, choćby te respiratory, i agresywne tracheotomie. Jej cierpliwość i pogodę ducha tłumaczono głęboką wiarą, a mnie się wydaje, że ona chciała po prostu żyć.
Smutne to bardzo, a zastanawianie się nad sensem cierpienia zwyczajnie nie ma sensu. To moje zdanie, wiele razy dyskutowaliśmy na ten temat i nikt nikogo nie przekonał. Aby nie zamulać tego wątku zapraszam do swojego, zamulonego od pierwszych postów.