Iwona - wiem, że ciężko porównywać organizm mój z organizmem Twojego męża.
Tak jak pisałem wcześniej, ja radziłem sobie w taki sposób jak opisałem.
Nie wpadłem na pomysł stosowania chusteczek dla niemowląt.
Muszę spróbować w przyszłości, choć życzę sobie braku problemów gastrycznych.
Pomysł wydaje się bardzo dobry.
Przeczytaj moje rozważania z Pawłem - latarnik21 w jego wątku odnośnie samotności chorych, pomocy rodziny i obaw chorego.
Myślę, że prawie zdiagnozowaliśmy problem. Teraz znajdźmy TYLKO rozwiązanie, jak postępować.
Pytasz jak długo mnie to "trzymało" podczas CHT.
Różnie i sam nie wiem od czego to zależało. Czasami dzień, czasami kilka godzin.
Ostatni przypadek (podczas spotkania w Michelinie) dał mi się bardzo we znaki.
Mi osobiście pomógł tylko Stoperan (Kris zapobiegliwy miał w swojej apteczce).
Innymi razy - wystarczał bliskość toalety i świadomość, że "zdążę".
Zauważyłem, że nie mogę ignorować "rewolucji" w brzuchu.
Dawniej, jak coś zaburczało w brzuchu potrafiłem wytrzymać nawet godzinę - dziś czasami 1 minuta to wieczność i muszę wchodzić na "drewnianych nogach".
Bądź dobrej myśli. Zarówno wobec Ciebie jak i męża.
Dobrego licho nie bierze.
Tak jak pisałem wcześniej, ja radziłem sobie w taki sposób jak opisałem.
Nie wpadłem na pomysł stosowania chusteczek dla niemowląt.
Muszę spróbować w przyszłości, choć życzę sobie braku problemów gastrycznych.
Pomysł wydaje się bardzo dobry.
Przeczytaj moje rozważania z Pawłem - latarnik21 w jego wątku odnośnie samotności chorych, pomocy rodziny i obaw chorego.
Myślę, że prawie zdiagnozowaliśmy problem. Teraz znajdźmy TYLKO rozwiązanie, jak postępować.
Pytasz jak długo mnie to "trzymało" podczas CHT.
Różnie i sam nie wiem od czego to zależało. Czasami dzień, czasami kilka godzin.
Ostatni przypadek (podczas spotkania w Michelinie) dał mi się bardzo we znaki.
Mi osobiście pomógł tylko Stoperan (Kris zapobiegliwy miał w swojej apteczce).
Innymi razy - wystarczał bliskość toalety i świadomość, że "zdążę".
Zauważyłem, że nie mogę ignorować "rewolucji" w brzuchu.
Dawniej, jak coś zaburczało w brzuchu potrafiłem wytrzymać nawet godzinę - dziś czasami 1 minuta to wieczność i muszę wchodzić na "drewnianych nogach".
Bądź dobrej myśli. Zarówno wobec Ciebie jak i męża.
Dobrego licho nie bierze.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT;
RT II-IV.2013;
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)
kontynuacja leczenia - dyskusja
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT;
RT II-IV.2013;
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)
kontynuacja leczenia - dyskusja