21.10.2016, 22:44:27
Wiesz, Iwona, na tym etapie leczenia nie ma już ściśle określonych standardów, ciągle się szuka.
Więc lekarz może mieć jakąś swoją wizję terapii, jakieś przekonanie, co jest najlepsze dla danego pacjenta.
Bo teraz już nie leczy się PSA, tylko pacjenta.
Mąż czuje się dobrze, leczenie pomogło, przypuszczam, że pani doktor robi mu teraz przerwę w chemioterapii,
by odbudował swoje "ogólne zdrowie", bo przecież chemia oznacza przykre skutki uboczne.
Spotkałam się z takim podejściem u niektórych pacjentów na forum niemieckim.
Istnieje zatem pewna analogia z przerywaną hormonoterapią.
Gdy nastąpi progresja choroby, znów będzie można wrócić do chemioterapii.
Widocznie pani doktor wie z doświadczenia, że taka progresja nie nastąpi zbyt szybko, dlatego wyznaczyła wam wizytę za 3 miesiące.
Oczywiście, wy trzymajcie rękę na pulsie, niech mąż bada się co miesiąc, ale nie tylko PSA jest ważne, bardziej ogólne samopoczucie. W razie czego (odpukać) zawsze przecież możecie do pani doktor pojechać.
Abirateron "należy się" dopiero, gdy chemia zawiedzie.
Na razie mąż jest w trakcie chemioterapii, która działa. Ma tylko przerwę.
Bo taka jest koncepcja pani doktor.
Więc lekarz może mieć jakąś swoją wizję terapii, jakieś przekonanie, co jest najlepsze dla danego pacjenta.
Bo teraz już nie leczy się PSA, tylko pacjenta.
Mąż czuje się dobrze, leczenie pomogło, przypuszczam, że pani doktor robi mu teraz przerwę w chemioterapii,
by odbudował swoje "ogólne zdrowie", bo przecież chemia oznacza przykre skutki uboczne.
Spotkałam się z takim podejściem u niektórych pacjentów na forum niemieckim.
Istnieje zatem pewna analogia z przerywaną hormonoterapią.
Gdy nastąpi progresja choroby, znów będzie można wrócić do chemioterapii.
Widocznie pani doktor wie z doświadczenia, że taka progresja nie nastąpi zbyt szybko, dlatego wyznaczyła wam wizytę za 3 miesiące.
Oczywiście, wy trzymajcie rękę na pulsie, niech mąż bada się co miesiąc, ale nie tylko PSA jest ważne, bardziej ogólne samopoczucie. W razie czego (odpukać) zawsze przecież możecie do pani doktor pojechać.
Abirateron "należy się" dopiero, gdy chemia zawiedzie.
Na razie mąż jest w trakcie chemioterapii, która działa. Ma tylko przerwę.
Bo taka jest koncepcja pani doktor.