07.11.2022, 21:01:55
Wasze życzenia pomogły , czuję się już prawie dobrze. Dzięki.
Andrzej, to była dobra decyzja z tą zmianą lekarza. Na hormonoterapię jeszcze przyjdzie czas - oby jak najpóźniej.
Dopóki jest choćby mała szansa na radykalne wyleczenie, trzeba z niej skorzystać.
Oczywiście, nikt nie zagwarantuje, że się uda.
Ale próbować trzeba. Tym bardziej, że stereotaksja to metoda o minimalnych skutkach ubocznych.
To jest to samo.
Jak dostaniesz wypis po naświetleniach też będziesz miał tam tajemnicze określenia, typu "metoda łukowa", " stereotaktyczne IMRT", i różne symbole, ale jak wpiszesz to w google i poczytasz, to wychodzi to samo, co u Latarnika - stereotaktyczne naświetlenie miejsca gdzie jest nowotwór.
Z grubsza polega to na tym, że dookoła określonej części ciała pacjenta krąży głowica ze źródłem promieniowania i wysyła wiązkę wtedy i tylko wtedy, gdy trafi ona dokładnie w określone miejsce.
Poza tym "siła rażenia" tej wiązki jest modulowana, czyli największa w tym konkretnym punkcie.
Super zaawansowana technologia.
Cały trud tzw. planowania polega na określeniu tego miejsca i takim ustawieniu aparatury, by wiązka w to miejsce trafiła. Praca radioterapeuty i fizyków, którzy tam pracują.
Skutki uboczne minimalne, ale niektórzy w dniu po naświetleniu czują się słabo, więc po seansie raczej nie prowadzić samochodu, a w domu pozwolić sobie na relaks.
Potem przez jakiś czas ma się obniżone limfocyty, czyli spada odporność, zatem trzeba unikać ludzi zakatarzonych, kaszlących.
Andrzej, to była dobra decyzja z tą zmianą lekarza. Na hormonoterapię jeszcze przyjdzie czas - oby jak najpóźniej.
Dopóki jest choćby mała szansa na radykalne wyleczenie, trzeba z niej skorzystać.
Oczywiście, nikt nie zagwarantuje, że się uda.
Ale próbować trzeba. Tym bardziej, że stereotaksja to metoda o minimalnych skutkach ubocznych.
Cytat: A do Latarnika mam pytanie; czym się różni to moje SBRT od Twojego VMAT+CBCT ?
To jest to samo.
Jak dostaniesz wypis po naświetleniach też będziesz miał tam tajemnicze określenia, typu "metoda łukowa", " stereotaktyczne IMRT", i różne symbole, ale jak wpiszesz to w google i poczytasz, to wychodzi to samo, co u Latarnika - stereotaktyczne naświetlenie miejsca gdzie jest nowotwór.
Z grubsza polega to na tym, że dookoła określonej części ciała pacjenta krąży głowica ze źródłem promieniowania i wysyła wiązkę wtedy i tylko wtedy, gdy trafi ona dokładnie w określone miejsce.
Poza tym "siła rażenia" tej wiązki jest modulowana, czyli największa w tym konkretnym punkcie.
Super zaawansowana technologia.
Cały trud tzw. planowania polega na określeniu tego miejsca i takim ustawieniu aparatury, by wiązka w to miejsce trafiła. Praca radioterapeuty i fizyków, którzy tam pracują.
Skutki uboczne minimalne, ale niektórzy w dniu po naświetleniu czują się słabo, więc po seansie raczej nie prowadzić samochodu, a w domu pozwolić sobie na relaks.
Potem przez jakiś czas ma się obniżone limfocyty, czyli spada odporność, zatem trzeba unikać ludzi zakatarzonych, kaszlących.