23.02.2019, 14:57:54
Reasumując - sprawa wygląda tak, że szpital neurochirurgiczny sugeruje, że
- zmiany w kościach, widoczne w scyntygrafii,
- silny ból tychże kości,
- sam fakt połamania się przy niegroźnym upadku,
to wszystko jest skutek choroby nowotworowej.
Ale nam , tak jak i lekarzowi onkologowi to nie pasuje, bo:
- PSA jest nieoznaczalne,
- zmiany w scyntygrafii, na logikę, są skutkiem choroby reumatycznej ZZZK, tudzież samego połamania,
- upadek nie był wcale taki "niegroźny", jako że dotyczy osoby dosłownie zesztywniałej wskutek ZZZK.
Niemniej zapis w wypisie szpitalnym jest, w wyniku scyntygrafii też jest, zatem lekarz onkolog nie może tego zignorować, musi się do tego jakoś odnieść.
Czyli - lekarz musi liczyć się z tym, że nowotwór prostaty mógł się z czasem przekształcić w inną formę, wskutek wielokrotnych mutacji, na przykład w nowotwór neuroendokrynny.
Wtedy nie wydziela PSA, ale rośnie i jest groźny.
Jak go odszukać, jak go leczyć?
Pomocne będzie badanie PET, ale jakie?
Chyba nie PSMA, bo ten PET bada miejsce wydzielania PSA, a tu przecież nie ma żadnego PSA, więc się on nigdzie nie wydziela.
Sam pacjent mógłby badać sobie marker CEA, obserwować ewentualną dynamikę.
No i po trzech miesiącach powtórzyć scyntygrafię.
Będzie lepiej lub bez zmian - Jędrek śpi spokojnie.
PS. Już, już miałam dopisać "...a my razem z nim", ale takiemu jednemu znów się skojarzy...
- zmiany w kościach, widoczne w scyntygrafii,
- silny ból tychże kości,
- sam fakt połamania się przy niegroźnym upadku,
to wszystko jest skutek choroby nowotworowej.
Ale nam , tak jak i lekarzowi onkologowi to nie pasuje, bo:
- PSA jest nieoznaczalne,
- zmiany w scyntygrafii, na logikę, są skutkiem choroby reumatycznej ZZZK, tudzież samego połamania,
- upadek nie był wcale taki "niegroźny", jako że dotyczy osoby dosłownie zesztywniałej wskutek ZZZK.
Niemniej zapis w wypisie szpitalnym jest, w wyniku scyntygrafii też jest, zatem lekarz onkolog nie może tego zignorować, musi się do tego jakoś odnieść.
Czyli - lekarz musi liczyć się z tym, że nowotwór prostaty mógł się z czasem przekształcić w inną formę, wskutek wielokrotnych mutacji, na przykład w nowotwór neuroendokrynny.
Wtedy nie wydziela PSA, ale rośnie i jest groźny.
Jak go odszukać, jak go leczyć?
Pomocne będzie badanie PET, ale jakie?
Chyba nie PSMA, bo ten PET bada miejsce wydzielania PSA, a tu przecież nie ma żadnego PSA, więc się on nigdzie nie wydziela.
Sam pacjent mógłby badać sobie marker CEA, obserwować ewentualną dynamikę.
No i po trzech miesiącach powtórzyć scyntygrafię.
Będzie lepiej lub bez zmian - Jędrek śpi spokojnie.
PS. Już, już miałam dopisać "...a my razem z nim", ale takiemu jednemu znów się skojarzy...