13.12.2021, 00:32:40
Ochłonęliśmy i odpoczęliśmy po ostatnich przeżyciach i teraz przyszedł czas na refleksje i przemyślenia. Wygląda na to, że z operacją zdążyliśmy w ostatniej chwili. O ile w ogóle zdążyliśmy. Trochę nas te marginesy rozwaliły. Dr S. był zadowolony z wyników operacji bo rzeczywiście przeprowadził ją b.dobrze. Rana prawie zagojona, brak zbiorników limfy, mąż już fizycznie rześki jak skowronek, czyli super. A wynik hist-pat? No cóż, tu powinniśmy „ podziękować” lekarzowi, który prowadził męża przez 5 lat, od 2016 r. Tyle razy pytałam się go czy nie trzeba rozszerzyć diagnostyki, a ten patrzył na mnie jak na intruza, który nie wie co mówi i jest przewrażliwiony. Nie zapomnę jego słów jak wymusiłam na nim rezonans dla męża. Powiedział że szukam wszędzie problemów i niepotrzebnie wychodzę przed szereg. Ciekawe co by teraz powiedział. Mam poczucie winy, że gdybym może z dwa lata, rok wcześniej tak się uparła to może nie byłoby wtedy tych marginesów. No ale teraz już trzeba zadbać o to co jest, czasu nie cofniemy. Mam tylko nadzieję że faktycznie te resztki z marginesu padną i będzie ok. Nawet nie chcę myśleć jak miałyby wyglądać naświetlania u mojego męża przy WZJG.