30.09.2021, 19:57:20
Witam. Pół godziny temu wróciliśmy z Bydgoszczy. Bardzo dużo czasu zajęła scyntygrafia, a właściwie czas oczekiwania aż radioznacznik całkowicie się rozejdzie po organizmie. Badania porobione, prześwietlenie płuc zrobione we Wrocławiu przyjęli, tylko jest jedno ,,ale’’. Anestezjolog przeglądnął dokumenty męża i nie był zbyt zadowolony z zaostrzenia wzjg. Powiedział że lepiej aby się to trochę uspokoiło, chociaż nie wykluczył operacji. Kazał się zarejestrować mężowi do szpitala na 7 października i tego dnia o 8 rano zjawić się u niego, bo musi zobaczyć w systemie jakie będą wyniki, które dzisiaj robiliśmy. A będą dopiero za 2-3 dni. Wtedy podejmie decyzję czy operacja się odbędzie. Czyli nie jesteśmy na 100% pewni czy jednak zostanie w szpitalu. Jakaś masakra. Nie wpuszczali nikogo poza pacjentami do szpitala więc mąż sam wszedł do gabinetu. Twierdzi, że wszystko się wypytał, ale niekoniecznie rozmowny był ten anestezjolog. Trudno. Trzeba będzie pojechać tego 7, ze spakowanymi rzeczami do szpitala i zobaczymy. Pocieszam się że ostatnie wyniki mąż miał całkiem niezłe, crp ok 10 więc nie ma tragedii. Kolonoskopia, którą robił 24 września potwierdziła jednak zaostrzenie wzjg. Sama nie wiem czy to bezpieczne robić operację jak są wątpliwości, czy nie lepiej wziąć sterydy i uspokoić to i wtedy zoperować? Boję się że coś przeoczymy, a też jak najszybciej chcemy pozbyć się tego świństwa.