18.06.2021, 20:07:33
Beato,
Twój niepokój i spanikowanie są zrozumiałe dla każdego uczestnika forum, który drogę do wyleczenia, jaką właśnie zaczynasz, ma już za sobą.
W sprawach metod leczenia i w ogóle postępowania zdaj się na opinie naszych guru, czyli Dunolki i Armandsa. Kiedy jednak będziesz w dołku przeczytaj proszę moją stopkę i posty przeze mnie pisane, zupełnie nie związane z tematyką forum. Wiedz, że siedzę teraz w rozgrzanej do czerwoności przyczepie na polu biwakowym nad Jeziorem Powidzkim, czekam na wiatr i mentalnie przygotowuję się do dwutygodniowej opieki nad czwórką wnuków.
Być może wzruszasz ramionami i zadajesz sobie pytanie, po co ten facet (czyli ja) to wszystko pisze. Otóż piszę po to, byś uwierzyła, że rak Twojego męża nie oznacza dla Was końca świata, ale początek drogi do normalności. Dość uciążliwa będzie to droga, ale kroczcie nią z przekonaniem, że zadanie, jakie przed Wami postawiło tzw. życie, jest absolutnie do wykonania.
Pozdrawiam serdecznie
Edward
Twój niepokój i spanikowanie są zrozumiałe dla każdego uczestnika forum, który drogę do wyleczenia, jaką właśnie zaczynasz, ma już za sobą.
W sprawach metod leczenia i w ogóle postępowania zdaj się na opinie naszych guru, czyli Dunolki i Armandsa. Kiedy jednak będziesz w dołku przeczytaj proszę moją stopkę i posty przeze mnie pisane, zupełnie nie związane z tematyką forum. Wiedz, że siedzę teraz w rozgrzanej do czerwoności przyczepie na polu biwakowym nad Jeziorem Powidzkim, czekam na wiatr i mentalnie przygotowuję się do dwutygodniowej opieki nad czwórką wnuków.
Być może wzruszasz ramionami i zadajesz sobie pytanie, po co ten facet (czyli ja) to wszystko pisze. Otóż piszę po to, byś uwierzyła, że rak Twojego męża nie oznacza dla Was końca świata, ale początek drogi do normalności. Dość uciążliwa będzie to droga, ale kroczcie nią z przekonaniem, że zadanie, jakie przed Wami postawiło tzw. życie, jest absolutnie do wykonania.
Pozdrawiam serdecznie
Edward