Radioterapia (po prostatektomii radykalnej)
#1
Dzień dobry,
być może już taki wątek był, ale nie mogę znaleźć...

Chciałam się dowiedzieć więcej na temat radioterapii po prostatektomii radykalnej. Mój tata został na taką skierowany, ale martwi się skutkami ubocznymi z jakimi może się wiązać. Szukam informacji od osób, które przeszły radioterapię (lub ich bliskich).

Pozdrawiam

Karolina
Odpowiedz
#2
Witaj Karolina,

Rozumiem, że u twojego taty prostatektomia nie była doszczętną i stąd potrzeba wprowadzenia radioterapii?
Gdzie to będzie się odbywać? Wybraliście ośrodek, czy jeszcze nie?

Co do informacji na temat terapii i ewentualnych skutków ubocznych...
Mamy dział Diagnostyka i metody leczenia i tam są wątki informacyjne związane z radioterapią,
https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=11
Często też polecamy zapoznanie się z informatorami dla pacjentów, które są dostępne na stronie poznańskiego CO.
https://wco.pl/dla-pacjenta/informatory_i_poradniki/
Szczególnie te poradniki są pomocne ze względu na przystępność i treść opartą na doświadczeniu lekarzy i pacjentów.

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#3
Witaj, Karolino!
W uzupełnieniu tego, co napisał Armands -   możesz kliknąć na Indeks terapii, i  tam znajdziesz historie leczenia wielu forumowiczów. W tabelce są informacje, którzy z nich przeszli tzw. ratującą radioterapię.
Gdy klikniesz nick konkretnego pacjenta - po prawej -  znajdziesz jego historię, często z opisem, jak znosił poszczególne etapy leczenia.

Ze swojej strony napiszę, że to sprawa indywidualna.
Statystycznie  - pacjenci najczęściej dobrze znoszą radioterapię.
Ale  - pod koniec naświetleń wielu zdarzają się nieprzyjemne objawy  podrażnień jelit i pęcherza,
w postaci choćby krwawych biegunek. Na szczęście szybko przemijają.
Pomaga pilnowanie diety, no i zawsze trzeba mieć pod ręką Laremid.

Niektórzy odczuwają osłabienie, ale np. mój mąż w ciągu tych 7 tygodni  czuł się dobrze, normalnie pracował.
Był aktywny, jak zwykle, a nawet bardziej, bo akurat wtedy mieliśmy w rodzinie kogoś bardziej chorego, niż on,
 i trzeba było pomóc.
Zatem  - sprawa indywidualna.

Życzymy twemu tacie, by przeszedł radioterapię bez powikłań, a przede wszystkim tego, by była ona skuteczna.
Odpowiedz
#4
Drodzy,
dziękuję serdecznie za odpowiedzi i informacje!

Jeśli chodzi o przypadek mojego taty, to wczoraj sprawa mocno się skomplikowała...

Na początku roku miał zabieg usunięcia prostaty w szpitalu Mazovia w Warszawie. Badania wykazały, że prawie cała prostata jest zaatakowana, na szczęście scyntygrafia nie wykazała przerzutów na kość. Lekarze byli optymistyczni, że w tej sytuacji bez problemu wytnie się całość i będzie po sprawie. Operacja miała być wykonana laparoskopowo, jednak w dzień zabiegu zdecydowali, że zabieg będzie przy użyciu robota Da Vinci i wykona go Jan Powroźnik. 

Po wyjściu ze szpitala była jedna nieprzyjemna sytuacja - mianowicie nie poinformowali, że z miejsca po usuniętym drenie może wyciekać jeszcze osocze... Co skutkowało jazdą w nocy przez całe miasto, żeby dowiedzieć się, że to normalne. 

Z późniejszych konsultacji w szpitalu Mazovia dowiedzieliśmy się, że były nacieki i nie udało się usunąć całego nowotworu. Skierowali tatę na konsultację do radiologa, a wczoraj w Wieliszewie miał pierwsze naświetlania. 

Jednak jeszcze rano przed samą radioterapią umówiłam go do innego lekarza na konsultację (z uwagi na obawy przed skutkami ubocznymi naświetlań), który od razu po wzięciu do rąk dokumentacji medycznej stwierdził, że zabieg po prostu został źle wykonany - można było bez problemu usunąć cały nowotwór, a zamiast tego uszkodzono dodatkowo mięsień odpowiedzialny za trzymanie moczu (stąd poważne problemy właśnie z trzymaniem moczu u taty, które w ogóle nie ustępują i jak powiedział wczoraj lekarz - są bardzo małe szanse na poprawę).

Zatem cała sytuacja jest następstwem niedokładnie wykonanej operacji... Co najsmutniejsze dr Powroźnik w ogóle nie przyszedł po operacji do mojego taty. Nikt też nie poinformował o uszkodzonym mięśniu i bardzo złym rokowaniu jeśli chodzi o trzymanie moczu.

Nie mam pojęcia co zrobić w tej sytuacji. Jestem wściekła na to wszystko - wiem, że u taty nic już nie da się z tym zrobić, ale martwię się o innych pacjentów, którzy trafią do tego lekarza...

PS Nie mam przy sobie dokumentacji medycznej taty, dlatego nie podaję konkretnych parametrów.

Pozdrawiam

Karolina
Odpowiedz
#5
Witaj Karolino ,

Jeżeli chodzi o operacje to powinnaś dostać przy wypisie cała kartę pobytu w szpitalu wraz z opisem całej operacji tz. co operator wykonywał i tam powinno być wszystko opisane. Jeżeli chodzi o moj przypadek to wracając na sale po operacji , moja zona zaczepiła lekarza operatora i ten bez problemu odpowiedział jej na pytania ( może taki człowiek , może taki szpital ). Obowiązkiem lekarzy jest informowanie nas jak i rodziny o stanie zdrowia pacjenta. Ważny jest tez wynik histopatologiczny po operacyjny. To on w dużej mierze decyduje co dalej no i oczywiście najważniejsze to PSA po RP.   A wracając do lekarzy , osobiście doświadczyłem złego leczenia , które mogło by przekreślić na całkowite wyleczenie.
Odpowiedz
#6
Karolino, pozwolisz, że spytam  - operacja była "na Fundusz", czy prywatnie?
(To nie powinno mieć znaczenia, ale czasem ma).

Jeśli diagnostyczne badania obrazowe pokazywały, że "cała prostata jest zajęta", to prawdopodobieństwo, że
wszystko się wytnie i będzie "po sprawie, jest niewielkie". Tak po prostu, łopatologicznie: jeśli wszędzie komórki nowotworowe "doszły do płota", to nie było szans, by któreś tego płotu nie przekroczyły.

Ale ważne, czy marginesy dodatnie były w tkance okołoprostatowej, czy przechodziły przez tkankę prostaty.
Czy można było "bez problemu usunąć cały nowotwór", może ocenić tylko inny chirurg specjalista.
I potrzebne jest założenie, że nigdzie nie doszło do przerzutów.

Inną sprawą jest "uszkodzenie mięśnia, odpowiedzialnego za trzymanie moczu", czyli mięśnia zwieracza pęcherza.
Po prostatektomii jedynie on jest odpowiedzialny za trzymanie moczu.
Na jakiej podstawie ten drugi lekarz stwierdził, że mięsień jest uszkodzony?
Jest coś o tym w wypisie ze szpitala lub w wyniku histopatologii?

Nietrzymanie moczu po operacji, nawet niepowikłanej, jest bardzo częstym objawem; z czasem sytuacja się poprawia.
Jednak muszę cię zmartwić  - radioterapia utrwala stan istniejący.
Medycyna jednak zna sposoby radzenia sobie z problemem, np. sztuczny zwieracz.

Radioterapia ratująca ma na celu radykalne wyleczenie, czyli są na to szanse.
Ważne są jednak tzw. czynniki prognostyczne, czyli poziom PSA przed i po operacji, złośliwość nowotworu w skali Gleasona, zajęcie pęcherzyków nasiennych, czas podwajania PSA, etc.

Czy naświetlana jest tylko loża po prostacie, czy też węzły chłonne miednicy?
Był robiony PET lub rezonans przed radioterapią?
Odpowiedz
#7
Operacja była na Fundusz.

PSA początkowe (ok. 06.2022 r.): 32,37
PSA po usunięciu prostaty: (12.04.23 r.) 0,05 --> (11.05.23 r.) 0,051 --> (21.06.23 r.)  0,073

Drugi lekarz, który stwierdził uszkodzenie mięśnia i nieprawidłowo przeprowadzony zabieg opierał się na wynikach badań (pod linkiem znajdują się zdjęcia wyników: https://drive.google.com/drive/folders/1...sp=sharing).

PET ani rezonansu po operacji (przed radioterapią) nie było.

Węzły chłonne zostały usunięte podczas operacji, więc podejrzewam, że naświetlana jest tylko loża...
Odpowiedz
#8
No, paskudny był ten nowotwór, praktycznie wszystkie niekorzystne czynniki rokownicze, poczynając od wysokiego przedoperacyjnego PSA. Najgorsze są te piątki, no i utkanie sitowe (cribriform). I marginesy dodatnie oczywiście.

Czy operacja została schrzaniona?
Powiem szczerze  - na tyle niekorzystnych parametrów, ten fakt, że pooperacyjne PSA wynosiło tylko 0.05, i rosło wolno, świadczy jednak o tym, że chirurg wykonał swoją robotę nienajgorzej.  Aż dziw, że tyle marginesów dodatnich zawiera tak mało komórek nowotworowych. Bo poziom PSA oznacza ILE jest tego raka w organizmie.
Czy czasem tata nie bierze już hormonów? Bo wtedy interpretacja byłaby zgoła odmienna.

Być może zdarzy się taki cud, że nie ma nigdzie mikroprzerzutów  - jest to realne  - i wtedy radioterapia loży może być skuteczna. Oby!

W dalszym ciągu nie mam pojęcia, na jakiej podstawie lekarz-konsultant podejrzewa uszkodzenie zwieracza pęcherza, ale jako laik mogę nie widzieć czegoś, co jest tam napisane.

O marginesach napiszę później.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości