Droga Asiu,
nie troszkę, ale dużo pozytywnej energii przesyła Ci każdy, kto czyta Twój przejmujący wpis. Wpis młodej osoby, która kocha i nie potrafi, nie chce, pogodzić się z myślą, że Ktoś tak nasz świat tak właśnie skonstruował. Że dał nam wszystkie emocje i nie przyłożył się do tego, by tych negatywnych, z cierpieniem włącznie, było znacznie mniej. Jest jednak tak, jak jest, nie zmienimy tego, a jedyne co nam pozostaje, to rozsądnie znaleźć się w tej rzeczywistości.
Rozsądnie, czyli tak, aby fizyczne i psychiczne cierpienie zminimalizować, aby nie starać się zrozumieć sensu życia i śmierci, ale oswoić i pogodzić się z myślą, że one są, że towarzyszą nam, naszym najbliższym, znajomym i nieznajomym – po prostu każdemu. Tylko tyle i aż tyle nam pozostaje.
Droga Asiu,
w swoim życiu doświadczałem wszystkich emocji, które teraz są Twoim udziałem. Doświadczałem bezsennych nocy i takich, w których budziłem się myśląc, że to nie zdarzyło się naprawdę, że to był tylko koszmarny sen.
Organizowałem spotkania z synami i synowymi po to, by im zasugerować, jak widzę ich świat, w którym mnie już nie będzie. Nie wiem, czy po tych spotkaniach zachowywali się podobnie jak Ty i Twój mąż. Być może nie, bo od tematów spraw ostatecznych nigdy nie uciekaliśmy i mam nadzieję, że uodpornili się na nie. W każdym razie mogę Cię zapewnić, że najgorszą rzeczą w takich sytuacjach jest samotność i przeżywanie traumy we własnym gronie. Dobrze, Asiu, że dzielisz się z nami tym, co przeżywasz. Dzięki temu nasze forum pełni rolę psychologa.
Na ostatnim spotkaniu w Michelinie była z nami pani psycholog właśnie z Bydgoskiego Centrum Onkologii. Zapytałem ją, co oznacza często używany zwrot „otoczeni zostali opieką psychologa”, czyli na czym polega jej pomoc ludziom, którzy znaleźli się w sytuacji podobnej do Twojej.
Odpowiedziała, że jedynie na tym, aby z tymi ludźmi być. Aby ich wysłuchać, zrobić herbatę, pójść na zakupy … Jednym słowem, aby nie zostawiać ich samych z problemami, których nie są w stanie udźwignąć.
Ten długi wstęp napisałem po to, aby uświadomić Ci, że powinniście się wspierać wzajemnie, że nie tylko Ty i Twój mąż przeżywacie traumę, że ona, w znacznie większym stopniu, może dotyczyć Twojej teściowej (piszesz, że wróciliście od rodziców).
Nie wiem, czy mieszkasz w mieście, czy na wsi, a w związku z tym masz/nie masz zaufanych sąsiadów. Na wsi o nich łatwiej, bo wszyscy się znają. Jeśli tacy są, to podzielcie się z nimi swoimi problemami. Pozwólcie, jeśli chcą, odwiedzać teścia. Obce osoby, ale powtarzam – zaufane, nie szukające sensacji, mogą być bezcennymi psychologami. Potrafią wysłuchać, ale i tak poprowadzić rozmowę, aby odciągnąć waszą uwagę od dołującego problemu.
A z teściem rozmawiajcie o przeglądach samochodu, o wymienionym oleju i innych rzeczach, które są jego życiem. Zachowujcie się tak, jakby jego choroba była przejściową niedyspozycją, która minie i wszystko wróci do normy. To trudne, bo trzeba grać, ale całe nasze życie jest jedną wielką grą pozorów, nadziei, złudzeń …
Trzymaj się dzielnie, Asiu. Świata nie zmienisz, jednak swoją postawą możesz sprawić, by dla tych, których kochasz, był on lepszy. By uwierzyli w jego sens nawet wtedy, kiedy Ty sama go nie widzisz.
Gorąco Cię pozdrawiam
Edward
nie troszkę, ale dużo pozytywnej energii przesyła Ci każdy, kto czyta Twój przejmujący wpis. Wpis młodej osoby, która kocha i nie potrafi, nie chce, pogodzić się z myślą, że Ktoś tak nasz świat tak właśnie skonstruował. Że dał nam wszystkie emocje i nie przyłożył się do tego, by tych negatywnych, z cierpieniem włącznie, było znacznie mniej. Jest jednak tak, jak jest, nie zmienimy tego, a jedyne co nam pozostaje, to rozsądnie znaleźć się w tej rzeczywistości.
Rozsądnie, czyli tak, aby fizyczne i psychiczne cierpienie zminimalizować, aby nie starać się zrozumieć sensu życia i śmierci, ale oswoić i pogodzić się z myślą, że one są, że towarzyszą nam, naszym najbliższym, znajomym i nieznajomym – po prostu każdemu. Tylko tyle i aż tyle nam pozostaje.
Droga Asiu,
w swoim życiu doświadczałem wszystkich emocji, które teraz są Twoim udziałem. Doświadczałem bezsennych nocy i takich, w których budziłem się myśląc, że to nie zdarzyło się naprawdę, że to był tylko koszmarny sen.
Organizowałem spotkania z synami i synowymi po to, by im zasugerować, jak widzę ich świat, w którym mnie już nie będzie. Nie wiem, czy po tych spotkaniach zachowywali się podobnie jak Ty i Twój mąż. Być może nie, bo od tematów spraw ostatecznych nigdy nie uciekaliśmy i mam nadzieję, że uodpornili się na nie. W każdym razie mogę Cię zapewnić, że najgorszą rzeczą w takich sytuacjach jest samotność i przeżywanie traumy we własnym gronie. Dobrze, Asiu, że dzielisz się z nami tym, co przeżywasz. Dzięki temu nasze forum pełni rolę psychologa.
Na ostatnim spotkaniu w Michelinie była z nami pani psycholog właśnie z Bydgoskiego Centrum Onkologii. Zapytałem ją, co oznacza często używany zwrot „otoczeni zostali opieką psychologa”, czyli na czym polega jej pomoc ludziom, którzy znaleźli się w sytuacji podobnej do Twojej.
Odpowiedziała, że jedynie na tym, aby z tymi ludźmi być. Aby ich wysłuchać, zrobić herbatę, pójść na zakupy … Jednym słowem, aby nie zostawiać ich samych z problemami, których nie są w stanie udźwignąć.
Ten długi wstęp napisałem po to, aby uświadomić Ci, że powinniście się wspierać wzajemnie, że nie tylko Ty i Twój mąż przeżywacie traumę, że ona, w znacznie większym stopniu, może dotyczyć Twojej teściowej (piszesz, że wróciliście od rodziców).
Nie wiem, czy mieszkasz w mieście, czy na wsi, a w związku z tym masz/nie masz zaufanych sąsiadów. Na wsi o nich łatwiej, bo wszyscy się znają. Jeśli tacy są, to podzielcie się z nimi swoimi problemami. Pozwólcie, jeśli chcą, odwiedzać teścia. Obce osoby, ale powtarzam – zaufane, nie szukające sensacji, mogą być bezcennymi psychologami. Potrafią wysłuchać, ale i tak poprowadzić rozmowę, aby odciągnąć waszą uwagę od dołującego problemu.
A z teściem rozmawiajcie o przeglądach samochodu, o wymienionym oleju i innych rzeczach, które są jego życiem. Zachowujcie się tak, jakby jego choroba była przejściową niedyspozycją, która minie i wszystko wróci do normy. To trudne, bo trzeba grać, ale całe nasze życie jest jedną wielką grą pozorów, nadziei, złudzeń …
Trzymaj się dzielnie, Asiu. Świata nie zmienisz, jednak swoją postawą możesz sprawić, by dla tych, których kochasz, był on lepszy. By uwierzyli w jego sens nawet wtedy, kiedy Ty sama go nie widzisz.
Gorąco Cię pozdrawiam
Edward