13.03.2016, 23:37:36
Ponoć ostatnią rzeczą, której oczekuje od nas człowiek w psychicznym dołku jest rada - "weź się w garść".
No to ci jej nie dajemy.
My ci tylko mówimy, że jesteś dla nas ważny.
I mówimy, jak, naszym zdaniem, wygląda twoja sytuacja, i co my byśmy na twoim miejscu zrobilli.
Szukasz szansy na badanie kliniczne? OK.
PSA na razie za niskie? Jeszcze lepiej.
Pozostanie niskie, będziemy się cieszyć.
Wzrośnie - na jakieś badanie kliniczne w końcu się załapiesz.
One nie przeminęły z wiatrem razem z III Rzeczpospolitą, nie przesadzajmy.
Kris, niezależnie, ile masz/mamy lat przed sobą, jest to twoje/nasze niepowtarzalne życie,
którego nie warto marnować na wieczne szarpanie się.
Nie da się żyć w wiecznym stresie.
Chłopaki, jak to chłopaki, radzą walczyć.
Ja nie przepadam za tą wojenną retoryką, walka człowieka wyczerpuje, w koncu ma ochotę wszystko rzucić i gdzieś paść.
Ale leczyć się trzeba, cały czas, gdy trzeba.
Swoim zwyczajem śledzę historie leczenia innych pacjentów, bo to najprawdziwsze źródło wiedzy.
Zauważyłam, że hormonoterapia wcale nie u wszystkich obniża PSA do wartości nieoznaczalnych.
Chyba większość ciagle ma poziom 0,50-1,00, te wartości fluktuują, a ewentualny spadek trwa czasem bardzo długo, nawet ponad rok.
Na pewno PSA nie powinno stale rosnąć, co oczywiste.
Przed leczeniem "drugiej linii", które nas słusznie przeraża, trzeba w pełni wykorzystać dotychczasowe możliwości.
I nie mam na mysli tylko finasterudu (wiem, nudna z tym jestem), ale na przykład pełną blokadę.
Dlaczego nie dołożyć do zastrzyku 50 g bikalutamidu?
Myślałeś o tym?
No to ci jej nie dajemy.
My ci tylko mówimy, że jesteś dla nas ważny.
I mówimy, jak, naszym zdaniem, wygląda twoja sytuacja, i co my byśmy na twoim miejscu zrobilli.
Szukasz szansy na badanie kliniczne? OK.
PSA na razie za niskie? Jeszcze lepiej.
Pozostanie niskie, będziemy się cieszyć.
Wzrośnie - na jakieś badanie kliniczne w końcu się załapiesz.
One nie przeminęły z wiatrem razem z III Rzeczpospolitą, nie przesadzajmy.
Kris, niezależnie, ile masz/mamy lat przed sobą, jest to twoje/nasze niepowtarzalne życie,
którego nie warto marnować na wieczne szarpanie się.
Nie da się żyć w wiecznym stresie.
Chłopaki, jak to chłopaki, radzą walczyć.
Ja nie przepadam za tą wojenną retoryką, walka człowieka wyczerpuje, w koncu ma ochotę wszystko rzucić i gdzieś paść.
Ale leczyć się trzeba, cały czas, gdy trzeba.
Swoim zwyczajem śledzę historie leczenia innych pacjentów, bo to najprawdziwsze źródło wiedzy.
Zauważyłam, że hormonoterapia wcale nie u wszystkich obniża PSA do wartości nieoznaczalnych.
Chyba większość ciagle ma poziom 0,50-1,00, te wartości fluktuują, a ewentualny spadek trwa czasem bardzo długo, nawet ponad rok.
Na pewno PSA nie powinno stale rosnąć, co oczywiste.
Przed leczeniem "drugiej linii", które nas słusznie przeraża, trzeba w pełni wykorzystać dotychczasowe możliwości.
I nie mam na mysli tylko finasterudu (wiem, nudna z tym jestem), ale na przykład pełną blokadę.
Dlaczego nie dołożyć do zastrzyku 50 g bikalutamidu?
Myślałeś o tym?