13.03.2016, 00:41:12
Niestety jeszcze nie ma. Dopiero wtorek-środa w następnym tygodniu.
Jestem także po rozmowie z gł.badaczem dr.z Siedlec. Faktycznie pierwszy mój próg do kwalifikacji to PSA< 2,00 ng.ml. Druga kwestia to moje pytanie do dr; że wyraźne określenie w protokole badania, że jest dla chorych z RGK bez przerzutów i jak to si ma do moich węzłów, to muszę jeszcze trochę poczekać, bo dr. analizuje moją całą dokumentacje jak też ( wiadome dla siebie) kwestie związane z węzłami chłonnymi opisane dokładnie przez sponsora dla kwalifikacji badacza do programu. No i muszę dalej być cierpliwy...
Jednak chyba jakaś deprecha mnie dopadła. Cukry szaleją, ja żrę jak koń. Piję jakieś gazowane "wynalazki", bo mam ciągle pragnienie i chociaż dobrze wiem, że tych "g..."nie powinienem używać, to i tak jest to silniejsze, bo mi smakuje i już. W dzień śpię po 2-3 godz. bo wysokie cukry "walą mną o kanapę" i nie ma mocnych. Chodzę podminowany. Na wszystko i do wszystkich "piłuję dziób" chociaż zdaję sobie sprawę, że tak nie powinienem. No i coraz bardziej zaczyna mi to wszystko "wisieć" i daleko w tyle pozostała chęć do walki.Dziwne to wszystko, że tak to wszystko szybko następuje. Przecież nie ma jeszcze wielkiej tragedii PSA=1,39 to jeszcze nie 13.9, chociaż zdaję sobie sprawę, że ten rok przyniesie mi niestety coś b.złego w postępie mojej choroby i że już nie będę miał żadnego wyjścia i pomysłów na dalszą walkę z tm cholernym skorupiakiem. Nie wiem może odrobina słońca i wiosna jakoś mnie rozrusza, albo jakiś nieprzewidywany spadek PSA, bo inaczej to sfiksuję i tyle. Do tej pory uważałem, że jestem mocny, a teraz czuję się jak koń po Wielkiej Pardubickiej i na nic nie mam siły. Jednym słowem, dwa słowa " dupla blada"
Pozdrawiam
Kris.
Jestem także po rozmowie z gł.badaczem dr.z Siedlec. Faktycznie pierwszy mój próg do kwalifikacji to PSA< 2,00 ng.ml. Druga kwestia to moje pytanie do dr; że wyraźne określenie w protokole badania, że jest dla chorych z RGK bez przerzutów i jak to si ma do moich węzłów, to muszę jeszcze trochę poczekać, bo dr. analizuje moją całą dokumentacje jak też ( wiadome dla siebie) kwestie związane z węzłami chłonnymi opisane dokładnie przez sponsora dla kwalifikacji badacza do programu. No i muszę dalej być cierpliwy...
Jednak chyba jakaś deprecha mnie dopadła. Cukry szaleją, ja żrę jak koń. Piję jakieś gazowane "wynalazki", bo mam ciągle pragnienie i chociaż dobrze wiem, że tych "g..."nie powinienem używać, to i tak jest to silniejsze, bo mi smakuje i już. W dzień śpię po 2-3 godz. bo wysokie cukry "walą mną o kanapę" i nie ma mocnych. Chodzę podminowany. Na wszystko i do wszystkich "piłuję dziób" chociaż zdaję sobie sprawę, że tak nie powinienem. No i coraz bardziej zaczyna mi to wszystko "wisieć" i daleko w tyle pozostała chęć do walki.Dziwne to wszystko, że tak to wszystko szybko następuje. Przecież nie ma jeszcze wielkiej tragedii PSA=1,39 to jeszcze nie 13.9, chociaż zdaję sobie sprawę, że ten rok przyniesie mi niestety coś b.złego w postępie mojej choroby i że już nie będę miał żadnego wyjścia i pomysłów na dalszą walkę z tm cholernym skorupiakiem. Nie wiem może odrobina słońca i wiosna jakoś mnie rozrusza, albo jakiś nieprzewidywany spadek PSA, bo inaczej to sfiksuję i tyle. Do tej pory uważałem, że jestem mocny, a teraz czuję się jak koń po Wielkiej Pardubickiej i na nic nie mam siły. Jednym słowem, dwa słowa " dupla blada"
Pozdrawiam
Kris.