26.11.2016, 23:47:01
Witam.
Pierwsze "ćwiczenia odmładzające" już za mną. No faktycznie pościłem od 5.00 rano do prawie 15.00.
Nie udało się "zakombinować" posiadanej kanapeczki pomiędzy pobraniem krwi, a badaniem TK, gdzie przerwa to co najmniej 4 h. Niestety sprawy tak się potoczyły, że po przyjeździe do szpitala około 10.45 cała procedura poszła w innym kierunku niż sobie planowałem . Żeby pobrać krew, musiałem dopełnić wszelkich formalności i obowiązków związanych z moją akceptacją ( podpisy) wszelkich niezbędnych dokumentów. No i trochę to trwało, prawie do 14.00. Potem EKG, no i tu kolejne schody, bo wykres trochę wariował ( taki dzwonek po zawałowy), a ja dopiero wtedy sobie przypomniałem, że mam od wielu, wielu lat stwierdzony ..."blok odnogi pęczka Hisa"- chyba lewy jak się nie mylę. No i tłumaczenie się jak przed sądem. Potem ciśnienie, no i d.z. 170/100. Mówię, że przecież zabroniono mi dzień wcześniej informacyjnie brania leków rano do chwili pobrania krwi. To się przedłużyło. No to i efekt ciśnienia i poziomu glukozy zapewniony jak nic. Argumenty zadziałały. Co do TK, to także mogło się niestety nie odbyć. Potrzebne aktualne badania krwi: Kreatynina ( miało być z krwi pobranej rano w szpitalu?) i TSH (?) nikt mi nic o tym nie mówił, a takie wymagania niestety są, przed podaniem kontrastu w TK ( to coś jodowego).
No i o mało mój wyjazd okazał by się tylko "kolejną wycieczką" do stolicy . Przypadkowo posiadany wynik TSH ( ten o którym pisałem dwa tygodnie temu, że zrobiono mi go omyłkowo i niepotrzebnie zamiast Testosteronu) okazał się zbawienny, a odpowiednie podejście Pana dr. do sprawy i wpisanie na skierowaniu posiadanych wyników Kreatyniny z października (z sierpnia i września także identyczne) zakończyło nerwówkę. Obsługa diagnostyki obrazowej zaakceptowała powyższe i około 14.35 położyłem się na łóżeczko TK.
Badanie trwało około 20-25 min. Musiałem jeszcze biegać po schodach do samochodu po płytkę z PET/CT bo poproszono mnie o to ze względu na brak płytki z ostatniego TK ( chociaż opis miałem, ale dla radiologa opis to tylko lektura ) i to było kolejnym usprawiedliwieniem podczas badania ciśnienia, bo jeszcze nie spadło poniżej 155/100. Te moje "dodatki" usprawiedliwiające, dość mocno rozśmieszały obsługę medyczną i pracowni TK i Pani pielęgniarki z CHT, że zostałem określony jako ..."najweselszy dotychczasowy pacjent onkologiczny"
Wypełniłem w międzyczasie " szybką ankietę bólową" przekazana mi przez Pana dr. i podczas jej wypełniania ( pytania dotyczące sexu) tak się odprężyłem - słownie oczywiście, że pielęgniarka nie mogła mi zmierzyć ciśnienia, bo bardzo się śmiała, a ciśnienie faktycznie spadło do wartości przeze mnie wcześniej zapewnianych ( 145/90), że takowe mam nawet po 3 kawach. Ten mój wczorajszy humor był związany z przebiegiem konsultacji z Panem dr. jak i bardzo miłą obsługą medyczną podczas badań. Na dokładkę stwierdzenie Pani dr. I.S która odwiedziła gabinet zabiegowy ( wcześniej słyszałem jak rozmawiała z dr.) podczas moich zmagań z wenflonem i powiedziała ..."oo, dzień dobry! Wiem, że kwalifikuje się pan do naszych badań, no to bardzo dobrze", podbudowało mnie jeszcze bardziej. Umordowany jak nigdy i na dodatek w ogromnych korkach około godz. 18.30 opuściłem stolicę i do domu prawie po omacku ( oczy same sie zamykały) dotarłem około 22.30 ( droga W-wa B-stok w przebudowie na odcinku około 120 km - koszmar jazdy samochodem )
Na 09 XII mam wyznaczone badanie SCT kości w PMN w Międzylesiu i wstępnie na 21XII ( może to będzie moja "Super Gwiazdka") wizytę u Pana dr. w sprawie potwierdzenia kwalifikacji do B.K.
Dzień później 22.XII odbieram moją Córeczkę "E" z lotniska która przylatuje na Święta Bożego Narodzenia.
No to grudzień zapowiada się bardzo emocjonująco.
Trzymajcie kciuki i nie tylko z powodzenie akcji
Pozdrawiam
Kris.
P.S Co się dzieje, co się dzieje? Chodzę sobie wokół Pensjonatu Michelińskiego, szukam Was, wołam, wołam i nic.
Ktoś tam śpiewa, ktoś tam tańczy, ktoś w pokoju na pięterku dziecko niańczy.
Lecz niestety Was tu nie ma martwa cisza dookoła,
Hej Beatki,Danko,Lidko, Ewy!!! hej tam Wando,Nino, Jola, gdzie jesteście? Kris Was woła.
Hej chłopaki: Krzysiu, Jędrki, Józku, Jarku no i Włodku!!!
Hejże: Mariusz, Edku, Piotrze i Bogdanie!!!
Wołam, krzyczę, nikt nie słyszy ???
Słyszy żona i nad uchem głośnym tonem
... Już 10-ta, wstawaj Krzysiek na śniadanie
Pierwsze "ćwiczenia odmładzające" już za mną. No faktycznie pościłem od 5.00 rano do prawie 15.00.
Nie udało się "zakombinować" posiadanej kanapeczki pomiędzy pobraniem krwi, a badaniem TK, gdzie przerwa to co najmniej 4 h. Niestety sprawy tak się potoczyły, że po przyjeździe do szpitala około 10.45 cała procedura poszła w innym kierunku niż sobie planowałem . Żeby pobrać krew, musiałem dopełnić wszelkich formalności i obowiązków związanych z moją akceptacją ( podpisy) wszelkich niezbędnych dokumentów. No i trochę to trwało, prawie do 14.00. Potem EKG, no i tu kolejne schody, bo wykres trochę wariował ( taki dzwonek po zawałowy), a ja dopiero wtedy sobie przypomniałem, że mam od wielu, wielu lat stwierdzony ..."blok odnogi pęczka Hisa"- chyba lewy jak się nie mylę. No i tłumaczenie się jak przed sądem. Potem ciśnienie, no i d.z. 170/100. Mówię, że przecież zabroniono mi dzień wcześniej informacyjnie brania leków rano do chwili pobrania krwi. To się przedłużyło. No to i efekt ciśnienia i poziomu glukozy zapewniony jak nic. Argumenty zadziałały. Co do TK, to także mogło się niestety nie odbyć. Potrzebne aktualne badania krwi: Kreatynina ( miało być z krwi pobranej rano w szpitalu?) i TSH (?) nikt mi nic o tym nie mówił, a takie wymagania niestety są, przed podaniem kontrastu w TK ( to coś jodowego).
No i o mało mój wyjazd okazał by się tylko "kolejną wycieczką" do stolicy . Przypadkowo posiadany wynik TSH ( ten o którym pisałem dwa tygodnie temu, że zrobiono mi go omyłkowo i niepotrzebnie zamiast Testosteronu) okazał się zbawienny, a odpowiednie podejście Pana dr. do sprawy i wpisanie na skierowaniu posiadanych wyników Kreatyniny z października (z sierpnia i września także identyczne) zakończyło nerwówkę. Obsługa diagnostyki obrazowej zaakceptowała powyższe i około 14.35 położyłem się na łóżeczko TK.
Badanie trwało około 20-25 min. Musiałem jeszcze biegać po schodach do samochodu po płytkę z PET/CT bo poproszono mnie o to ze względu na brak płytki z ostatniego TK ( chociaż opis miałem, ale dla radiologa opis to tylko lektura ) i to było kolejnym usprawiedliwieniem podczas badania ciśnienia, bo jeszcze nie spadło poniżej 155/100. Te moje "dodatki" usprawiedliwiające, dość mocno rozśmieszały obsługę medyczną i pracowni TK i Pani pielęgniarki z CHT, że zostałem określony jako ..."najweselszy dotychczasowy pacjent onkologiczny"
Wypełniłem w międzyczasie " szybką ankietę bólową" przekazana mi przez Pana dr. i podczas jej wypełniania ( pytania dotyczące sexu) tak się odprężyłem - słownie oczywiście, że pielęgniarka nie mogła mi zmierzyć ciśnienia, bo bardzo się śmiała, a ciśnienie faktycznie spadło do wartości przeze mnie wcześniej zapewnianych ( 145/90), że takowe mam nawet po 3 kawach. Ten mój wczorajszy humor był związany z przebiegiem konsultacji z Panem dr. jak i bardzo miłą obsługą medyczną podczas badań. Na dokładkę stwierdzenie Pani dr. I.S która odwiedziła gabinet zabiegowy ( wcześniej słyszałem jak rozmawiała z dr.) podczas moich zmagań z wenflonem i powiedziała ..."oo, dzień dobry! Wiem, że kwalifikuje się pan do naszych badań, no to bardzo dobrze", podbudowało mnie jeszcze bardziej. Umordowany jak nigdy i na dodatek w ogromnych korkach około godz. 18.30 opuściłem stolicę i do domu prawie po omacku ( oczy same sie zamykały) dotarłem około 22.30 ( droga W-wa B-stok w przebudowie na odcinku około 120 km - koszmar jazdy samochodem )
Na 09 XII mam wyznaczone badanie SCT kości w PMN w Międzylesiu i wstępnie na 21XII ( może to będzie moja "Super Gwiazdka") wizytę u Pana dr. w sprawie potwierdzenia kwalifikacji do B.K.
Dzień później 22.XII odbieram moją Córeczkę "E" z lotniska która przylatuje na Święta Bożego Narodzenia.
No to grudzień zapowiada się bardzo emocjonująco.
Trzymajcie kciuki i nie tylko z powodzenie akcji
Pozdrawiam
Kris.
P.S Co się dzieje, co się dzieje? Chodzę sobie wokół Pensjonatu Michelińskiego, szukam Was, wołam, wołam i nic.
Ktoś tam śpiewa, ktoś tam tańczy, ktoś w pokoju na pięterku dziecko niańczy.
Lecz niestety Was tu nie ma martwa cisza dookoła,
Hej Beatki,Danko,Lidko, Ewy!!! hej tam Wando,Nino, Jola, gdzie jesteście? Kris Was woła.
Hej chłopaki: Krzysiu, Jędrki, Józku, Jarku no i Włodku!!!
Hejże: Mariusz, Edku, Piotrze i Bogdanie!!!
Wołam, krzyczę, nikt nie słyszy ???
Słyszy żona i nad uchem głośnym tonem
... Już 10-ta, wstawaj Krzysiek na śniadanie