25.02.2018, 15:45:13
Ja też Wojtka rozumiem.
Dopóki nie ma dowodów, jest nadzieja.
Otworzy kopertę - nadzieja może prysnąć.
Lepsza niedziela z nadzieją, niż bez.
Ale nadzieja na dobry wynik to jednak coś znacznie mniej, niż pewność dobrego wyniku.
O ileż lepsza byłaby niedziela z dobrym wynikiem.
My też mamy za sobą podobne doświadczenie.
Gdy po niepowodzeniu radioterapii ratującej PSA podwajało się co miesiąc,
przestaliśmy przez około pół roku badać PSA.
A potem okazało się, że przez te kilka miesięcy PSA nawet się nie podwoiło,
i to zahamowanie gwałtownego wzrostu raka co dało nam nadzieję na dalsze leczenie radykalne.
Żałowaliśmy potem, że wcześniej nie wiedzieliśmy o tym, bo byśmy mieli na przykład radośniejsze święta.
Wojtku - nikt cie nie zapewni, że wynik jest dobry, bo w życiu nic nie wiadomo, ale prawdopodobieństwo,
że w scyntygrafii nie ma dowodów na przerzuty jest o wiele większe, niż że znaleziono cokolwiek złego.
Dopóki nie ma dowodów, jest nadzieja.
Otworzy kopertę - nadzieja może prysnąć.
Lepsza niedziela z nadzieją, niż bez.
Ale nadzieja na dobry wynik to jednak coś znacznie mniej, niż pewność dobrego wyniku.
O ileż lepsza byłaby niedziela z dobrym wynikiem.
My też mamy za sobą podobne doświadczenie.
Gdy po niepowodzeniu radioterapii ratującej PSA podwajało się co miesiąc,
przestaliśmy przez około pół roku badać PSA.
A potem okazało się, że przez te kilka miesięcy PSA nawet się nie podwoiło,
i to zahamowanie gwałtownego wzrostu raka co dało nam nadzieję na dalsze leczenie radykalne.
Żałowaliśmy potem, że wcześniej nie wiedzieliśmy o tym, bo byśmy mieli na przykład radośniejsze święta.
Wojtku - nikt cie nie zapewni, że wynik jest dobry, bo w życiu nic nie wiadomo, ale prawdopodobieństwo,
że w scyntygrafii nie ma dowodów na przerzuty jest o wiele większe, niż że znaleziono cokolwiek złego.