04.04.2018, 10:59:21
Dawno się nie odzywałam, bo i co tu pisać. Z dziadkiem coraz gorzej. Nie chce dłużej walczyć, cały czas powtarza, że chce już umrzeć. Nogi ogromne, w niektórych miejscach sączy płyn, ręce i brzuch spuchnięte, chociaż po lekach na odwodnienie obrzęk trochę się zmniejsza. Miał okropnie spuchnięte jądra, ale obrzęk ustąpił, w zasadzie nie wiadomo jakim cudem. Dziadek zgodził się wreszcie na pampersy, bo największą trudność sprawiało mu wstawanie. Sam nie wstaje, trzeba go podnieść, chodzi samodzielnie podparty laską do łazienki rano i wieczorem na zmianę pampersa i mycie. Ale tak naprawdę to ledwo idzie. Do tego ewidentnie wysiada krążenie, cały czas ma dodatkowe skurcze i strasznie się męczy. Jest uparty, nie da sobie niczego wytłumaczyć, na jutro zamówiłam łózko rehabilitacyjne, bo od 3 tyg śpi na siedząco, ale dostał takiego szału, że już sama nie wiem, czy nie odwołać. Na wszelki wypdake jest zapisany do hospicjum domowego, dostaliśmy też roztwór morfiny, gdyby miał bóle albo duszność. Ciężko się patrzy na to wszystko.