18.12.2017, 10:01:04
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.12.2017, 10:02:29 przez ankama1982.)
Póki co, stan stabilny. Bóle żeber trochę mniejsze, Dziadek nie bierze nic przeciwbólowego. Ale dopiero w weekend mu się przypomniało, że nie mógł wstać z leżanki jak był na usg i coś mu przeskoczyło w kręgosłupie/żebrach i od tego czasu go pobolewało, aż zaczęło mocno boleć. Teraz mu trochę przechodzi, mam nadzieję, że pomimo przerzutów, ten najgorszy ból minie.
Jeśli chodzi o krew w moczu, to w piątek mama prosiła Dziadka, żeby robił bilans płynów. I zauważył, że mocz jest lekko różowy. Z soboty na nadzielę wysikał mały skrzep. Zawieźliśmy tę próbkę do badania i wynik jw. Wczoraj mocz był już o wiele ładniejszy, w zasadzie jak dla mnie to już całkiem żółty. Dzisiaj Mama idzie do Dziadka urologa poradzić się, co robić w takiej sytuacji. Jutro albo pojutrze powtórzymy bad. moczu i zrobimy bad. krwi. Jutro ma też zamówioną wizytę u onkolog-radioterapeutki w sprawie ewentualnego naświetlania kręgosłupa. Lekarka proponowała to jakis czas temu, ale Dziadek wtedy nie miał takiego bólu. Dziadek wrócił do sterydów, znowu ma apetyt, lepiej wygląda, mam wrażenie, że minął mu ten największy dół. Niestety z powodu braku ruchu ma straszne zaparcia.
Generalnie to jest jedna wielka d...a. W ogóle nie cieszą mnie te święta, wiem, że to Dziadka ostatnie, jeśli w ogóle dożyje. Wczoraj byłam u niego, opowiadałam o takim stojaku dla papug, Dziadek mi mówi: Jak dozyję do lata, to zrobimy nowy. I co ja mam mu powiedzieć, jak wiem, że nie dozyje??? Ale jeszcze panuję nad sobą, udało mi się zachować kamienną twarz, poryczałam się dopiero w domu. Znowu wróciły moje nocne kołatania serca, wczoraj po południu miałam takie gniecenie w klp, że myślałam, że weekend zakończę na SOR.
Dzięki za słowa otuchy.
Dzięki, że jesteście
Pozdrawiam,
Anka
Jeśli chodzi o krew w moczu, to w piątek mama prosiła Dziadka, żeby robił bilans płynów. I zauważył, że mocz jest lekko różowy. Z soboty na nadzielę wysikał mały skrzep. Zawieźliśmy tę próbkę do badania i wynik jw. Wczoraj mocz był już o wiele ładniejszy, w zasadzie jak dla mnie to już całkiem żółty. Dzisiaj Mama idzie do Dziadka urologa poradzić się, co robić w takiej sytuacji. Jutro albo pojutrze powtórzymy bad. moczu i zrobimy bad. krwi. Jutro ma też zamówioną wizytę u onkolog-radioterapeutki w sprawie ewentualnego naświetlania kręgosłupa. Lekarka proponowała to jakis czas temu, ale Dziadek wtedy nie miał takiego bólu. Dziadek wrócił do sterydów, znowu ma apetyt, lepiej wygląda, mam wrażenie, że minął mu ten największy dół. Niestety z powodu braku ruchu ma straszne zaparcia.
Generalnie to jest jedna wielka d...a. W ogóle nie cieszą mnie te święta, wiem, że to Dziadka ostatnie, jeśli w ogóle dożyje. Wczoraj byłam u niego, opowiadałam o takim stojaku dla papug, Dziadek mi mówi: Jak dozyję do lata, to zrobimy nowy. I co ja mam mu powiedzieć, jak wiem, że nie dozyje??? Ale jeszcze panuję nad sobą, udało mi się zachować kamienną twarz, poryczałam się dopiero w domu. Znowu wróciły moje nocne kołatania serca, wczoraj po południu miałam takie gniecenie w klp, że myślałam, że weekend zakończę na SOR.
Dzięki za słowa otuchy.
Dzięki, że jesteście
Pozdrawiam,
Anka