07.12.2017, 08:46:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.12.2017, 08:56:32 przez ankama1982.)
Edward,
wiem, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, że ludzie się starzeją i umierają. Ale nie umiem się z tym pogodzić. Staram się, tłumaczę sobie, ale nie potrafię.
Niby się cieszę każdym dniem, przy Dziadku udaję, że wszystko ok, a wieczorami, jak wracam do domu, to zaczyna się gonitwa myśli i analiza, czy zrobiliśmy wszystko, co możliwe, czy można było inaczej leczyć, szukam, co jeszcze ewentualnie można podać.
Wiem, że teraz to już walka o tygodnie, a nie miesiące czy lata. Wiem, że za rok już nie zasiądziemy do wspólnej Wigilii. I to mnie dobija.
Przykro mi z powodu Twojej Teściowej. Dożyła pięknego wieku, ale mimo wszystko chciałoby się jak najdłużej zatrzymać bliskich przy sobie.
Cały czas to powtarzam i mówię zupełnie szczerze: Dopóki człowiek nie cierpi, trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przedłużyć mu życie, nieważne, ile ma lat.
Pozdrawiam Was serdecznie
Anka
Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście
wiem, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, że ludzie się starzeją i umierają. Ale nie umiem się z tym pogodzić. Staram się, tłumaczę sobie, ale nie potrafię.
Niby się cieszę każdym dniem, przy Dziadku udaję, że wszystko ok, a wieczorami, jak wracam do domu, to zaczyna się gonitwa myśli i analiza, czy zrobiliśmy wszystko, co możliwe, czy można było inaczej leczyć, szukam, co jeszcze ewentualnie można podać.
Wiem, że teraz to już walka o tygodnie, a nie miesiące czy lata. Wiem, że za rok już nie zasiądziemy do wspólnej Wigilii. I to mnie dobija.
Przykro mi z powodu Twojej Teściowej. Dożyła pięknego wieku, ale mimo wszystko chciałoby się jak najdłużej zatrzymać bliskich przy sobie.
Cały czas to powtarzam i mówię zupełnie szczerze: Dopóki człowiek nie cierpi, trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przedłużyć mu życie, nieważne, ile ma lat.
Pozdrawiam Was serdecznie
Anka
Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście