Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej
#11
Sytuacja jest niezrozumiała z innego powodu.

Leczenie Józka to monoterapia bikalutamidem. Jest to szczególny rodzaj hormonoterapii.
Lek ten blokuje absorpcję testosteronu przez komórki nowotworowe, tym samym  - w sensie skutku 
- działa podobnie jak zastrzyk blokujący wydzielanie testosteronu:
głodzi komórki raka.
W monoterapii stosuje się dawkę 150 mg dziennie.

Po operacji usunięcia węzła, podejrzanego o przerzut, mąż kontynuował terapię bikalutamidem.
Histopatolog nie znalazł komórek nowotworowych w usuniętym węźle, a raczej w kilku usuniętych węzłach.
Mogły być za małe, by się ujawnić pod mikroskopem.
Zatem jedynym kryterium powodzenia operacji był poziom PSA.
Jak pisał Kris  - odstawcie bikalutamid, będziecie mieć jasność sytuacji.
Profesor myślał podobnie, ale radził odstawiać bikalutamid stopniowo, czyli zmniejszając dawkę.
Od początku grudnia Józek przyjmował już tylko 100 mg.
Po dwóch miesiącach PSA wzrosło do 0,011.
Jasność sytuacji oznacza często ciemność czarnej dziury.

Ale pacjent dalej brał obniżoną dawkę, tłumacząc, że lekarz nie bez powodu zaleca badać PSA co 3 miesiące.
Po miesiącu, czyli po 3 miesiącach od obniżenia dawki było 0,004.
Gdyby nie to poprzednie badanie, to byśmy odtrąbili Wielki Sukces.
Ale nie odtrąbiliśmy, i po kolejnym miesiącu jest 0,008.
Przy dawce bikalutamidu 100 mg dziennie, bez zastrzyku  - przypominam.

Po kolejnym badaniu pewnie pojedziemy do Profesora, zdecydować, czy wracamy do 150 mg,
i bierzemy, póki działa, czy jednak bikalutamid odstawiamy, hodujemy gada  do zauważalnej  wielkości,
by znów na niego zapolować. Ale do tego trzeba mieć pewność, że on jednak jest.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej - przez Dunolka - 20.04.2016, 23:36:13

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 12 gości